Wraca James. Czy odmieni grę Realu Madryt?


10 listopada 2015 Wraca James. Czy odmieni grę Realu Madryt?

James Rodriguez po 60 dniach przerwy spowodowanej kontuzją wrócił w niedzielnym spotkaniu przeciwko Sevilli na boisku. Mimo że jego Real Madryt przegrał ten mecz, sam Kolumbijczyk może uznać swój powrót do gry za udany. James strzelił gola i rozruszał grę „Królewskich”. Wydaje się, że były gracz Monaco jest brakującym w ostatnich tygodniach ogniwem, które wreszcie pozwoli Realowi grać nie tylko skutecznie, ale i ładnie dla oka.


Udostępnij na Udostępnij na

James Rodriguez(wikipedia.org)
James Rodriguez (Wikipedia.org)

Przed kontuzją James zagrał tylko w dwóch meczach w tym sezonie. W zremisowanym bezbramkowo ze Sportingiem Gijon w pierwszej kolejce oraz tydzień później przeciwko Realowi Betis. Mecz ten „Królewscy” wygrali 5:0, przy bardzo dużym udziale samego Kolumbijczyka, który strzelił dwie bramki i zanotował asystę. Wydawało się, że w kampanii 2015/2016 James będzie dla Realu jeszcze ważniejszy niż w poprzednim sezonie. Los zdecydował jednak inaczej.

Kontuzji naderwania mięśnia uda doznał Rodriguez 8 września w meczu swojej reprezentacji przeciwko Peru. Początkowe doniesienia mówiły o 4-tygodniowej przerwie. Jak się okazało, czas ten wydłużył się dwukrotnie. Na boisko James wrócił po równo 60 dniach. Jakie były te dni dla Realu Madryt? Z pewnością trudne. Co prawda podopieczni Beniteza pierwszy raz w tym sezonie przegrali dopiero z Sevillą, ale styl, w jakim grali, pozostawiał wiele do życzenia. Nudna, schematyczna gra. Isco, który w ostatnim czasie więcej kręcił się w kółko, niż rozgrywał. Brak drugiego, obok Jamesa, kreatora gry – Modricia. Cofanie się i bronienie wyniku przeciwko drużynom, które powinny po spotkaniu z Realem lizać rany przez kilka tygodni. Dużo było, zarówno wśród kibiców, jaki i w mediach, narzekań na zbyt defensywną grę Realu, brak polotu, fantazji, wbijania rywalom gola za golem.

Benitez jest pragmatykiem. 2:1 ma dla niego takie samo znaczenie jak 6:1. Kibice mają inne zdanie. Chcieliby oglądać Madryt triumfujący, wbijający przeciwnika w ziemię. Rafa swojej wizji Realu zapewne nie zmieni. Jednak właśnie powrót do gry Jamesa jest tym, co może dać radość fanom „Królewskich”. James słynie bowiem ze swojej nieszablonowości. Nawet wobec defensywnej taktyki Beniteza jest on gwarantem co najmniej kilku ciekawych podań penetrujących linię obrony rywala, dokładnego dośrodkowania czy wreszcie efektownego strzału. Kolumbijczyk w Realu przede wszystkim kreuje, zaprasza kolegów do gry, zaraża ich swoim południowoamerykańskim entuzjazmem. James widzi. 27 minut, które spędził na boisku w starciu z Sevillą, były miłą odmianą. Po tygodniach, w których mający kreować grę Isco wykręcał 125. kółeczko i mijał 98. przeciwnika, pomijając lepiej ustawionych kolegów, powrócił James, piłkarz, który zawsze ma głowę w górze, który dostrzega najmniejszy ruch partnera i jest w stanie dograć piłkę dokładnie tam, gdzie tamten się jej spodziewa. Od razu wyjaśnię: nie twierdze, że Isco jest złym piłkarzem. Twierdzę natomiast, że brak konkurencji w ostatnich tygodniach namieszał mu nieco w głowie. Częściej niż dla Realu grał dla siebie.

James jest gwarantem kilku nieszablonowych zagrań w trakcie meczu. Wobec grającego nudno Realu powrót Kolumbijczyka do gry jest czymś, na co czekało wielu fanów „Królewskich”. Warto wspomnieć też słabszą ostatnio formę Cristiano. James może być piłkarzem, który w najbliższych tygodniach pociągnie grę Realu. Może być nowym liderem „Los Blancos”. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Na barkach Kolumbijczyka będzie spoczywała odpowiedzialność prowadzenia i kreowania gry Realu. Co najważniejsze, może on odegrać jeszcze jedną bardzo istotną rolę. To dzięki niemu znów może zabłysnąć gwiazda Ronaldo. W ostatnich tygodniach Portugalczyk był osamotniony z przodu. Isco i Jese to, z całym szacunkiem dla obu panów, nie ten sam kaliber co Bale, Benzema czy Rodriguez. Do tej pory cała odpowiedzialność za ofensywną grę Realu spoczywała właśnie na CR7. Teraz Portugalczyk zostanie odciążony, co może mieć tylko pozytywne skutki.

Ponadto powrót Jamesa gwarantuje bramki. Kolumbijczyk jest jednym z najczęściej strzelających i asystujących piłkarzy w Realu. Wystarczy spojrzeć na liczby z tego sezonu. Trzy występy, w tym jeden niespełna półgodzinny, trzy gole i jedna asysta. Zastępujący Rodrigueza przez dwa miesiące Isco może się w tym sezonie pochwalić pięcioma asystami (trzy w lidze, dwie w Lidze Mistrzów) i jednym golem. Jest jednak pewna istotna różnica. Hiszpan rozegrał w tym sezonie nie trzy, ale 15 spotkań. Statystyki są jeszcze bardziej korzystne dla Kolumbijczyka, jeśli weźmiemy pod uwagę kolejny sezon, w którym przecież też pauzował dwa miesiące z powodu kontuzji. James rozegrał w kampanii 2014/2015 46 spotkań, w których 17 razy pokonywał bramkarzy rywali i 18 razy asystował przy trafieniach kolegów. Isco rozegrał siedem meczów więcej, a mimo to miał zdecydowanie mniej goli (6) i asyst (14). Do gry powraca zatem goleador i asystent, gwarant bramek.

Ciekawe wyliczenia dotyczące Jamesa przeprowadziła „Marca”. Hiszpański dziennik jeszcze przed meczem z Sevillą podawał, że spośród 48 meczów, w których wystąpił Kolumbijczyk, Real wygrał 37, co daje 77%. Pięć spotkań zakończyło się remisem (10%), a sześć porażkami „Los Blancos” (13%). Jeśli spojrzymy na spotkania, które Rodriguez opuścił, sytuacja wygląda nieco gorzej. Z 23 spotkań Real wygrał 15, co stanowi 66% tych spotkań. Różnica w porównaniu z 77% wygranych z Jamesem w składzie jest znacząca. Z pozostałych 8 meczów bez Kolumbijczyka po 4 zakończyły się przegranymi i remisami (po 17%). Jeśli spojrzymy tylko na mecze ligowe, różnica jest jeszcze większa. Z 31 meczów Real z Jamesem na pokładzie wygrał 27, czyli 87%. Tylko jedno z tych spotkań zakończyło się remisem (3%), a trzy porażkami (10%). Bez Jamesa Real rozegrał 16 ligowych spotkań. 10 zwycięstw (62%), 3 remisy (19%) i 3 porażki (19%). Liczby mówią same za siebie, Real z Jamesem wygrywa zdecydowanie częściej niż bez niego.

Powrót do gry James Rodrigueza może się okazać kluczowy dla Realu i jego losów w tym sezonie. Znamy przypadki, gdy szkoleniowcy byli zwalniani z Madrytu za mało efektywną grę, nawet pomimo wywalczonych trofeów. James i jego magiczny dotyk mogą odbić swoje piętno na grze „Los Blancos” i uczynić ją bardziej widowiskową. Wreszcie James może mieć pozytywny wpływ na kolegów i pomóc w przebudzenie Cristiano Ronaldo, który bywał w ostatnich tygodniach osamotniony. Niewątpliwie wszyscy fani „Królewskich” czekali niecierpliwie na ten powrót. James wraca w bardzo ważnym momencie. Za dwa tygodnie czeka nas Gran Derbi, już z kolumbijskim czarodziejem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze