Zielona Pantera


- Bardzo się cieszę ze zdobycia dwóch goli, ale to dalej nic nie zmienia w mojej sytuacji. Cały czas muszę się jeszcze dużo uczyć, trenować, podpatrywać starszych kolegów, by w przyszłości być może im dorównać- powiedział po wygranym meczu z Ekwadorem, strzelec obu bramek dla Francuzów, Bafetimbi Gomis. Cóż za skromność jak na człowieka, który sprawił, że tacy napastnicy jak David Trezeguet, Driblij Cisse i Hatem Ben Arfa, EURO 2008 obejrzą tylko w telewizji.


Udostępnij na Udostępnij na

Raymondowi Domenechowi powołującemu 23- letniego Gomisa do szerokiej kadry reprezentacji Francji, pewnie nawet przez myśl nie przeszło aby zabrać go na ME do Austrii i Szwajcarii. Chciał by zawodnik mógł okrzepnąć z kadrą, ograć się, zdobyć niezbędne doświadczenie, które mógłby z powodzeniem wykorzystać w niedalekiej przyszłości. Gdy jednak w towarzyskim meczu Trójkolorowych z Ekwadorem, po niemal godzinie bicia głową w mur przez wicemistrzów świata, atakujący AS Saint-Etienne strzelił dla Francji dwie (i to jakie!) bramki, Domenech już wiedział, że Gomis to nie jest „piłkarz na przyszłość”. Gomis to jest „piłkarz na teraz”!

Dla kibiców, którzy uważnie śledzą rozgrywki Ligue 1, świetny występ Gomisa to żadna niespodzianka. W końcu w zakończonym niedawno sezonie tylko Karim Benzema z Olympique Lyon i Mamadou Niang z Olympique Marsylia strzelili więcej goli. Gomis z 16 trafieniami na koncie zajął 3. miejsce w snajperskiej klasyfikacji, przy okazji doprowadzając do palpitacji serca prezydenta swojego klubu, Bernarda Caiazzo. Bo ten bardzo by chciał potęgę Saint-Etienne odbudowywać w oparciu o 23- letniego atakującego, ale szanse są na to niewielkie. Bo już od roku do siedziby klubu z Le Stade Geoffroy Guichard napływają oferty z innych zespołów, o nazwach działających na wyobraźnię znacznie bardziej niż AS Saint-Etienne- Arsenal, Newcastle United, Olympique Marsylia, PSG i Portsmouth. Gdzie ostatecznie trafi Gomis? Narazie, najbardziej zaawansowane negocjacje są prowadzone ze Srokami, ale przecież przed nami jeszcze EURO 2008, a ta impreza może znacznie podnieść wartość Gomisa. Póki co włodarze Les Verts wyceniają swojego asa na 12 mln funtów.

Porównywany już pod względem sylwetki i stylu gry do Emmanuela Adebayora i Didiera Drogby, Gomis swoją karierę zaczynał w AS Saint-Etienne, w 2003 r. trafiając do pierwszego zespołu 10- krotnych mistrzów Francji. Problemy z wywalczeniem miejsca w składzie sprawiły, że młodzian został wypożyczony do AC Troyes. Tam spędził w sumie sześć miesięcy, ale bez wątpienia nie był to czas dla niego stracony. Co prawda dla ekipy niebiesko- białych rozegrał tylko 13 spotkań, ale strzelił w nich aż sześć goli, co od razu zwróciło uwagę działaczy Saint-Etienne, że czas na powrót zdolnego wychowanka. Ten jednak nie okazał się triumfalny, bo młody napastnik, choć wystąpił w 24 meczach, tylko dwa razy wpisał się na listę strzelców. Przełomowy okazał się sezon 2006/2007- Gomis poważnie zastanawiał się nad opuszczniem Les Verts, ale w końcu zarazykował i postanowił zostać, co okazało się strzałem w dziesiątkę. 10 goli w 30 meczach sprawiło, że na Bafetimibiego przestano patrzeć jak na gracza młodego i perspektywicznego, a od niego zaczęto ustalać pierwszą jedenastkę. Po zakończeniu udanego sezonu, Gomis postanowił, że zmieni klub na silniejszy. – Sprawa jest jasna- chce odejść. Rozmawiałem z działaczami i dostałem zgodę na odejście – przyznał w wywiadzie dla „L`Equipe„. Kilka dni po tych słowach, przedłużył jednak kontrakt do 2011 roku. I z pewnością nie żałował, bo tym razem swój bramkowy dorobek powiększył do 16 trafień, co ostatecznie dało mu 3. miejsce w snajperskiej klasyfikacji Ligue 1. O ile po zakończeniu sezonu 2006/2007 atakujący Saint-Etienne koniecznie chciał dać drapaka z Le Stade Geoffroy Guichard, o tyle teraz wcale nie pali się do ucieczki. – Jestem szczęśliwy w Saint-Etienne, bo wreszcie odgrywam w tym klubie rolę, jaką zawsze chciałem odgrywać. Nie ukrywam jednak, że moja przyszłość zależy od szkoleniowca Laurent`a Roussey`a. To człowiek któremu bardzo wiele zawdzięczam i dzięki niemu dzisiaj jestem tym kim jestem. Jeśli zdecyduje się zostać nad Rodanem, być może i ja podejmę podobną decyzje.

Niewiele jednak wskazuje na to, że Gomis w przyszłym sezonie dalej będzie grać w Saint-Etienne. Bo chociaż Les Verts zagrają w Pucharze UEFA, to ich gwiazdor już w barwach innego klubu może występować w samej Lidze Mistrzów. Przyszłość tego utalentowanego napastnika w dużej mierze więc uzależniona będzie od jego występu na EURO 2008. Narazie zaś cała Francja skupiona jest na „ochach” i „achach” w kierunku Gomisa, który już w debiucie w barwach Les Blues dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Prasa nad Sekwaną przypomina, że ostatnim piłkarzem, który miał tak fenomenalne wejście do reprezentacji był Zinedine Zidane, który w 1994 w towarzyskiej potyczce z Czechami również dwa razy pokonał bramkarza rywali. Zizou i „Zieloną Panterę” (nazywanego tak ze względu na charakterstyczną radość po strzelonej bramce, przypominającą ruchy kota, a także nawiązując do barw klubu w którym występuje) poza identycznym debiutem łączy niewiele, ale Gomis podobnie jak wielki Zidane, ma wszelkie dane ku temu by stać się wielką gwiazdą francuskiej jedenastki. Póki co Francuzi cieszą się, że wyrwali Senegalczykom perełkę (Gomis bowiem ma senegalskich przodków, do kadry na Puchar Narodów Afryki chciał go w styczniu powołać Henryk Kasperczak), bo na tym polu w ostatnim czasie ponosili same klęski. W końcu El-Hadji Diouf, Mamadou Niang i Habib Beye również urodzili się we Francji, ale zdecydowali się grać dla Senegalu.

Komentarze
~taichung (gość) - 17 lat temu

Jeszcze raz - gratuluje. Piszesz ciekawie, obszernie,
z polotem a i tematy nieoklepane. Byle tak dalej!

Najnowsze