Didavi – mega talent czy przeciętniak z Bundesligi?


6 marca 2016 Didavi – mega talent czy przeciętniak z Bundesligi?

Za nami już połowa sezonu Bundesligi – co za tym idzie, wstępnie możemy określić zwycięzców i przegranych tegorocznych rozgrywek. Skupmy się jednak na zespole VfB Stuttgart i największej gwieździe tej drużyny. Daniel Didavi od kilku sezonów występuje w lidze niemieckiej, cały czas zaskakuje swoją formą nie tylko kibiców „Szwabów”, ale i ekspertów z Niemiec.


Udostępnij na Udostępnij na

Na samym początku przyjrzyjmy się sylwetce zawodnika i odpowiedzmy sobie na jedno jakże istotne pytanie – czy w wieku 26 lat piłkarz ten ma jeszcze szanse na grę w większym zespole? Oczywiście, że tak! Na razie Niemiec rozgrywa najlepszy sezon w swoim życiu i pod wodzą nowego trenera VfB staje się z kolejki na kolejkę coraz pewniejszym punktem swojej drużyny i gwiazdą europejskiego formatu.

Kilka dni temu gracz miał swoje 26. urodziny i nie można sobie chyba wymarzyć lepszego prezentu niż zdobycie jednego punktu z tak wielkim rywalem jak Schalke 04, które w obecnym sezonie miewa spore problemy z utrzymaniem formy. Do tej pory Didavi zdobył już dziewięć bramek i asystował pięciokrotnie przy trafieniach kolegów ze swojego zespołu.

Kto by się spodziewał, że wychowanek „Die Roten” tak szybko stanie się gwiazdą i ulubieńcem kibiców pięciokrotnego mistrza kraju? Na razie zostawmy obecne statystyki oraz osiągnięcia ofensywnego pomocnika i skupmy się na jego przeszłości oraz pierwszych krokach w dorosłej piłce. Odpowiemy sobie tym samym na kilka ważnych pytań. Kto wie, być może Niemiec to zawodnik na wzór Francesco Tottiego, który w Rzymie jest już żywą legendą? Czas pokaże…

Daniel urodził się 21 lutego 1990 roku w Nuertingen, w rejencji Stuttgart, w Niemczech. Przyszedł na świat jako syn Benińczyka i Niemki. Swoje pierwsze kroki w piłce nożnej stawiał jako młodzik w SPV 05 Nuertingen. Już jako 8-latek trafił do VfB, z którym jest związany po dziś dzień.

Ciekawostką jest fakt, iż w 2002 roku z powodu gorszych wyników w nauce był zmuszony powrócić do swojego pierwszego klubu z Nuertingen. Kiedy wszystko zostało już „naprawione” i Daniel wrócił do „łask”, w 2003 roku ponownie trafił do byłego zespołu. Jego kariera juniorska potoczyła się bardzo szybko – przechodził przez kolejne etapy szkolenia i młodzieżówki VfB, po czym trafił do drużyny rezerw.

Efektywna gra i skuteczność sprawiły, że wystąpił w kilku meczach młodzieżowej kadry Niemiec, jednak nie osiągnął żadnego wielkiego sukcesu poza strzeleniem swojej pierwszej bramki dla reprezentacji w 2011 roku przeciwko Cyprowi U-21. Warto dodać, że w owym spotkaniu pomocnik zaliczył również asystę i został wybrany zawodnikiem tego meczu. Kto wie, co byłoby dalej? Gdyby nie kontuzja, to byłoby o nim głośno o wiele wcześniej.

Wola walki, efektywność, doskonała praca i hart ducha sprawiły, że 29 sierpnia 2010 zaliczył swój debiut w pierwszym zespole „Die Schwaben”. Jego pierwszym rywalem był nie kto inny jak Borussia Dortmund, która przecież w sezonie 2010/2011 zajęła piąte miejsce, a w kolejnych latach stała się największym koszmarem Bayernu Monachium.

W starciu z BVB Didavi zasmakował boisk Bundesligi w drugiej części spotkania – zastąpił Niedermeiera i choć nie zaliczył zbyt udanego debiutu, to w Niemczech zaczęto o nim sporo mówić i zastanawiać się, kim jest ten 21-letni piłkarz. W pierwszym sezonie gry dla VfB pomocnik spędził ogółem na boiskach 325 minut i zaliczył nawet dwie asysty.

Włodarze VfB wiedzieli, co robią – wychowanka postanowiono wypożyczyć do Norymbergii, gdzie miał nabierać doświadczenia i stawiać kolejne kroki w dorosłej piłce. Mało kto przypuszczał wtedy, że nowy nabytek 1. FCN stanie się największą gwiazdą zespołu z Frankonii. W sezonie 2011/2012 rozegrał 18 spotkań i pięciokrotnie wchodził z ławki – w tym czasie zdobył dziewięć bramek i zaliczył dwie asysty. Już wtedy wróżono mu wielką przyszłość. Skuteczność i instynkt strzelecki sprawiły, że jego „tymczasowy” pracodawca zajął na koniec kampanii szóste miejsce w lidze niemieckiej.

Po roku powrócił z wypożyczenia do swojego macierzystego klubu, gdzie stawiano przed nim wielkie cele. Niestety problemy zdrowotne i dwa urazy spowodowały, że opuścił prawie cały sezon, a VfB bez jego wsparcia zajęło szóste miejsce – po raz kolejny pojawią się pytanie, czy już wtedy z nim w pierwszym składzie Stuttgart mógł osiągnąć jeszcze więcej? Tak, i to bez wątpienia.

W kolejnych miesiącach miało już być lepiej, jednak urodzony w Nuertingen Niemiec benińskiego pochodzenia wciąż miewał problemy zdrowotne, a kiedy już wracał do pełni sił, trudno było mu odnaleźć dawną formę, po czym odnosił kolejny uraz… „Die Roten” pozbawieni jednego ze swoich najlepszych zawodników notowali znacznie więcej porażek niż wcześniej.

Na całe szczęście w 2014 roku Didavi miał już znacznie mniej problemów zdrowotnych – w sezonie 2014/2015 spędził na boiskach Bundesligi 741 minut i zdobył cztery bramki.

Juergen_kramny
Nowy trener VfB Stuttgart  (fot. Wikipedia.org)

Do historii jego występów w niemieckiej lidze z całą pewnością przejdzie remis 2:2 z 24 września 2009 roku z Borussią Dortmund, kiedy to zdobył dwa gole oraz został wybrany zawodnikiem tego meczu, a co więcej, piłkarzem piątej kolejki BL!

Obecny sezon to w wykonaniu 26-latka prawdziwy „fenomen”. Do tej pory, jak już wspominaliśmy, Daniel zdobył dziewięć bramek i pięć razy asystował przy trafieniach kolegów z zespołu. Jednak kiedy trenerem VfB był Alexander Zorniger, Niemiec nie grał tak przekonująco, jak miało to miejsce chociażby podczas jego pobytu w Norymbergii.

Choć w pierwszej części sezonu grał bardzo dobrze i zdobył nawet pięć goli, to jego klub nie zachwycał. Didavi w pojedynkę nie był w stanie pociągnąć całej gry VfB do przodu. „Die Schwaben” co rusz notowali kolejne wpadki, a widmo spadku do drugiej ligi zaglądało wszystkim prosto w oczy.

Swoją niebywałą szansę otrzymał Juergen Kramny, który, podobnie jak Daniel, przez wiele lat związany był z tym klubem. W latach 2011-2015 prowadził zespół rezerw. Miało stać się najgorsze – nikt się nie spodziewał, że z nowym trenerem VfB będzie w stanie grać lepiej, ba, nawet wątpiono w sens zatrudnienia szkoleniowca drugiej drużyny. Pomysł z obsadzeniem stołka trenerskiego przez Kramnego uważano za niedorzeczny.

Jakże mylne było stwierdzenie, że VfB czeka spadek do drugiej ligi – imiennik Kloppa (jednego z najlepszych trenerów na świecie) dokonał niemożliwego! W meczu 17. kolejki szansę otrzymał nowy szkoleniowiec z II zespołu. Kramny nie miał łatwego zadania, bowiem czekało go starcie z Wolfsburgiem, który mimo wszystko nie grał na miarę swoich możliwości. Odmieniona drużyna z Didavim w pierwszym składzie zadziwiła całe Niemcy. Ekipa „Wilków” została tego dnia rozszarpana przez „Szwabów” 3:1, a nasz bohater Daniel zdobył w tym meczu dwie bramki i został wybrany zawodnikiem kolejki.

Kolejne mecze to prawdziwy kunszt i geniusz taktyczny nowego trenera VfB. Co więcej, gołym okiem można było zauważyć, że 26-latek odżył, a zmiana szkoleniowca zdecydowanie wyszła na dobre nie tylko jemu. W pięciu kolejkach drugiej części sezonu ligowego w Niemczech zawodnicy Stuttgartu wygrali cztery spotkania i raz zremisowali. Kilka dni temu zespół doznał jednak porażki z Hannoverem 96, lecz pod uwagę trzeba wziąć fakt, że brakowało jednego, ale jakże ważnego ogniwa – samego Didaviego, który odbywał karę związaną z zawieszeniem za żółte kartki.

Nowy trener odmienił nie tylko drużynę, jej zawodników, ale przede wszystkim samego 26-letniego Niemca, który nabrał większej pewności siebie i w porównaniu z poprzednimi kolejkami stał się graczem, który nie boi się wziąć odpowiedzialności na siebie i można go zdecydowanie nazwać liderem „przebudzonego” VfB.

Jeśli zespół prowadzony przez Kramnego utrzyma formę, to miejsce w pierwszej dziesiątce, a nawet gra w europejskich pucharach, jest jak najbardziej możliwe – najważniejsze będzie utrzymanie piłkarza w drużynie „Szwabów”, ponieważ bez niego klub traci na jakości i nie jest już tak nieprzewidywalny jak z 26-latkiem w składzie.

Czy w przyszłości Daniel trafi do innego zespołu z „wyższej półki”? Niewykluczone, bowiem zainteresowanie zawodnikiem wyraziło już parę czołowych klubów, w tym kilka z angielskiej Premier League. Nie ukrywajmy jednak, że VfB to idealne miejsce dla Niemca, ofensywny pomocnik może stać się legendą na miarę Tottiego w AS Roma czy Lahma w Bayernie Monachium.

Pozostała część sezonu z całą pewnością będzie decydująca dla naszego bohatera. Sam zawodnik nie ukrywa, że chciałby pozostać w Niemczech – bardzo ważną rolę może odegrać również sam Joachim Loew, który jeśli zdecyduje się na powołanie Daniela na zbliżające się Euro, może przesądzić o jego karierze.

Jego obecny kontrakt jest ważny do 30 czerwca 2016 roku, ale – jak mówi – chciałby zostać w Niemczech, od pewnego czasu spekuluje się, że pomocnik ma usiąść do stołu z władzami Stuttgartu w celu przedyskutowania nowej umowy. Warto dodać, że agentem piłkarza jest Karlheinz Foerster, który pod swoimi skrzydłami ma między innymi Timo Wernera czy wiele innych młodych, obiecujących talentów.

Na razie urodzony w Nuertingen pomocnik jest wyceniany na 7 mln euro, jednak wedle analiz ekspertów wartość ta może znacząco wzrosnąć po zakończeniu obecnego sezonu. Dwa lata temu był wyceniany na 500 tysięcy euro! Jak już wspominaliśmy, grał w rezerwach, gdzie w 65 spotkaniach zdobył 11 bramek. Jego ulubionym numerem jest „10”, z którą gra w zespole.

26-latek w wolnej chwili lubi spędzać czas, grając w koszykówkę, a także oglądać mecze tejże dyscypliny. Ponadto jest miłośnikiem rapu, a jego ulubionym raperem jest Kendrick Lamar, z którym już kilka razy się spotkał. Podsumowując, jest związany z VfB od 7. roku życia, czyli blisko 19 lat – żaden inny zawodnik „Die Roten” nie może pochwalić się czymś podobnym.

VfB
Podsumowanie kariery Daniela Didaviego (fot. Transfermarkt.pl)

Od siebie mogę dodać, że dla piłkarza Stuttgartu będzie lepiej, jeśli pozostanie w swoim obecnym klubie, gdyż jest to miejsce idealnie stworzone dla niego, a pod wodzą Kramnego VfB ma ogromne szanse na powrót do czołówki niemieckiej piłki – przecież w zespole „Szwabów” pozostają jeszcze takie talenty jak Kostić, Werner, Maxim, Baumgartl czy chociażby Ginczek. Taki potencjał może sprawić, że w kolejnym sezonie „Die Schwaben” będą bić się o najwyższe cele w lidze, pod warunkiem, że Didavi pozostanie w klubie.

 

Wyobraźmy sobie jednak, że zawodnik zdecyduje się odejść do czołowego klubu z Premier League czy też któregoś z zespołów La Ligi. Historia już nie raz pokazała, że niemiecki gracz nie był w stanie odnaleźć się w angielskiej lidze – przykładem może być Andre Schuerrle, który po nieudanej przygodzie z Chelsea postanowił wrócić do Bundesligi, gdzie miewa obecnie bardzo trudny okres w swoim życiu, gdyż jest kompletnie zagubionym piłkarzem.

Hiszpańska liga może być dla naszego bohatera o wiele lepszym rozwiązaniem, gdyż jego warunki i umiejętności mogą pasować do chociażby takiego klubu jak Sevilla czy Valencia – przecież Ivan Rakitić, zanim został zawodnikiem Barcelony, grał we wspomnianej już Sevilli, do której trafił z Schalke 04. Podobnie jak Daniel był gwiazdą swojego zespołu i szukał nowych wyzwań. Problemem może być jednak wiek, gdyż 26 lat to już swego rodzaju granica.

Lepiej zatem będzie, jeśli 26-latek pozostanie w Niemczech i będzie szlifował swój talent, aby stać się legendą niemieckiej piłki – potencjał drzemiący w zawodniku jest ogromny i być może wkrótce nazwisko Didavi będzie pojawiać się w mediach coraz częściej. Kto powiedział, że pomocnik VfB ma opuszczać Bundesligę? Kto wie, czy Borussia Dortmund nie zgłosi się w najbliższym czasie po 26-latka. Idealnym klubem może być Gladbach – wyobraźmy sobie tę paczkę… Mam jednak nadzieję, że sam piłkarz zostanie na lata w Stuttgarcie, gdzie na wzór Tottiego stanie się legendą tego zespołu, a w muzeum VfB będzie się znajdował jego pomnik i specjalnie poświęcony mu pokój.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze