Widzew Łódź po ciężkim boju pokonał 2:1 Zawiszę Bydgoszcz. Bohaterem spotkania okazał się Eduards Visnjakovs, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.
Od pierwszej minuty lepiej wyglądał zespół gości. Przewagę bydgoszczan można było zauważyć gołym okiem, lecz to Widzew pierwszy stworzył dogodną sytuację strzelecką. Po podaniu Kaczmarka i przepuszczeniu piłki przez Lewczuka przed szansą stanął Bartłomiej Pawłowski, ale w ostatniej chwili ubiegli go bydgoscy obrońcy. Drogę do siatki odnaleźli jednak piłkarze Zawiszy. Jakub Wójcicki wykorzystał błąd łódzkiej defensywy i Maciej Mielcarz musiał wyjmować piłkę z siatki. Chwilę później Wójcicki mógł podwyższyć wynik meczu na 2:0, ale ofiarna interwencja obrońców Widzewa uchroniła łodzian przed stratą gola.
Zawisza przeważał, stwarzał sobie okazje do kolejnych bramek, ale wystarczyła jedna szybka akcja Visnjakovsa, by Widzew doprowadził do wyrównania. Łotysz do spółki z Pawłowskim rozpracował defensywę bydgoszczan i z zimną krwią wykończył akcję, doprowadzając do remisu.
W drugiej połowie znów lepsze wrażenie sprawiali piłkarze Zawiszy. Po raz kolejny wyśmienitą okazję do zdobycia gola miał Wójcicki, ale tym razem jego strzał można skomentować stwierdzeniem fatal error. Następnie na listę strzelców mógł się wpisać Paweł Abbott, ale najpierw zabrakło mu kilku centymetrów, by dosięgnąć piłki, a później jego strzał padł łupem Macieja Mielcarza.
Zawisza przez całe spotkanie prezentował się lepiej, ale ostatecznie musiał zapłacić frycowe. Piłkarze Widzewa mający znacznie większe doświadczenie w ekstraklasowych bojach przyśpieszyli w decydującym momencie i dzięki temu zgarnęli pełną pulę. Marcin Kaczmarek przeprowadził świetną indywidualną akcję, którą zakończył podaniem do Visnjakovsa, a ten bez problemu poradził sobie z Wojciechem Kaczmarkiem, ustalając wynik spotkania na 2:1 dla gospodarzy.
