Za to kochamy futbol


Skazywana na pożarcie Japonia wygrywa z Kolumbią 2:1

19 czerwca 2018 Za to kochamy futbol

Dzień, na który czekało ponad 38 milionów Polaków. To już dzisiaj Polacy zagrają po 12 latach przerwy w finałach piłkarskich mistrzostw świata! O godzinie 14:00 jednak doszło do spotkania Kolumbii z Japonią. Mecz w Sarańsku zainaugurował rywalizację w grupie H. Faworyzowana Kolumbia przegrała z Japonią 1:2.


Udostępnij na Udostępnij na

Promyk nadziei

W pierwszym składzie drużyny z Ameryki Południowej zabrakło jej największej gwiazdy Jamesa Rodrigueza, co mogło wzbudzić u Japończyków niemałą nadzieję, i tak właśnie się stało. Japonia rozpoczęła niezwykle ofensywnie. Spotkanie zaczęło się od ogromnych emocji i rzutu karnego już w trzeciej minucie konfrontacji. Czerwoną kartką za faul w polu karnym został ukarany Sanchez. Do „jedenastki” podszedł Kagawa i zdobył pierwszą bramkę w tym meczu! Sensacyjne prowadzenie ,,Niebieskich Samurajów” 1:0! Wymarzony scenariusz dla piłkarzy Nishino!

Okres nieczystej rywalizacji

Kolumbijczycy wraz z upływającym czasem zaczęli prowokować swoich przeciwników do fauli. Po pierwszym kwadransie za sprawą wcześniej wspomnianego Kagawy natomiast mogło być już 2:0, jednak strzał nie był celny. Gracze z Azji bardzo mądrze się bronili, a nawet udało im się przeprowadzić kilka ciekawych kontrataków, po których mogły paść kolejne gole. Poirytowany sytuacją Cuadrado zachęcał swoich kolegów do licznych ataków, jednak nie przynosiło to praktycznie żadnych efektów. Jeszcze w pierwszej połowie byliśmy świadkami zaskakującej zmiany, gdyż najaktywniejszy zawodnik Kolumbii został zmieniony przez Barriosa, będącego stricte defensywnym pomocnikiem.

Japoński prym

Zawodnicy w granatowych trykotach przeważali nad swoimi rywalami wielokrotnie, tworząc kolejne okazje strzeleckie. Często wchodzili oni w pole karne Ospiny, ale golkiper Arsenalu miał bardzo dużo szczęścia. Juan Quintero – najniższy, a zarazem najlżejszy z Latynosów – wyrównał jeszcze przed przerwą po niekonwencjonalnym sposobie wykonania rzutu wolnego. Trafienie zostało zweryfikowane przez technologię goal-line; futbolówka ewidentnie wpadła za linię bramkową. Po 45 minutach mieliśmy wynik remisowy 1:1. ,,Samuraje” wyglądali na coraz bardziej zmęczonych. Mimo wszystko piłkarze Pekermana zeszli do szatni w lepszych nastrojach.

Po przerwie 

Japonia, podobnie jak w pierwszej połowie, zaczęła naprawdę odważnie. Uaktywnił się miedzy innymi Osako, który chciał pokazać się z jak najlepszej strony i wyprowadzić swoją drużynę na prowadzenie. Wymieniony wyżej napastnik FC Köln znalazł się również w świetnej sytuacji, ale Ospina pewnie obronił ten strzał. Azjatycka dominacja narastała. Aby temu zapobiec, na boisku pojawił się w 60. minucie James, ale Japończycy nadal byli nieugięci.

Co w końcówce?

Zdeterminowani gracze z Japonii chcieli za wszelką cenę przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mogło to się stać w 71. minucie, lecz wynik wciąż był niezmienny. Chwilę po tym wydarzeniu Osako po rzucie rożnym skierował piłkę do siatki i ,,Samuraje” prowadzili drugi raz w trakcie tego piłkarskiego widowiska. Historia zatoczyła koło i Kolumbia przeszła do rozpaczliwych ataków. Niespodzianka była bardzo blisko, a czasu na wyrównanie coraz mniej! Do regulaminowego czasu gry zostało doliczone pięć minut. Kibice azjatyckiej drużyny przecierali oczy ze zdumienia. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 ze wskazaniem na Japonię.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze