Gdy głowa nie nadąża za nogami – Rafał Wolski


Czy reprezentant Polski jest jeszcze w stanie zrobić zagraniczną karierę?

12 października 2017 Gdy głowa nie nadąża za nogami – Rafał Wolski

Rafał Wolski – piłkarz, który z tylko sobie wiadomych względów nie jest wymieniany jednym tchem z Piotrem Zielińskim i Grzegorzem Krychowiakiem w kontekście naszego dobra narodowego na skalę europejską w kategorii "lider środka pola". Co poszło nie tak? Gdzie popełniony został błąd, przez który tak duży talent w wieku prawie 25 lat wciąż tuła się po ekstraklasie?


Udostępnij na Udostępnij na

Zacznijmy jednak od tego, dlaczego postanowiliśmy się pochylić nad tym „problemem”. Punktem zapalnym okazał się prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej – Zbigniew Boniek, który w rozmowie ze Stefanem Szczepłkiem i Piotrem Żelaznym stwierdził:

Chciałbym mu powiedzieć: „Masz 25 lat. Nie możesz kariery skończyć, grając w Lechii, bo masz za duży talent. Ale twój talent musi zostać poparty pracą. Jeśli będziesz miał sylwetkę Zielińskiego, będziesz mógł w tym tempie zasuwać przez 90 minut, to zostaniesz zawodnikiem, który może wygrać każdy mecz”. Zieliński jest piłkarzem, który jak dostanie podanie, to nikt nie wie, w którą stronę się obróci. I gubi obrońcę na dzień dobry. Wolski też to ma. Ale nie może tak wyglądać fizycznie.

Tak, oczywiste jest to, że wywód prezesa nie miał na celu wbicia szpilki reprezentantowi kraju, a miał raczej pełnić funkcję motywacyjną do jeszcze cięższej pracy nad sobą. Powyższa wypowiedź przytoczona została w celu porównania, jak bardzo zmieniła się sytuacja u Rafała. Cztery lata temu, świeżo po przenosinach do Fiorentiny, narracja prezesa wyglądała następująco:

Wolski jest zawodnikiem bardzo utalentowanym, który gra świetnie technicznie tuż za plecami napastnika. Rafał naprawdę potrafi zrobić różnicę na boisku i wierzę, że za kilka tygodni, może za miesiąc, gdy pozna tajniki włoskiego futbolu, będzie wiodącym graczem. Wygrałem z Romą i Juventusem naprawdę wiele, ale jestem przekonany, że Wolski może osiągnąć jeszcze więcej.

Różnica zauważalna gołym okiem, prawda? Od zachwytów i nadziei na przyszłość po kubeł zimnej wody i bądź co bądź rozczarowanie. Aby przyjrzeć się dokładniej sprawie, cofnijmy się do początków przygody wychowanka Jastrzębia Głowaczów z poważną piłką.

Kariera jak ze snów

Mamy 2011 rok, gdy osiemnastoletni wówczas Wolski debiutuje w ekstraklasie w barwach warszawskiej Legii w meczu przeciwko Polonii Warszawa. Choć na boisku spędził jedynie minutę, to sygnał był jasny – klub widzi duży potencjał w tym młodziku. W tym sezonie Rafał pojawił się na murawie jeszcze trzykrotnie, spędzając na niej łącznie 66 minut, w międzyczasie odhaczając asystę i zdobywając cenne doświadczenie, które ma zaowocować w przyszłości.

Kolejny sezon to moment, w którym młodziutki gracz Legii zdecydowanie nabrał wiatru w żagle. Na krajowym podwórku stał się wiodącą postacią drużyny. 21 spotkań w ekstraklasie, okraszone sześcioma bramkami i jedną asystą, pokazało wszystkim, że ten kreatywny i nieszablonowy zawodnik posiada talent, który przy odpowiednim oszlifowaniu może eksplodować na szeroką skalę. I wtedy przytrafiło się coś, co dla piłkarza w tak młodym wieku może okazać się kataklizmem – kontuzja stopy, która wyeliminowała go z gry na pół roku.

Pomimo straconej rundy po Wolskiego zgłosiła się włoska Fiorentina, która złożyła Legii ofertę nie do odrzucenia. Rafał we Florencji wydawał się mieć wszystko, czego potrzebuje – czas na powrót do formy i grono specjalistów, którzy mu w tym pomogą. Wydawało się, że piłkarz chwycił Boga za nogi. No właśnie, wydawało się. Ostatecznie skończyło się na tym, że na boisku Serie A pojawił się tylko raz. W meczu ostatniej kolejki z Pescarą i to na zaledwie trzydzieści minut. Kolejny sezon był już nieco lepszy, choć pewnie i tu apetyty były dużo większe. 418 minut w czternastu spotkaniach plus gol i asysta to wynik, który średnio reprezentował zawodnika, który zdaniem pana Bońka miał pozamiatać Serie A. Zdecydowano się więc na wypożyczenie młodego Polaka.

Zderzenie z rzeczywistością

Epizody w Bari występującym w Serie B oraz belgijskim Mechelen sam Wolski z pewnością z chęcią wymazałby z pamięci. Gdy pojawiał się na boisku, to zazwyczaj w końcówkach, co oczywiście nie przekładało się na liczby.  Przyszedł więc czas na schowanie dumy do kieszeni i powrót do kraju, co okazało się paradoksalnie strzałem w dziesiątkę. W barwach Wisły Kraków Wolski zdecydowanie odżył. Dziewięć asyst i cztery bramki w czternastu spotkaniach to wynik jak na naszą ligę doskonały. Po raz kolejny zaczęto mówić o zagranicznym transferze. Tym razem były gracz warszawskiej Legii postanowił stąpać ostrożniej i jako krok w przód uznał transfer do Lechii Gdańsk. Tam pomimo tego, że w liczbach nie wyglądał już tak imponująco, swoją dobrą grą zasłużył na powrót do kadry.

W jakim miejscu jest więc obecnie Rafał? Gra w czołowej drużynie ekstraklasy i ma pewne miejsce w szerokiej kadrze reprezentacji. Ma prawie 25 lat na karku. Dla jednych to mało, a dla innych, czyli traktujących futbol serio, ostatni dzwonek na zrobienie poważnej kariery. Nie jest też tak, że nie doceniamy tego, co osiągnął dotychczas. Biorąc jednak pod uwagę jego talent, którym zachwyca się chociażby jego klubowy kolega Sebastian Mila, jest to najwyższy czas na przebicie tego sufitu. Do tego trzeba jednak masy wyrzeczeń i ciężkiej pracy nad sobą. Wierzą wszyscy, od kibiców po dziennikarzy, kolegów z szatni, trenerów i samego prezesa, który nie przebiera w słowach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze