Żegnaj, Generale. Xavi zawiesza buty na kołku


To ostatni sezon 39-latka w zawodowej karierze

7 maja 2019 Żegnaj, Generale. Xavi zawiesza buty na kołku

Niewielu jest piłkarzy, o których można powiedzieć, że zdefiniowali swoją erę. Do grona takich zawodników z pewnością należy Xavi Hernandez. Xavi, który był mózgiem być może najlepszej klubowej i reprezentacyjnej drużyny w historii futbolu. 39-letni Katalończyk zejdzie ze sceny czynnego futbolu po zakończeniu obecnego sezonu, pozostawiając za sobą prawdziwie złote dziedzictwo. Dwukrotne mistrzostwo Europy i mistrzostwo świata w RPA, ośmiokrotne mistrzostwo Hiszpanii, cztery Puchary Ligi Mistrzów i podium Złotej Piłki w 2010 roku.


Udostępnij na Udostępnij na

Christo Stoiczkow powiedział kiedyś, że historia Barcelony dzieli się na erę przed i po Xavim. W przypadku tego pomocnika nie chodziło bowiem wyłącznie o wygrywanie. Chodziło o coś więcej, o pewną idealistyczną filozofię, o piękny futbol, który Xavi tak często prezentował. Dziś zapamiętamy go jako symbol tiki-taki, która zdominowała ten sport w latach 2008-2012. On stał się jej twarzą i jednocześnie najdoskonalszym wykonawcą. I choć dziś Xavi może pochwalić się pięknym piłkarskim pomnikiem, tak jeszcze przed 2008 rokiem na to się nie zapowiadało.

Trudne początki

Xavier Hernandez Creus przybył do La Masii w wieku 11 lat. Zadebiutował w Barcelonie w 1998 roku w Superpucharze Hiszpanii w meczu przeciwko Mallorce, w którym od razu strzelił bramkę. Katalończyków prowadził wtedy Louis van Gaal, który odkrył wówczas 18-letniego Xaviego. Także w tym roku pomocnik poprowadził Hiszpanię u-20 do tytułu mistrzów świata. Don Balon uznał go wtedy za rewelację roku. Pod okiem holenderskiego menedżera Xavi przyczynił się do dwóch mistrzostw Hiszpanii. Szczególnie mocno w sezonie 1999/2000, gdy Xavi musiał zastąpić swojego późniejszego mentora – kontuzjowanego Pepa Guardiolę. Jednakże jego charakterystyczny styl gry nie zawsze był doceniany. Mierzący 168 cm filigranowy zawodnik sam o sobie mówił wtedy jako o piłkarzu na wyginięciu. Po odejściu van Gaala przyszły trudne czasy dla tego zawodnika, gdyż Barcelona zaczęła kwestionować taktykę opierającą się na setkach podań. Xavi musiał czekać aż do 2005 roku na kolejne trofeum, a jego status nie był nawet w połowie tak mocny jak dziś. W futbolu zdominowanym przez fizyczność zarówno on, jak i Iniesta byli czasem określani jako problem. Katalończyk sam przyznał w jednym z wywiadów, iż stał się doceniany dopiero za Pepa. Patrząc z perspektywy czasu – absolutne szaleństwo.

Xavi całą swoją poważną profesjonalną karierę spędził w Katalonii, ale historia mogła potoczyć się inaczej. Najpierw, gdy był jeszcze nastolatkiem, matka przekonała Xaviego, by ten odrzucił kuszącą ofertę z Milanu. Kolejny moment zwątpienia przyszedł u schyłku kadencji Franka Rijkaarda, gdy Barcelona była sfrustrowana oglądaniem pleców odwiecznego rywala z Madrytu. W prasie pojawiły się spekulacje, że „Duma Katalonii” zamierza pozbyć się swojego pomocnika. Xavi już prawie pogodził się ze swoim losem, gdy na horyzoncie pojawiły się dwie trenerskie postaci – Luis Aragones i Pep Guardiola.

Wreszcie doceniony

Lato 2008 roku okazało się nowym początkiem – nie tylko dla samego zawodnika, lecz także całego hiszpańskiego futbolu. Podobnie jak Barcelona reprezentacja Hiszpanii przeżywała wtedy trudne chwile. Określani powiedzeniem „grają pięknie jak zwykle, przegrywają jak zawsze”, Hiszpanie zawodzili na kolejnych wielkich imprezach. Wszystko zmienił Luis Aragones, który postanowił zbudować kadrę Hiszpanii na Euro 2008 wokół Xaviego. Uczynił pomocnika swoim generałem środka pola i zdecydowanie najważniejszym elementem całej układanki. To był strzał w dziesiątkę. Xavi, jak cała drużyna „La Furia Roja”, grał piękny i porywający futbol, co zostało zwieńczone końcowym triumfem. Xavi został wybrany na piłkarza turnieju, a jego talent wreszcie znalazł uznanie w oczach krytyków. Po śmierci Aragonesa Xavi tak wspominał wybitną trenerską postać:

On sprawił, że poczułem się ważny w momencie, gdy moja samoocena była katastrofalna. On dał mi kontrolę nad Hiszpanią, gdy nie miałem takiej nawet w Barcelonie. Powiedział mi: ty rządzisz tym zespołem, niech oni krytykują mnie.

Zamysł Aragonesa postanowił kontynuować Pep Guardiola. Były piłkarz Barcelony i fan Ajaksu z lat 70. doskonale wiedział, jak wydobyć z Xaviego absolutne maksimum. Pep przyznał, iż nie wyobrażał sobie tamtej Barcelony bez Xaviego. I słusznie, bo Katalończyk stał się katalizatorem i mózgiem ówczesnej ekipy „Blaugrany”, która zachwyciła cały piłkarski świat. Razem z Busquetsem i Iniestą stworzyli tercet, który na nowo zdefiniował grę nowoczesnego pomocnika. W swoim pierwszym sezonie za Guardioli Xavi zdobył 10 bramek i zaliczył aż 30 asyst, co było jego absolutnym rekordem. Do indywidualnych popisów dołożył też trofea, pierwszy sezon Guardioli obfitował bowiem aż w sześć trofeów. W całej karierze pomocnik wygrał ich aż 25, a jego zdjęcie z całą swoją kolekcją symbolicznie pokazuje, z jakim formatem piłkarza mieliśmy do czynienia.

Geniusz w czerwonej koszulce

Szczyt formy Xaviego można chyba przypisać na czas mundialu w RPA. Choć tamten turniej rozpoczął się fatalnie, bo od sensacyjnej porażki 0:1 ze Szwajcarią, to później już było dużo lepiej. Xavi przyznał, iż po tamtym spotkaniu nie zmrużył oka i całą noc w swoim pokoju hotelowym analizował powtórkę. Powiedział wtedy do del Bosque, iż jego zdaniem nie trzeba było nic zmieniać. Porażka była zwyczajnie wynikiem czasem losowej natury futbolu. I miał rację, bo niezmieniony styl przyniósł Hiszpanom upragnione złoto. Xavi rozegrał fantastyczny mundial, co przyniosło mu wysokie (za niskie?) trzecie miejsce w klasyfikacji Złotej Piłki, za Iniestą i Messim. Tak o Xavim mówił Carlos Marchena, kolega ze złotej reprezentacji z 2008 i 2010 roku:

On reprezentuje zmianę mentalności i ambicji w hiszpańskim futbolu. On sprawił, że Hiszpania potrafiła odrzucić swoje kompleksy i spojrzeć innym uznanym drużynom w oczy. Trudno coś nowego o nim powiedzieć, ale on był piłkarzem, przy którym każdy zawodnik z drużyny stawał się lepszy.

Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie miało być jego ostatnim turniejem w reprezentacyjnej koszulce. I choć „La Furia Roja” dosyć łatwo obroniła tytuł mistrza Europy (pamiętne 4:0 z Włochami w Kijowie), Xavi nie rozegrał znakomitego turnieju. Mimo to del Bosque przekonał swojego generała do jeszcze dwóch lat gry, aż do mundialu w Brazylii w 2014 roku. Tam jednak Hiszpanie zagrali katastrofalnie i bardzo szybko odpadli z grupy. Bolesna porażka 1:5 z Holandią zwiastowała koniec pewnej ery w światowym futbolu. Śmierć tiki-taki mogła oznaczać koniec dominacji Xaviego i spółki na piłkarskim panteonie. Jak się jednak okazało, los przygotował dla niego jeszcze jedną misję do wykonania.

Na pożegnanie tryplet

Po brazylijskiej tragedii oraz kiepskim klubowym sezonie 2013/2014 Xavi rozważał przenosiny do USA lub Kataru. Jednocześnie na Camp Nou przybył Ivan Rakitić i wydawało się, że na stałe zajmie miejsce utytułowanego Katalończyka. Xavi jednak został, głównie za namową Luisa Enrique. I choć nie odgrywał już tak dużej boiskowej roli jak niegdyś, jego obecność w szatni okazała się nieoceniona. Barcelona szła przez sezon jak burza i między innymi za sprawą genialnego tercetu Neymar – Suarez – Messi zdobyła drugi tryplet w ciągu siedmiu lat. – Nie mogłem wyobrażać sobie lepszego pożegnania – mówił wzruszony Xavi w trakcie mistrzowskiej fety.  Rzeczywiście, trudno o bardziej bajkowe zakończenie klubowej kariery. Xavi nie tylko zdobył trzy trofea w swoim ostatnim sezonie, ale podnosił puchar w każdym z trzech ostatnich meczów dla „Blaugrany”. Kibice Barcelony pożegnali Xaviego z wielką pompą, a wspaniała, zdobiąca Camp Nou kartoniada przeszła do historii. Pomocnik odszedł po sezonie do katarskiego Al Sadd, rozgrywając 769 meczów w barwach „Dumy Katalonii” oraz zdobywając 85 bramki i zaliczając 182 asysty. 

Sztuka prostoty

Przyjęcie, kółeczko, podanie. Przyjęcie, kółeczko, podanie. I tak kilkadziesiąt razy w meczu. Xavi do perfekcji opanował pozornie proste zagrania. Jego geniusz polegał na tym, że zawsze widział wszystko i zawsze podejmował dobre decyzje.

To, co robię, to szybko myślę i szukam wolnych przestrzeni. Ja zawsze szukam. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak trudne jest to zadanie.

Dziś utarło się przekonanie, że tiki-taka oznacza nudne klepanie wszerz boiska. Xavi był zaprzeczeniem tej tezy. Jak nikt inny potrafił w ułamku sekundy posłać penetrujące podanie przez dwie formacje przeciwnika. Jednym dotknięciem piłki potrafił zmienić całkowicie dynamikę akcji. To właśnie było jedną z kluczowych umiejętności tego zawodnika – perfekcja w czytaniu gry. Dani Alves powiedział kiedyś o nim: – Xavi żyje w przyszłości. On zawsze jest o krok przed wszystkimi.

Wydaje się, że w swoim czasie Xavi był niedoceniany. Oczywiście, trafił na prime Messiego i Ronaldo, ale był moment, że nie odstawał od nich geniuszem. Gdyby nie fakt, iż napastnicy są bardziej medialni dzięki swoim pięknym bramkom (szczególnie jeśli nazywają się tak jak wspomniana dwójka), to może Katalończyk otrzymałby więcej indywidualnych nagród. W szczególności mam na uwadze zeszłoroczny plebiscyt Złotej Piłki i wyróżnienie dla Luki Modricia. Przy całym szacunku dla osiągnięć Chorwata – jeśli on otrzymał popularnego „Balona” za 2018 rok, to tym bardziej powinniśmy wręczyć go Xaviemu między 2008 a 2010 rokiem.

https://twitter.com/XaviTempo_/status/1044326523036217345?s=20

Katarski epilog i… przyszłość trenerska?

Wydawać by się mogło, że Xavi pójdzie śladem wielu wybitnych piłkarzy i do Kataru uda się odcinać przepełnione dolarami kupony. Tak się jednak nie stało, a pomocnik poważnie zaangażował się w sprawy nie tylko swojego klubu, ale całego katarskiego futbolu. W 84 meczach w barwach Al Sadd Xavi zdobył 22 bramki i dołożył 28 asyst. W kwietniu tego roku jego drużyna wygrała Katarską Ligę Gwiazd, a Xavi mógł świętować triumf razem z inną legendą hiszpańskiego futbolu – Gabim.

Xavi stał jedną z twarzy katarskiego projektu pt. „Mundial 2022”. Od jakiegoś czasu w samych superlatywach wypowiada się o Katarczykach, mówiąc, że są gotowi na organizację tak wielkiego turnieju. W Katarze urodziła się także jego córka. Xavi aktywnie promuje lokalny futbol, a słynne stały się jego przewidywania odnośnie do Pucharu Azji, w którym typował właśnie Katar do końcowego triumfu. Śmiechom nie było końca, ale jak mówi mądre przysłowie: kto ma rację dzień wcześniej, przez dobę uchodzi za idiotę. Tak czy inaczej przygodę Xaviego z arabskim futbolem zdecydowanie można uznać za udaną.

Co dalej w życiu 39-letniego Xaviego? Wydaje się, że naturalnym krokiem będzie spróbowanie sił w roli szkoleniowca. Katalończyk pracuje już nad wyrobieniem licencji UEFA Pro i pewnie jest tylko kwestią czasu, aż zobaczymy go na ławce trenerskiej. Czy odniesie sukces? Można zakładać, że tak, gdyż znamy jego szeroką znajomość taktyki oraz filozofii Johana Cruyffa. Trzeba też dodać, iż Hiszpanię czeka fantastyczna fala nowych, młodych menedżerów. Oprócz legendy Barcelony swoich sił w trenerce próbuje już Raul Gonzalez, a niedługo dołączy do niego Xabi Alonso. Wydaje się, że casting na szkoleniowca reprezentacji Hiszpanii niedługo dostarczy nam wielkich emocji.

Najnowsze