Radosław Sendra, Patryk Motyka

Rzuty karne? Przeżytek! Przedstawiamy siedem alternatyw


27 marca 2016 Rzuty karne? Przeżytek! Przedstawiamy siedem alternatyw

Rzuty karne istnieją w piłce już od 1890 roku. Futbol cały czas się rozwija, ciągle szukamy nowych rozwiązań – może już czas na alternatywy dla konkursu jedenastek? Jeżeli Gianni Infantino będzie chciał wprowadzić to jako jeden z elementów swojego planu uzdrawiania piłkarskiego świata, to warto dostarczyć mu ciekawych oraz różnorodnych możliwości. Przedstawiamy siedem wariantów rozstrzygnięć, dzięki którym wyeliminujemy niesprawiedliwy przeżytek w postaci rzutów karnych.


Udostępnij na Udostępnij na

1. Każdy szczęściu dopomoże, każdy dzisiaj wygrać może!

– Ludzie, ludzie, zwariowałem! Pieniążki rozdaję! – słynne słowa Franka Dolasa w trylogii Jak rozpętałem drugą wojnę światową zwiastowały jego wspaniałą grę w trzy karty. 17 marca odszedł od nas Marian Kociniak, odtwórca roli niesfornego żołnierza – byłoby miło, gdyby przynajmniej PZPN zmienił zasady karnych dla uczczenia pamięci aktora. Jego gra była prosta – najpierw zwodził naiwnych, przekładając karty powoli, później robił to coraz szybciej, a gracze nie mieli szans na trafienie właściwej. Po meczach sędzia przekłada karty, a trenerzy muszą trafić w tę właściwą, aby wygrać. Proste i skuteczne – ciekawe tylko, ile kosztowałyby szkolenia przekładania kart dla sędziów.

https://www.youtube.com/watch?v=oParCrDiHyg

2. Rzut monetą

Moneta
Wszyscy czekają w napięciu… (fot. Capcarbon.blogspot.com)

Powrót do przeszłości – warto przecież pamiętać o historii. W 1970 roku Górnik Zabrze właśnie dzięki rzutowi monetą doszedł do finału PZP. Kapitan zabrzan, Stanisław Oślizło, po remisowym półfinale wybrał reszkę i nie pomylił się. Płakali wtedy fani Romy, ale narzekać nie mogli – w ten sam sposób wyeliminowali w 1/8 finału PSV Eindhoven. Polacy doszli do finału i wszyscy byli zadowoleni, karne nie były nikomu potrzebne. Kolejnym plusem jest fakt, że rzut monetą trwa jakieś 127 razy krócej niż żmudne strzelanie do bramki. Nuda.

3. Zapasy w kole środkowym

Ty, do koła środkowego. Ale już!
Ty, do koła środkowego. Ale już! (fot. Bermudasun.bm)

Karne są niesprawiedliwe dla fanów – dlaczego strzelane są tylko na jedną bramkę? Zgromadzeni po przeciwnej stronie boiska nic nie widzą, drudzy natomiast mają piłkę na wyciągnięcie ręki. Nie można tego tolerować, więc przenosimy rzecz na sam środek boiska. Jakoś to koło trzeba wykorzystać, więc można pobawić się w zapasy. Kto wypchnie rywala za linię – wygrywa. W tym uczestniczyć będą oczywiście trenerzy. Wyobrażacie sobie, jak wyglądałby taki pojedynek pomiędzy Rafą Benitezem a Garym Neville’em?

4. Pojedynek spojrzeń

sakho
…gdyby nie Sakho (fot. Twitter.com)
Indi
Bruno Martins Indi byłby faworytem do wygranej… (fot. Twitter.com)

I znów. Środek boiska, koniec dogrywki. Wysyłamy największego zakapiora, który musi udowodnić, że nie masz cwaniaka nad warszawiaka. Potem idzie gładko – wygrywa ten, który nie mrugnie. Wszystko rejestruje dwieście kamer, z czego połowa wisi na dronach. Powtórki wideo oczywiście także przewidziane. Czym są karne przy takich emocjach? Jakimś śmiesznym konkursem dla dzieci na lokalnym festynie. Pojedynek spojrzeń – tak właśnie spory rozwiązują prawdziwi faceci!

5. Łamanie nosa i ucieczka!

Od razu przyznajemy – nie my to wymyśliliśmy. Autorem pomysłu jest były piłkarz Valencii, David Navarro. Jego klub w 1/8 finału Ligi Mistrzów mierzył się z Interem. W pierwszym meczu we Włoszech było 2:2, w drugim natomiast 0:0. Taki wynik dawał awans ekipie z Walencji, jednak rezerwowy Navarro dość pobieżnie czytał piłkarskie przepisy i myślał, że za chwilę dojdzie do karnych. Jako że i tak był znudzony dwugodzinnym siedzeniem na ławce, chciał zakończyć zawody szybciej, więc wpadł na boisko, złamał nos Nicolasowi Burdisso i zaczął uciekać do szatni. Goniła go cała drużyna Interu, a o meczu głośno było jeszcze przez wiele miesięcy. Czy to nie ciekawsze niż strzały z wapna?

6. Pora zagrać głową, czyli partyjka szachów

Szachy
Może partyjkę? (fot. Chessbase.com)

Ach, co to by były za emocje! 90 minut morderczego pojedynku, potem pół godziny dogrywki, a następnie… Dwaj spoceni kapitanowie siadają na środku murawy z szachownicą. Cały świat wstrzymuje oddech i czeka. To nic, że ewentualny finał Ligi Mistrzów może trwać dwa dni. Reklamodawcy rozpływają się w zachwytach, sponsorzy świętują, a kibice wstrzymują oddech. W dodatku rynek szachownic osiąga historyczne zyski. Żyć nie umierać!

7. Jalapeno challenge

jalapeno
Ten pan prawdopodobnie właśnie zjadł jalapeno (fot. 3.bp.blogspot.com)

To ci dopiero heca! Z jednej strony pojedynek na to, kto zje więcej papryczek chilli skłoniłby każdy klub niemal z automatu do ściągnięcia do siebie Meksykanina, z drugiej jednak cały świat porwałyby palące emocje. Dwóch wyznaczonych zawodników, zegarek i gotowe. Kto będzie w stanie zjeść więcej żywego zielonego ognia, wygrywa. Przegrany najpewniej poddany zostaje natychmiastowej opiece medycznej, co jeszcze bardziej zwiększa atrakcyjność starcia. ¡Ay Carramba!

Komentarze
amus (gość) - 8 lat temu

No udały wam się wielkanocne żarty :D

Odpowiedz
Toster (gość) - 8 lat temu

A propo akcji Navarro vs Burdisso (pkt 5).
Hiszpana gonił Maicon, Cordoba i jeszcze jeden taki argentynczyk... a nie cala druzyna interu.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze