Wyboista droga Podbeskidzia w górę tabeli Fortuna 1. Ligi


Drużyna Podbeskidzia Bielsko-Biała po 15 kolejkach zajmuje 5. miejsce w tabeli, ale z pewnością w jej grze wciąż szwankuje wiele elementów

1 listopada 2021 Wyboista droga Podbeskidzia w górę tabeli Fortuna 1. Ligi
Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus

Bez wątpienia ostatnie mecze zespołu Podbeskidzia nie mogą napawać optymizmem kibiców w Bielsku-Białej. Nerwowe zwycięstwo w meczu ze Stomilem Olsztyn, gdzie spotkanie można było spokojnie zamknąć w pierwszej połowie. Do tego remis w starciu z Zagłębiem Sosnowiec, które jest rywalem zdecydowanie niżej notowanym, oraz wyszarpane zwycięstwo z Chrobrym Głogów. Pomimo tego, że w każdym z tych meczów "Górale" zdobywali punkty, to poziom gry od 1. do 90. minuty nie był zadowalający, o czym również otwarcie mówili trenerzy. 


Udostępnij na Udostępnij na

Nie da się ukryć, że Podbeskidzie w tym sezonie nie było tak oczywistym kandydatem do awansu, jak niektórzy typowali. Zespół miał stworzyć solidne fundamenty pod walkę o ten cel w następnym sezonie. Niemniej jednak wraz z dobrymi wynikami apetyt na szybki powrót do elity w Bielsku-Białej wzrósł. Były ku temu oczywiście solidne podstawy, bo „Górale” prezentowali się w wielu spotkaniach naprawdę dobrze. Nawet jeśli nie wygrywali, to wstydu absolutnie nie przynosili – jak w meczu z Koroną Kielce. Jednak w ostatnich spotkaniach widać, że drużyna Podbeskidzia złapała lekką zadyszkę, jeśli chodzi tylko o swoją grę. Nawet pomimo tego, że punktują, to w wielu meczach, gdyby rywal wykorzystywał nadarzające się sytuacje, to liczba „oczek” na ich koncie mogłaby być mniejsza.

 Obronne problemy

To, co w zespole spod Klimczoka jest zdecydowanie najsłabszym ogniwem na boisku na przestrzeni dotychczasowych meczów, to linia defensywna. Podbeskidzie jako jedyna drużyna z czołówki ligi (pierwsze osiem miejsc w tabeli) straciło 20 bramek w 15 spotkaniach. Drugie w tym zestawieniu są GKS Tychy i ŁKS Łódź z 15 straconymi bramkami. To pokazuje, że podopieczni trenera Jawnego i Dymkowskiego mają duży problem z bronieniem własnej bramki. Ale co może cieszyć, to fakt, że defensywne braki są nadrabiane przez ofensywę. Ale w tym momencie nasuwa się pytanie, czy aby na pewno powinno to tak wyglądać, że ofensywa musi nadrabiać błędy defensywy?

Wydaje się, że głównym problemem przy straconych bramkach są błędy indywidualne. Zarówno te popełniane przez obrońców, jak i pomocników. I bez znaczenia jest moment ich popełnienia, bo zdarzają się one zarówno w fazie wyprowadzenia piłki przez stoperów, wyjścia spod pressingu, jak i obrony kontry rywala. Niestety dla zawodników i kibiców „Górali” często kończą się one stratą bramki. W całej sytuacji w linii obrony z pewnością nie pomaga fakt, że do dyspozycji szkoleniowców klubu z województwa śląskiego jest tylko pięciu stoperów. A właściwie to czterech. Ponieważ Costa praktycznie od początku sezonu jest kontuzjowany. A gdy przypomnimy, że drużyna gra na trzech stoperów, to widzimy, że sytuacja z pewnością nie jest wesoła.

Potrzeba stabilizacji w grze i punktowaniu

Jednym z elementów, które w grze Podbeskidzia szwankują, jest stabilizacja. Zespół od początku sezonu nie może złapać serii zwycięstw trwającej dłużej niż trzy mecze. Do tego często wyniki się przeplatają. W jednym tygodniu zwycięstwo, a w następnym remis albo porażka. Krótko mówiąc, Podbeskidzie punktuje w kratkę. Bardzo podobnie jest, jeśli chodzi o styl i poziom gry zespołu.

Piłkarze spod Klimczoka potrafią w jednym spotkaniu zagrać absolutnie bardzo dobrze, ładnie, przyjemnie dla oka, a podczas następnej rywalizacji być cieniem samego siebie z poprzedniego meczu. Tak samo działa to w drugą stronę. Po słabym spotkaniu są w stanie zagrać tak, jakbyśmy oglądali dwie zupełnie inne drużyny, a w rzeczywistości to ci sami piłkarze prezentują się w dwojaki sposób. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być bardzo dużo. Od strefy mentalnej, przez przygotowanie fizyczne po czysto piłkarską jakość.

Ofensywa na poziomie

Żeby nie było tak strasznie i tylko w negatywach, to trzeba wyróżnić to, co w Bielsku-Białej udało się jak na razie zdecydowanie najlepiej. Czyli ofensywa. Atak Podbeskidzia należy do jednych z najlepszych w lidze. Z 25 zdobytymi bramkami „Górale” znajdują się ex aequo na drugim miejscu z Miedzią Legnica. Wyprzedza ich tylko lider tabeli z Łodzi – Widzew. Ale to nie tylko liczby, które są co prawda wymiernym wskaźnikiem jakości ofensywy, ale nie mówią nam wszystkiego. Bo przecież tych bramek mogłoby być więcej, gdyby chociaż połowa niewykorzystywanych sytuacji kończyła się golem. A akcji bramkowych, które jednak nie skończyły się zatrzepotaniem piłki w siatce, jest dość dużo.

Na pewno widać w tym elemencie gry, jak dużo pracy poświęcono na polepszenie tego elementu. Widoczny jest progres względem początku sezonu i liczby tworzonych sytuacji w ostatnich kolejkach. Podbeskidzie nie boi się grać w ataku pozycyjnym, rozgrywać piłki po to, aby wypracować sobie dogodną sytuację strzelecką. Widać elementy gry kombinacyjnej, schematy, które są ćwiczone na treningu. Podobnie jest oczywiście z linią defensywy, ale z tą różnicą, że ta pierwsza pracuje jak dobrze naoliwiona maszyna, a tej drugiej czasem „smaru” brakuje.

***

W grze Podbeskidzia względem początku sezonu widać zdecydowany postęp. Gra momentami wygląda dobrze, a może nawet bardzo dobrze. Widać w niej pomysł, schematy i filozofię, którą chcieli wprowadzić do gry TSP trenerzy Piotr Jawny i Marcin Dymkowski. Chcieli, a nie chcą, bo wszystko wskazuje na to, że udało się ją wdrożyć, ale teraz trzeba ją udoskonalać i polepszać wykonanie jej przez zawodników. Z czym, jak widać na przykładzie ostatnich spotkań, bywają problemy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze