Moralny upadek legendy


24 marca 2015 Moralny upadek legendy

Kiedyś był prawdziwym wirtuozem futbolu, który swoją grą zachwycał niemal każdego fana piłki nożnej na świecie, lecz jego chwała już dawno przeminęła. Ronaldinho od dłuższego czasu, zamiast na boisku, świeci tylko nocą, w rytm klubowej muzyki, a przez kibiców nazywany jest "złodziejem". 


Udostępnij na Udostępnij na

19 listopada 2005 roku, ligowe El Clasico na Santiago Bernabeu. FC Barcelona prowadzona przez Franka Rijkaarda z Ronaldinho, Eto’o, Deco i 18-letnim Messim w składzie nie przyjeżdża do Madrytu w roli faworyta. Trwa era „Galacticos”, o których sile stanowią Beckham, Zidane, Ronaldo, Roberto Carlos czy Raul. Jednak pomimo całego gwiazdozbioru piłkarzy mających wyjść tego wieczoru na boisko ten spektakl będzie należał tylko do jednego aktora – Ronaldo de Assisa Moreiry, czyli po prostu Ronaldinho.

„Blaugrana” po pierwszej połowie prowadzi w jaskini swojego największego rywala 1:0, po bramce Samuela Eto’o. W drugiej odsłonie meczu do głosu dochodzi „El Maestro” z Porto Alegre, który swoimi dwiema fantastycznymi akcjami podwyższa wynik na 3:0. Ronaldinho jest na samym szczycie, zbiera owację na stojąco od madryckich kibiców, co jest wręcz niespotykanym zjawiskiem. Barcelona ostatecznie sięga w tym pamiętnym sezonie po tytuł mistrzowski i wygrywa Ligę Mistrzów, a najlepszy piłkarz roku 2004 i 2005 jest ojcem sukcesów drużyny Rijkaarda.

Dziś Ronaldinho jest piłkarzem meksykańskiego Queretaro, a jego kariera modelowym przykładem tego, że pomiędzy piedestałem a dnem jest bardzo cienka linia, którą Brazylijczyk, niestety, już dawno przekroczył.

Jak nisko może upaść niegdyś najlepszy piłkarz świata, żeby meksykańscy kibice przeciętnego meksykańskiego klubu nazywali go „złodziejem”? Zapytajcie Ronaldinho.

Drużyna 35-letniego brazylijskiego pomocnika zajmuje obecnie przedostatnie miejsce w tabeli Ligi MX, a poziomem i profesjonalizmem do swoich bardziej utytułowanych rywali, takich jak Toluca, Pumas, Cruz Azul, Chivas czy America, zdecydowanie nie dorasta. Tydzień temu, w przegranym spotkaniu z tymi pierwszymi, Ronaldinho nie zagrał. Brazylijczyk nie był chory, nie narzekał na uraz ani nie pauzował za kartki. Do kadry meczowej nie włączył go trener, co miało być karą dla pomocnika za niestawienie się na treningu (zresztą nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz w jego karierze). Co było powodem nieobecności Ronaldinho na zajęciach? Odpowiedź nie będzie trudna – impreza. Swoją drogą były reprezentant Brazylii musiał nieźle zabalować, że nie dał rady zwlec się na trening. Jeszcze kilka lat temu prosto z nocnego klubu wybierał się na zajęcia drużyny, lecz teraz Ronaldinho ewidentnie stracił formę. Oczywiście nie tę piłkarską, bo tej nie posiada już od kilku dobrych lat.

Miejscowi kibice wpadli w szał i nadali słynnemu brazylijskiemu imprezowiczowi nową, bardzo oryginalną ksywkę – „Robberdinho”. Przedrostek „Robber”, czyli „złodziej”, odnosi się do zarobków pomocnika, który może poszczycić się najwyższą pensją w Queretaro w wysokości 2 milionów dolarów rocznie. Nieźle jak na zawodnika, który swój piłkarski blask stracił kilka lat temu, a jedyną rzeczą, którą przyciąga kibiców, jest magia jego nazwiska.

Oczywiście ostatni wybryk Ronaldinho nie jest pierwszym w jego imprezowym dorobku, o którym można by było napisać bardzo ciekawą i obszerną książkę. Brazylijczyk od wielu lat ma słabość do imprez oraz pięknych kobiet. Jeszcze za czasów gry w Barcelonie nie odbijało się to jakoś znacząco na jego dyspozycji, ponieważ Ronaldinho był młody, a jego organizm regenerował się szybciej. Z biegiem czasu jego barwne nocne życie oraz lenistwo (Brazylijczyk nigdy nie słynął z tytanicznej pracy na treningach) doprowadziło go na same dno, a przecież nie tak powinien kończyć swoją karierę 35-letni zawodnik, który swoją grą zachwycił cały piłkarski świat.

Skoro Ronaldinho nad swoją piłkarską karierę przedłożył nocne życie, z pewnością muszą być to bardzo barwne i niezapomniane imprezy. Rąbka tajemnicy kilka lat temu uchyliły dwie brazylijskie modelki – Andressa Castro i Alice Santos – które opowiedziały o seksualnych orgiach, jakie odbywają się w rezydencji gwiazdora w Brazylii – Lagoa Santa, 30 kilometrów od Belo Horizonte. W słynnych balangach rzekomo brali lub nadal biorą udział piłkarze Flamengo, Palmeirasu, Corinthians czy Atletico Mineiro, w którym jeszcze do niedawna występował Ronaldinho. Co ciekawe, częstym bywalcem rezydencji „Robberdinho” jest kolejny słynny balangowicz i ekspiłkarz – Adriano. W imprezach biorą udział zarówno fanki piłkarza, jak i profesjonalne prostytutki, a na jednego piłkarza przypada średnio pięć kobiet. Więcej chyba dodawać już nie trzeba …

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze