„Żółta Łódź Podwodna” nie jest już niezatapialna


22 kwietnia 2015 „Żółta Łódź Podwodna” nie jest już niezatapialna

Drużyna, która jeszcze nie tak dawno sprawiała niemałe problemy Barcelonie w półfinale Pucharu Króla, znajduje się obecnie w dużym dołku. Villarreal nie wygrało żadnego z ostatnich ośmiu meczów i w przypadku utrzymania tej fatalnej passy – może stracić 6. pozycję w tabeli, które gwarantuje jej grę w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej. 


Udostępnij na Udostępnij na

Obecna niemoc drużyny Marcelino jest łudząco podobna do sytuacji Śląska Wrocław w naszej rodzimej ekstraklasie. Piłkarze Tadeusza Pawłowskiego nie potrafili wygrać meczu od 10 kolejek, a przełamanie z Lechią Gdańsk przyszło dopiero po małej rewolucji w zespole. Czy drużyna Marcelino również potrzebuje przysłowiowego „cepa”, który sprawi, że piłkarze „El Submarino Amarillo” w końcu się obudzą i przestaną tracić punkty w tak głupi sposób jak w ostatniej kolejce z Cordobą?

Rewolucji raczej nie możemy się spodziewać, na co dowodem jest konferencja prasowa Marcelino po remisie z ostatnią w tabeli Cordobą, który pomimo zdobycia jednego punktu można uznać za blamaż i przegraną. Szkoleniowiec Villarrealu nie miał zamiaru kajać się przed dziennikarzami i obwiniać swoich piłkarzy za ostatnie niepowodzenia, ba!, stwierdził nawet w stylu Jose Mourinho, że w ostatnim czasie wszystko jest przeciwko jego drużynie

Wygląda na to, że w ostatnim czasie wszystko jest przeciwko nam. Mamy dużo kontuzji w zespole, a niektóre z nich są bardzo poważne. Remis z Cordobą jest jedną z tych rzadkich rzeczy, które zdarzają się w La Liga.

W argumentacji Marcelino jest jednak malutkie ziarnko prawdy. Drużyny „El Submarino Amarillo” od jakiegoś czasu nie oszczędzają kontuzje. Z poważnym urazem zmaga się Bruno Soriano, z powodu kontuzji uda do końca sezonu nie zagra Giovani dos Santos, a obrażenia odniesione w spotkaniu z Getafe przez Mateo Musacchio wykluczają go z gry na najbliższe sześć miesięcy.

O ile dos Santos i Musacchio to piłkarze do zastąpienia, za których z powodzeniem mogą grać Uche i Bailly, o tyle postacią niezastąpioną w drużynie Marcelino wydaje się kapitan drużyny Bruno Soriano. Środkowy pomocnik to filar swojego zespołu, lider zarówno na boisku, jak i poza nim, który nadaje drużynie charakteru. Kontuzja, której doznał w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Króla z Barceloną, wyeliminowała go z gry na dłuższy okres, a jego absencja wyraźnie rzutowała i nadal rzutuje na dyspozycję drużyny Marcelino. W środku pola docelowymi zastępcami Bruno mieli być Trigueros oraz Pina, którzy jednak swoją grą nie potrafią dać tyle drużynie, ile daje Villarrealowi jego kapitan.

Oczywiście fatalnych wyników „Żółtej Łodzi Podwodnej” w ostatnim czasie nie można tylko i wyłącznie usprawiedliwiać kontuzjami, a argumentacja Marcelino, jakoby za wszystkie niepowodzenia odpowiadały urazy, wydaje się być śmieszna. Bo jak usprawiedliwić kompromitującą porażkę na własnym stadionie 0:3 z Espanyolem? Drużyna z Barcelony na boisku robiła, co chciała, a w szczególności jej napastnik Felipe Caicedo, który zaaplikował „El Submarino Amarillo” dwie bramki. Po dobrym spotkaniu w wykonaniu piłkarzy Villarrealu z Valencią, które zakończyło się remisem, podopieczni Marcelino w meczu z Katalończykami wyglądali jak dzieci we mgle. Brak jakiegokolwiek entuzjazmu, ambicji oraz wysiłku, aby wygrać spotkanie na El Madrigal, był tamtego dnia niebywale rażący.

Kolejnym problemem, którego Marcelino nie raczył poruszyć na konferencji prasowej, jest nieskuteczność. W ostatnim bezbramkowo zremisowanym meczu z Cordobą piłkarze Villarrealu oddali na bramkę rywala 28 strzałów, jednak żaden z nich nie znalazł drogi do siatki. Tym razem „przeciwko” zespołowi Marcelino był bramkarz Cordoby Juan Carlos, który co prawda królem Hiszpanii nie jest, lecz królem ostatniej kolejki La Liga już jak najbardziej. Golkiper Cordoby, który w tym sezonie puścił już 51 bramek, w meczu z Villarrealem zaliczył jedno z najlepszych spotkań w swoim życiu, doprowadzając do szału zawodników „El Submarino Amarillo”, a w szczególności Joela Campbella. Oprócz świetnej dyspozycji bramkarza drużynę Marcelino przed strzeleniem bramki skutecznie powstrzymywała poprzeczka, której obijanie w spotkaniu z Cordobą szczególnie upodobali sobie Campbell i Moreno.

Na słabą formę „Żółtej Łodzi Podwodnej” składa się wiele czynników, a problem jest bardzo złożony. Na pewno w drużynie jest odczuwalny brak Bruno Soriano, który w trudnych chwilach potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność oraz wyciągnąć swoją drużynę z dołka. Drużynie Marcelino brakuje również motywacji, czego przykładem może być spotkanie z Espanyolem, a rażąca nieskuteczność połączona ze świetną dyspozycją bramkarza skutkuje stratą cennych punktów. Villarreal ma obecnie 11-punktową stratę do piątej w tabeli Sevilli, która wydaje się już nie do odrobienia. Piłkarze Marcelino muszą skupić się teraz na obronie szóstego miejsca, które jest ostatnią pozycją gwarantującą grę w pucharach. Za ich plecami czyha Malaga, która co prawda nie może pochwalić się w ostatnich meczach dobrą formą i wynikami, lecz licho nie śpi, a spotkanie z 17 maja pomiędzy Villarrealem a drużyną z Andaluzji może być decydującym meczem w kwestii walki pomiędzy tymi dwiema drużynami o grę w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze