St Mirren przegrało z Celtikiem Glasgow 0:1. Jedyna bramka padła dopiero w doliczonym czasie gry.
Gra obu zespołów w pierwszej części była wyrównana. Nie widzieliśmy jednak wielu sytuacji podbramkowych, dlatego kibice przybyli na St Mirren Park oglądali raczej nieciekawe spotkanie. Warto wspomnieć, że obrona „The Buddies” grała dziś bez zarzutu. Najgroźniejsze strzały ze strony gości padały po rzutach wolnych, jednak piłka nie mogła znaleźć drogi do bramki.
Druga połowa była zdecydowanie żywsza. Wszystko dzięki uderzeniu Michaela Higdona, po którym piłka trafiła w poprzeczkę. To obudziło graczy Celtiku, którzy wzięli się do roboty i stwarzali coraz groźniejsze sytuacje. Doskonałą okazję do strzelenia bramki zmarnował Shaun Maloney. Pod koniec meczu goście rozpaczliwie szukali okazji na zdobycie zwycięskiej bramki. Zbawienie nadeszło w doliczonym czasie gry. Dzięki podaniu Patricka McCourta najlepszy strzelec Celtiku, Gary Hooper, w końcu pokonał bramkarza St Mirren i „The Bhoys” mogli świętować szczęśliwe zwycięstwo.
Wicemistrz Szkocji wciąż ma punkt straty do Rangers. St Mirren zajmuje 9. miejsce w tabeli, z dorobkiem jedenastu punktów. „The Buddies” grają w kratkę: raz wygrywają, raz przegrywają. Obecnie są w mało korzystnej sytuacji, niewiele bowiem ich dzieli od strefy spadkowej.