Cierpienie Brazylii. Żałosne zachowanie Neymara


Dwa mecze i cztery punkty. Mimo to skuteczność Brazylijczyków pozostawia sporo do życzenia

22 czerwca 2018 Cierpienie Brazylii. Żałosne zachowanie Neymara
Wikipedia

Reprezentacja Brazylii przyjechała do Rosji w roli faworyta. W spotkaniach towarzyskich przed mundialem wyglądali fantastycznie. Nie dawali rywalom żadnych szans. Najbardziej błyszczała gwiazda Neymara. Piłkarz PSG imponował swoją techniką czy przyspieszeniem, ale na mistrzostwach świata za bardzo mu nie idzie. Tak jak całej drużynie. Dobrze, że mają Coutinho i Douglasa Costę, bo inaczej mogliby nie wyjść z grupy.


Udostępnij na Udostępnij na

Czas na drzemkę

Nuda, nuda, nuda… nuda. Pierwsza połowa do zapomnienia. Nie takiej gry spodziewaliśmy się po reprezentacji Brazylii. Szczególnie że już w pierwszym meczu stracili punkt (remis ze Szwajcarią). Dlatego można było się spodziewać, że przeciwko Kostaryce ruszą do przodu już od pierwszych minut.

Nic takiego się nie wydarzyło. „Canarinhos” od początku wyglądali sennie, nie było w ich grze pomysłu ani przyspieszenia. W okolicach 20. minuty oddali futbolówkę Kostarykanom, ale ci po kilku akcjach, w których dłużej utrzymywali się przy piłce, stwierdzili, że to nie jest ich gra i oddali ją Brazylijczykom.

Pierwszą część spotkania można podzielić na dwie fazy. Pierwsza ekstremalnie nudna, bez żadnej ciekawej sytuacji z jednej czy drugiej strony trwała do 26. minuty. Wtedy bowiem byliśmy świadkami pierwszej ciekawej akcji „Canarinhos”. Zainicjował ją Marcelo, który odebrał piłkę na połowie przeciwnika. Rozegrał ją z Neymarem i uderzył. Futbolówkę w polu karnym przejął Gabriel Jesus i co prawda trafił do siatki, ale wcześniej zawodnik Manchesteru City znajdował się na ofsajdzie.

Od tej pory coś drgnęło. Kilka sekund później Neymar znalazł się w oko w oko z Navasem, ale przegrał ten pojedynek. Do końca pierwszej połowy Brazylijczycy stworzyli sobie jeszcze kilka okazji, ale ciągle to nie było to.

Mocny początek

Druga część tej rywalizacji rozpoczęła się zupełnie inaczej. Brazylia wyszła pobudzona, agresywna i co najważniejsze, z ochotą do gry. Zdominowali Kostarykę, która przez pierwsze dziesięć minut drugiej połowy nie była w stanie wyjść z własnej połowy.

Brazylijczycy przez kilka minut stworzyli sobie dużo więcej okazji pod bramką Navasa niż w całej pierwszej połowie. Kilkukrotnie próbował Neymar, ale marnował okazję za okazją. Do tego w poprzeczkę trafił Gabriel Jesus. Przez pierwszy kwadrans drugiej połowy „Canarinhos” mogli się podobać.

Nie oznacza to jednak, że Kostaryka grała źle. Miała mniej do stracenia niż piłkarze z Kraju Kawy. Zmuszona została do gry z kontry i gdyby miała ciut szybszych napastników, to może coś by z tego wyszło.

Żenada

Im bliżej końca, tym coraz groźniejsi byli Brazylijczycy. Nic dziwnego. Oni przecież uznawani byli za reprezentację, która z marszu wygra grupę i z łatwością wejdzie do finału. Futbol jednak jest nieprzewidywalny. Przewidywalne jest jedynie zachowanie Neymara.

Brazylijska gwiazda cały czas miała pretensje do sędziego. Nic, tylko wieczne narzekania. Mając nawet żółtą kartkę na koncie, dalej dyskutował z panem Kuipersem (domagał się kartki dla rywala). Próbował szarpać, kreować okazje, ale z tego spotkania zapamiętamy go głównie z jego głupich zachowań.

https://twitter.com/Footy_Matrix/status/1010154669392498689

https://twitter.com/jnpaquet/status/1010162048335056898

Zabójcza końcówka

Sędzia doliczył aż sześć minut. I to właśnie wtedy Brazylijczycy trafili do siatki rywala. Najpierw zrobił to Coutinho, a później reprezentację Kostaryki dobił Neymar. Po spotkaniu piłkarz PSG popłakał się. Może przemyślał swoje żenujące zachowanie?

https://twitter.com/FIFAWCGoals/status/1010161631148630017

Trzeba i należy pochwalić postawę Navasa i spółki. Kostarykanie pokazali, że są bardzo zdyscyplinowani, potrafią grać ofiarnie i z pełnym zaangażowaniem. Drugi mecz i druga porażka. Niestety rewelacja poprzednich mistrzostw świata żegna się z rosyjskim mundialem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze