Jakub Świerczok bohaterem tragicznym japońskiej bajki


Omiya Ardija spadła na trzeci poziom rozgrywkowy w Japonii. Jakub Świerczok niestety nie uratował drużyny

4 listopada 2023 Jakub Świerczok bohaterem tragicznym japońskiej bajki
soccerdigestweb.com

Dwa lata i półtora miesiąca. Tylko tyle i aż tyle wystarczy, by znaleźć się na dwóch odmiennych biegunach piłkarskiej kariery. 14 września 2021 roku byliśmy pod niebywałym wrażeniem, gdy Jakub Świerczok zdobył hat tricka w fazie pucharowej azjatyckiej Ligi Mistrzów. Teraz Polak spadł do J3 z Omiyą Ardija, a w dodatku musi zmagać się z kontuzją. Napastnik przeszedł przez ten czas istny rollercoaster, który wywrócił jego karierę do góry nogami.


Udostępnij na Udostępnij na

Wejście na tonący statek

Jakub Świerczok dołączył do drugoligowej Omiyi Ardija 6 lipca 2023 roku. Polak miał wówczas za sobą nieudany okres w Zagłębiu Lubin, gdzie próbował odzyskać formę po ponad rocznej przerwie w grze. Była ona spowodowana aferą związaną z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego.

W Japonii Jakub Świerczok miał ambiwalentną opinię wśród kibiców. Z jednej strony – podczas kilku miesięcy gry w Nagoyi Grampus dał się zapamiętać jako silny, dobry technicznie i skuteczny napastnik. Z drugiej natomiast przypięta mu została łatka związana z wykryciem w organizmie zawodnika niedozwolonych substancji.

Niemniej Polak stał się nadzieją fanów Omiyi na to, że klub uniknie tragedii – spadku na trzeci poziom rozgrywkowy. W momencie podpisywania kontraktu zespół był w niesamowicie trudnym położeniu. Zajmował ostatnią lokatę i tracił do miejsca gwarantującego utrzymanie aż siedem punktów. Ponadto skład był mocno przetrzebiony w formacjach ofensywnych.

Urodzony w Tychach napastnik niemal z miejsca wskoczył do pierwszej jedenastki, nie pozwalając Kiichiemu Yajimie na rozpychanie się w niej łokciami w wyniku nieobecności Takamitsu Tomiyamy. Efekty punktowe były skutkiem natychmiastowym. W pierwszych czterech meczach Polaka Omiya zdobyła osiem punktów, co wcześniej w tym sezonie się nie zdarzyło.

Początkowo z rolą zmiennika musiał się również pogodzić Keisuke Muroi, który do września grał jedynie ogony, zastępując podmęczonego Świerczoka. Gdy Omiya znowu zaczęła słabo punktować, zmieniona została taktyka. Klub zaczął grać na dwóch napastników, a współpraca między Japończykiem i Polakiem klarowała się na przekonującą.

Niedługo później trener ponownie zmienił koncepcję. Wypadkową tych rotacji było posadzenie Jakuba Świerczoka na ławce rezerwowych w jego dwóch ostatnich spotkaniach. Wyżej przesunięty został Rodrigo Angelotti, który wcześniej pełnił rolę skrzydłowego bądź podwieszonego napastnika.

Brak szczęśliwego zakończenia

To był jedynie zły gorszego początek. Jakub Świerczok 30 września 2023 r. w spotkaniu z Oitą Trinita doznał urazu, który ponownie wybił mu piłkę z głowy na długi czas. Polak zerwał więzadła poboczne w prawym kolanie, co wiąże się z kilkumiesięczną absencją boiskową. Napastnik wrócił na czas leczenia do Polski.

Mimo zaskakująco dobrej końcówki sezonu Omiyi nie udało się oszukać przeznaczenia. Drużyna spadła z ligi, co oznacza, że sześciokrotny reprezentant Polski w nadchodzącym sezonie będzie występował na trzecim poziomie rozgrywkowym w Japonii. Dwa lata temu słysząc, że Jakuba będzie czekał taki los, nie bylibyśmy skłonni w to uwierzyć.

Jednakowoż problemów z utrzymaniem klubu można było się spodziewać. Z rozmowy naszego redaktora Antoniego Majewskiego z Jakubem Świerczokiem dowiedzieliśmy się, że napastnik nie jest zadowolony ze współpracy z trenerem. Przy braku odpowiednich relacji na linii szkoleniowiec – zawodnik trudno jest myśleć o pozytywnych efektach. Szczególnie jeśli chodzi o piłkarza, który został sprowadzony głównie w celu wydatnej pomocy w pozostaniu na drugim poziomie rozgrywkowym.

Jakub Świerczok prześladowany przez pecha

Podczas Euro 2020 (2021) jako kibice reprezentacji przeżywaliśmy wzloty i upadki co kilkadziesiąt minut meczowych. Autorem jednego z nich był bohater dzisiejszego tekstu. Jakub Świerczok w meczu ze Szwecją dał Polsce wyrównanie na 2:2, jednak była to chwilowa radość – jego bramka została anulowana z powodu pozycji spalonej. Niemniej można się było spodziewać, że jego pozycja w kadrze narodowej będzie się umacniać. Przejście po turnieju do jednego z najmocniejszych klubów w jednej z najmocniejszych lig azjatyckich świadczyło, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Do drużyny Nagoyi Polak wszedł z drzwiami. W okresie od sierpnia do listopada zdobył 12 bramek, w tym pamiętnego hat tricka w spotkaniu 1/8 finału azjatyckiej Ligi Mistrzów przeciwko koreańskiemu Daegu FC. Od grudnia jednak wszystko zaczęło się sypać.

Po meczu ćwierćfinałowym azjatyckiej Ligi Mistrzów w organizmie napastnika wykryto zakazaną substancję – trimetazydynę. Pozytywny wynik dała zarówno próbka A, jak i próbka B. Nie było więc wątpliwości, że środek rzeczywiście znalazł się w ciele zawodnika. Polak jednak od samego początku twierdził, że nie zażył substancji świadomie i chciał to za wszelką cenę udowodnić. Przeprowadził on własne dochodzenie, z którego wynikło, że trimetazydyna znajdowała się w jednym z suplementów diety, które przyjmował, lecz nie została podana przez producenta w składzie.

W październiku 2022 Polak przedstawił dowody w trybunale AFC, jednak decyzja o zawieszeniu została podtrzymana. Według wystosowanego przez Świerczoka oświadczenia sama sprawa miała przebieg, który zakrawał o absurd. Na szczęście w lutym 2023 roku napastnik został uniewinniony przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie. Jednakowoż ponad rok bez grania sprawił, że jego kariera po prostu się zatrzymała. Dodając do tego właśnie rehabillitowaną kontuzję – Świerczokowi będzie piekielnie trudno wrócić do formy z 2021 roku. Bardzo przykro potoczyła się ta historia, aczkolwiek życzymy Kubie jak najlepiej i czekamy na powrót na boisko.

Komentarze
M (gość) - 6 miesięcy temu

bardzo dobry tekst

Odpowiedz
Adam Zmudziński - 6 miesięcy temu

Dziękuję bardzo! :)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze