Żelazna defensywa triumfem Japonii


14 czerwca 2010 Żelazna defensywa triumfem Japonii

Na Free State Stadium miało miejsce najbardziej egzotyczne spotkanie dnia. Kamerun jeszcze nigdy nie wygrał z Japonią i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni zaprezentowali zorganizowany futbol, zwłaszcza w defensywie, i wygrali po mało ciekawym spotkaniu 1:0 (1:0).


Udostępnij na Udostępnij na

Starcie rozpoczęli Afrykańczycy. Przed pierwsze osiem minut drużyny się badały, a przy piłce zwykli utrzymywać się Kameruńczycy. To właśnie oni przeprowadzili pierwszą akcję. Eto’o zagrał piłkę do Webo, lecz ten nie zdołał jej opanować i zagrać do wchodzącego w pole karne partnera. Akcje „Żółto-zielonych” były niespójne, wolne, zabrakło dokładności – zwłaszcza przy wychodzeniu z kontry.

Keisuke Honda strzelił jedynego gola w meczu
Keisuke Honda strzelił jedynego gola w meczu (fot. Skysports.com)

Zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni przebudzili się dopiero po kwadransie. Jednak i oni mieli podobne problemy do swoich rywali i jak to często wygląda w przypadku pierwszej kolejki – ich taktykę można było okrzyknąć maksymą: byle nie stracić. Zawodnicy ze wschodu Azji zaprezentowali część swojego potencjału w 20 minucie. Hasebe dośrodkował w pole karne, a wchodząca piłka sprawiła nie lada problem dla Hamidou, który przy okazji został lekko poturbowany.

Kamerun na jakiś czas przysnął, a do ofensywy włączyło się więcej zawodników Japonii. Azjaci mieli jednak problem z uspokojeniem akcji i spalonymi. Często też dochodziło między nimi do nieporozumień, choć i tak dużo lepiej oglądało się – no cóż – niedokładne dośrodkowania Japończyków niż pozycyjną grę ich rywali. Piłkarze ze wschodu pozostali również czujni w obronie i kiedy było to potrzebne – nawet potrajali krycie.

Po 38 minutach ofensywną grę wreszcie zaprezentował Kamerun i oddał strzał na bramkę Kawashimy. Z odpowiedzią ruszyli Japończycy i sprawdziło się powiedzenie do trzech razy sztuka. Po świetnym dośrodkowaniu z prawego skrzydła piłkę do siatki skierował Honda. To był ich trzeci strzał w tym starciu. Gol nieco ożywił mecz, do tej pory bowiem był on nudny, w dodatku obfitujący w błędy z obu stron.

Honda został bohaterem Japończyków
Honda został bohaterem Japończyków (fot. Skysports.com)

Na drugą połowę zawodnicy z obu krajów wybiegli w tych samych składach. Już na początku z atakiem ruszył Kamerun, którego zawodnicy zdołali wywalczyć rzut rożny. Jednak gdy piłka wróciła do Japonii, to ona dyktowała warunki spotkania. Już trzy minuty po przerwie jej zawodnicy wywalczyli rzut wolny – który wykonywali co prawda z ostrego kąta, lecz blisko pola karnego. Na wysokości zadania nie stanął jednak Endo, trafił tylko w mur.

Po kilku minutach zgromadzeni kibice w końcu mogli obejrzeć sytuacje bramkowe. O sile drużyny często stanowią indywidualności, a najsilniejszym punktem Afrykańczyków z pewnością jest Samuel Eto’o, który „zaczarował” w obrębie bramki Kawashimy. Po raz pierwszy w tym spotkaniu Kameruńczycy byli blisko zdobycia gola. Ci sami próbowali jeszcze zaskoczyć zorganizowaną defensywę Japonii, jednak bez skutku.

Kunsztem technicznym popisał się zawodnik Tottenhamu, Assou Ekotto. W 63. minucie miękko zagrał z rzutu wolnego w pole karne Japonii, co mogło być dość groźne. Na szczęście dla Japonii, jej obrońca udanie skierował piłkę na korner, a selekcjonerzy rozpoczęli przeprowadzanie zmian.

Samuel Eto niemrawo poruszał się po boisku
Samuel Eto niemrawo poruszał się po boisku (fot. Skysports.com)

Gra się rozpędziła wraz z „ostatnim okrążeniem” tego spotkania, na kilka minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Do ataku ruszyła Japonia, lecz zaraz potem inicjatywę przejął Kamerun, który w końcu był bliski strzelenia bramki. Wyrównać się jednak nie udało, M’Bia trafił w poprzeczkę. Na tym się nie zakończyło, pod polem karnym Kawashimy się zagotowało. Próbował Eto’o, próbował Geremi, próbowali inni, lecz Japończycy zdołali wytrzymać narastającą presję.

Przez cały mecz obie reprezentacje rzadko zaskakiwały błyskotliwymi akcjami. Cieniem nadziei na zobaczenie bramki pozostawały stałe fragmenty gry. Przez pierwsze 80 minut piłkarze Kamerunu byli bardziej zrezygnowani, niż zmotywowani do zmiany wyniku. Nie uszło to uwadze piłkarzom Kraju Kwitnącej Wiśni, grali oni bowiem niezwykle zachowawczo, koncentrując się przede wszystkim na obronie. Afrykańczykom zabrakło szybkości oraz zdecydowania. Na ich niekorzyść przemawia także to, że bardzo późno ruszyli do zdecydowanego ataku. Rezultat? Kamerun przegrywa z Japonią.

Pełne statystyki meczu

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze