Czy remisy dają cokolwiek klubom z Bundesligi?


Jak kończyły sezon w Bundeslidze drużyny, które zaliczyły serię przynajmniej czterech remisów z rzędu?

17 listopada 2017 Czy remisy dają cokolwiek klubom z Bundesligi?

W Bundeslidze, tak jak w każdej innej lidze, remisy poszczególnych drużyn są wkalkulowane w ich grę podczas sezonu. Nie da się ich uniknąć, nawet jeśli się próbuje z całych sił. Wiele takich przypadków mamy w Bundeslidze – jak choćby seria siedmiu remisów z rzędu w wykonaniu VfL Wolfsburg. Zdarzają się oczywiście passy zwycięstw czy porażek, ale seria siedmiu remisów jest jednak rzadziej spotykana. Czy w XXI wieku zdarzało się to ekipom z Bundesligi? Jak takie okresy pełne nierozstrzygniętych wyników wpływały na pozycję zespołu na koniec sezonu?


Udostępnij na Udostępnij na

Remisy Eintrachtu Frankfurt

Jedną z dłuższych serii zremisowanych meczów w trakcie jednego sezonu Bundesligi był okres gry Eintrachtu Frankfurt w sezonie 2013/2014. Drużyna aktualnie prowadzona przez Niko Kovaca wówczas w okresie od 6. do 12. kolejki traciła dwa punkty cztery razy z rzędu. Ogólnie rzecz biorąc, był to bardzo słaby start rozgrywek dla zespołu z Frankfurtu, ponieważ w pierwszych 12 meczach „Orły” wygrały zaledwie dwa razy. Wydawało się wówczas, że Eintracht będzie jednym z murowanych kandydatów do spadku.

Można było jednak postawę drużyny z Frankfurtu rozumieć i usprawiedliwiać. Otóż dotknął ich w sezonie 2013/2014 znany w Europie pocałunek śmierci, czyli udział w europejskich pucharach. Z góry wiadomo, że słabszym klubom, niedoświadczonym w grze w rozgrywkach UEFA, trudno było pogodzić występy na wielu frontach. Tym bardziej niełatwe zadanie miał Eintracht, ponieważ klub ten musiał grać w Lidze Europy już na etapie kwalifikacji.

Odbiło się to rzecz jasna na ich postawie w Bundeslidze. Ostatecznie Eintracht zdołał się uratować przed niechlubnym spadkiem z ligi, ale pokazuje to, że trudno klubom niemieckim jest godzić grę w europejskich pucharach z uczestnictwem w Bundeslidze.

Hannover w 2011 roku

Podobną serią zremisowanych spotkań w Bundeslidze popisał się zespół Hannoveru 96. Drużyna, która aktualnie zachwyca fanów klubu z tego miasta, jeszcze kilka lat temu była zaliczana do grona słabeuszy w niemieckiej ekstraklasie. Doszło w pewnym momencie do tego, że dawny klub Artura Sobiecha potrafił spaść do 2. Bundesligi, co było przeżyciem traumatycznym. W sezonie 2011/2012 regularnie uczestniczył w rozgrywkach najwyższej ligi niemieckiej.

W przeciwieństwie do Eintrachtu Frankfurtu dwa sezony wcześniej ekipie z Hannoveru, którą wówczas trenował znany w Niemczech Mirko Slomka, przydarzyła się seria pięciu zremisowanych meczów. Od 14. do 18. kolejki Hannover tracił dwa punkty w meczach z HSV, SC Freiburg, Bayerem Leverkusen, Kaiserslautern oraz Hoffenheim. Co ciekawe, ich ulubionym wynikiem w tamtym okresie był remis 1:1. Ten rezultat powtórzyli oni jeszcze dwukrotnie w sezonie 2011/2012.

Warto zaznaczyć, ze ta seria pięciu remisów z rzędu nie przeszkodziła podopiecznym trenera Slomki utrzymać się w Bundeslidze. Wręcz przeciwnie, mimo 12 meczów za jeden punkt w całej kampanii 2011/2012 walczyli oni długo o prawo gry w europejskich pucharach. Ostatecznie zajęcie siódmego miejsca pozwoliło Hannoverowi wystąpić w kwalifikacjach do Ligi Europy. Szczególnie dobrze tamten okres pamiętają kibice Śląska Wrocław, z którym Hannover zmierzył się w 4. rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. Mistrz Polski przegrał wówczas w dwumeczu 4:10.

Nagelsmann i remisy

Remisy i serie z nimi związane nie są również obce ekipie Hoffenheim. Podopieczni Juliana Nagelsmanna, zanim rozpoczęli fantastyczny marsz w kierunku kwalifikacji do Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie, na początku rozgrywek 2016/2017 powtórzyli wyczyn Eintrachtu Frankfurt sprzed trzech lat. O ile drużynie z Frankfurtu taka passa zdarzyła się w środku sezonu i to już było nieco trudniej zrozumieć, to remisową serię Hoffenheim na początku sezonu łatwiej pojąć.

Nagelsmanna i jego podopiecznych usprawiedliwiało wówczas to, że przytrafiło im się to na starcie sezonu. Drużyna nie była jeszcze w pełni przygotowana, potrzebowała dotarcia się, które pozwoliłoby na eksplozję formy. Na początku sezonu nikt absolutnie się nie spodziewał, że kampania 2016/2017 zakończy się w sposób tak fantastyczny dla Hoffenheim. Tym bardziej trudno było w to wierzyć, ponieważ w sezonie 2015/2016 drużyna z Sinsheim ledwo uniknęła gry w barażu o utrzymanie się w lidze.

Wydawało się też, że fatalna gra sprzed dwóch sezonów będzie ciążyła podopiecznym Nagelsmanna. Nic bardziej mylnego, ponieważ tamta traumatyczna kampania 2015/2016 podziałała na team z Sinsheim jak płachta na byka. Tacy piłkarze, jak: Kramarić, Wagner czy Rudy w pewnym momencie wystrzelili z niesamowitą formą i nagle Hoffenheim z drużyny broniącej się przed spadkiem stał się kimś, kto realnie może zagrozić Bayernowi czy Borussii. „Die Kraichgauer” do końca pozostawali w grze o bezpośredni awans do Ligi Mistrzów. Do ostatniej kolejki nie było pewne, czy Borussia, czy Hoffenheim zajmie trzecie miejsce.

Trudna dola Wolfsburga

Po kiepskim starcie sezonu i zwolnieniu trenera Jonkera trudno było w Wolfsburgu wyrokować, co się stanie w najbliższej przyszłości. Postanowiono, że trudną sytuację w zespole koncernu Volkswagena będzie próbował rozwiązać Martin Schmidt. W debiucie z Werderem Brema nowy trener Wolfsburga zremisował 1:1. Mało kto się jednak spodziewał, że przybycie nowego trenera spowoduje start niezwykle dziwnej serii siedmiu remisów z rzędu.

Mimo to wydaje się, że Schmidt poukładał grę drużyny Wolfsburga. Co jest zatem powodem tych ciągłych remisów? Wydaje się, że brak szczęścia. Jak zatem zakończy się ten sezon dla „Wilków”? Czy nawiążą do Hoffenheim czy Hannoveru i awansują do europejskich pucharów?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze