Z cyklu wielkie powroty (?): Ricardo Kaka


24 lutego 2013 Z cyklu wielkie powroty (?): Ricardo Kaka

Nie. Nie ruszamy z kolejnym cyklem publicystycznym. Tchnęło mnie po prostu, by oddać człowiekowi, którego od jakiegoś czasu nie darzę zbyt wielką sympatią, coś, co mu się teraz należy. Mowa oczywiście o Ricardo Kace i utraconym szacunku.


Udostępnij na Udostępnij na

Brazylijczyk narobił zamieszania, oj narobił. Jose Mourinho zaczął nie tak dawno odzyskiwać najlepszą wersję Mesuta Oezila, a teraz na scenę, i to naprawdę nie byle jak, wkracza piłkarz, który – tak szczerze powiedziawszy – nigdy z piłkarskiego topu schodzić nie powinien. Tyle dobrego (jakkolwiek to brzmi), że kompletnie bez formy jest Angel Di Maria. Argentyńczykowi zdarzyły się co prawda dwa czy trzy niezłe, no dobra, bardzo dobre spotkania, ale to nie ten sam „El Fideo”, który na początku zeszłego sezonu wkręcał defensorów w ziemię tak, że momentami chyba sam był w szoku. Nie o Di Marii chcę jednak rozprawiać.

Wróciłem – zdaje się mówić Ricardo Kaka
Wróciłem – zdaje się mówić Ricardo Kaka (fot. Marca.com)

Wiadomo – jedna jaskółka wiosny nie czyni. Dwie ani trzy też nie, ale w przypadku Kaki dwa mecze z rzędu na bardzo wysokim poziomie to naprawdę w ostatnich latach rzecz niesłychana. Reprezentant „Canarinhos” idealnie trafił z formą. Jestem oczywiście daleki od głoszenia opinii, że były gracz Milanu odzyskał dawny blask i z piłkarza na sprzedaż, a wręcz do oddania za półdarmo, stanie się graczem decydującym o wynikach „Królewskich”, ale nie można nie zwrócić mu utraconego szacunku. Publika na Santiago Bernabeu uwielbia dramatyczne historie – remontady, powroty i powroty swoich ulubieńców. Tak było z Cristiano Ronaldo, który mówiąc, że jest smutny, rozpętał prawdziwą burzę. Teraz Portugalczyk jest jednak w Madrycie kochany tak mocno jak jeszcze nigdy dotąd. Madrycka świątynia doceniła także Kakę, któremu podczas spotkania z Rayo Vallecano dziękowała za bardzo dobre zawody z Sevillą. Teraz podziękuje mu także za sobotni mecz z Deportivo.

Ricardo był absolutnie najjaśniejszą postacią spośród wszystkich graczy Realu Madryt na El Riazor. Brazylijczyk imponuje szybkością, ofiarnością, dokładnością i przygotowaniem kondycyjnym. Nie tylko zalicza znakomite otwierające podania, ale też wciela się w rolę piłkarza tyrającego w defensywie. Taką postawę madridismo uwielbia. Uwielbiam również ja, choć muszę powiedzieć, że sympatią do Ricky’ego nigdy jakoś nie pałałem. Chłop przyszedł za kosmiczną sumę, wyjmował z kasy równie niepojęte pieniądze, a nic sobą nie prezentował. Jeśli jednak wraca do wielkiej formy, to jestem w stanie przeboleć ostatnie lata, kiedy był dla Realu wręcz kulą u nogi. Jeżeli w meczach z Barceloną i Manchesterem United Kaka zagra tak jak w ostatnich kilkunastu dniach, winy zostaną odkupione. Tak – jestem wręcz przekonany, że w obydwu najważniejszych dla Realu starciach w tym sezonie Ricardo wybiegnie od pierwszej minuty. Mowa o wtorkowym rewanżu w Pucharze Króla, a także meczu z Manchesterem United. W tym czasie czeka nas jeszcze ligowe El Clasico, ale ono w tym wszystkim odgrywa najmniejszą rolę.

Dlaczego jestem o tym tak święcie przekonany? Bo Jose Mourinho nie jest głupcem. Wie, że może odzyskać jedną z legend futbolu na najważniejszy moment w sezonie. Wie również, że i Kaka głupi nie jest i zdaje sobie sprawę z otrzymanej od losu wielkiej szansy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Brazylijczyk powinien rozegrać przeciwko Barcelonie i Manchesterowi kolejne doskonałe mecze. Kaka nie ugnie się pod presją – jest po prostu zbyt doświadczony. W ostatnich latach jego problem polegał nie na presji, ale brakach czysto piłkarskich. W takich aspektach jak przygotowania kondycyjne. Teraz zawodnik jest w stuprocentowej formie. Nie może tego zaprzepaścić. I mam nadzieję, że nie zaprzepaści. Kontuzja Benzemy, nie najlepsza forma Higuaina… to wszystko sprawia, że Hiszpanie spekulują, iż Mourinho na mecze o wszystko wystawi „fałszywą dziewiątkę”. W takim ustawieniu w Milanie Kaka święcił wielkie triumfy. Możemy być świadkami powtórki z rozrywki. Ricardo naprawdę jest w formie – możecie nazywać mnie szaleńcem i głupcem, który wysnuwa takie wnioski po dwóch spotkaniach. I może faktycznie okaże się, że byłem/jestem głupcem, jeśli w meczach o swoją przyszłość Kaka po raz kolejny będzie po prostu Kaką z ostatnich miesięcy. Coś jednak mówi mi, że samą ambicją i wolą walki reprezentant Brazylii udowodni, że ciągle żyje. Że znowu żyje.

Komentarze
~Kusiol (gość) - 12 lat temu

Słaby tekst. Jak z blogu gimnazjalisty.

~LubiePiłke (gość) - 12 lat temu

zgadzam się z Kusiol

~Michał Janusz (gość) - 12 lat temu

nie obrażajcie mnie ok ?DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

~!!! (gość) - 12 lat temu

Bardzo bezsensowny tekst pomijając to ,że to
zaledwie jeden mecz (jedna jaskółka wiosny nie
czyni) to napisany w nie do końca moim zdaniem dobry
sposób...

~krokus (gość) - 12 lat temu

Słaby artykuł ;/

~BAYERN (gość) - 12 lat temu

Zgadzam sie z wami lipny artykuł

~Pitcha (gość) - 12 lat temu

Podobał mi się artykuł, redaktor pisał na każdym
kroku, że może się mylić, a jego przypuszczenia
mogą i mam nadzieję, że okażą się trafne i
Kaka, którego bardzo lubiłem za czasów gry w
Milanie znów będzie grał genialnie i poprowadzi
Brazylię do sukcesu na MŚ. Oby tak dalej Panie
redaktorze!

Najnowsze