Szczęsny ratuje Arsenal przed kompromitacją. Znakomity mecz Borussii


16 września 2014 Szczęsny ratuje Arsenal przed kompromitacją. Znakomity mecz Borussii

Bez Łukasza Piszczka  mocno osłabiona Borussia Dortmund rozjechała na własnym boisku Arsenal Londyn. Podopieczni Kloppa nie dali rywalom żadnych szans i pomimo znakomitych interwencji Wojciecha Szczęsnego „Kanonierzy” musieli uznać wyższość gospodarzy, słusznie przegrywając 0:2.


Udostępnij na Udostępnij na

 Na wstępie meczu z Arsenalem wszystkich zdziwiła nieobecność Łukasza Piszczka. Polak nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. Powodem miały być problemy z mięśniem, ale oficjalna strona Borussii nie podała dokładnych szczegółów. Wszystko wskazuje więc na to, że Piszczek doznał kontuzji tuż przed meczem i dopiero dokładniejsze badania powiedzą nam, ile będzie musiał pauzować.

Na Signal Iduna Park jedynym Polakiem, który wybiegł na boisko był więc Wojciech Szczęsny. Bramkarz Arsenalu nie mógł narzekać na brak pracy, ponieważ podopieczni Kloppa od pierwszych minut kompletnie zdominowali grę. Polski golkiper wykazał się kilkoma świetnymi interwencjami, bez wątpienia będąc najlepszym zawodnikiem Arsenalu. Gospodarze zdołali jednak wbić gościom bramkę tuż przed zejściem do szatni, a Szczęsny nie miał w tej sytuacji nic do powiedzenia.

Osłabiona i wciąż zabójcza

W meczu z Arsenalem, Borussia miała w swoich szeregach aż dziewięciu kontuzjowanych zawodników, z czego aż pięciu zazwyczaj występuje w pierwszej jedenastce. To jednak nie przeszkodziło podopiecznym Kloppa na całkowite zdominowanie rywali na boisku. Gospodarze grali szybką piłkę i stwarzali sobie mnóstwo okazji bramkowych. Wynik na 2:0 już w 48. minucie po znakomitym podaniu od Grosskreutza podwyższył Aubameyang.

https://twitter.com/FootballVines/status/511965763784019969

Tylko dobre interwencje Wojciecha Szczęsnego uratowały „Kanonierów” od jeszcze wyższej porażki. Polak wielokrotnie ratował swojej drużynie skórę , ale i jemu przytrafiały się wpadki, jak na przykład w 72. minucie, kiedy podał piłkę tuż pod nogi rywala. Na szczęście nie skończyło się to bramką dla gospodarzy. Poza tym polski golkiper przez cały mecz usiłował zmotywować swoich kolegów do lepszej gry, ale jego pokrzykiwania i co raz okazywane wyrazy niezadowolenia nie przyniosły rezultatów.

Arsenal był na boisku kompletnie zagubiony. Zresztą jak się okazało nie tylko tam. Łukasz Podolski zamiast stawić się szybko do zmiany nie mógł znaleźć ochraniacza i cała ławka rezerwowych musiała pomóc mu w poszukiwaniach. O fatalnej postawie „Kanonierów” świadczyły również same statystyki. Podopieczni Wengera oddali w sumie cztery strzały na bramkę Weidenfellera, z czego tylko jeden poleciał w światło bramki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze