Remis – zjawisko w piłce nożnej występujące, kiedy żadna drużyna nie potrafi zdobyć przewagi nad przeciwnikiem. Tak pewnie wyglądałaby słownikowa definicja. Najczęściej nie satysfakcjonuje żadnej z drużyn ani ich kibiców. Beniaminek remisuje z liderem tabeli? Wielka radość tych pierwszych, u drugich niestety tylko niesmak. 0:0 w topowym meczu? Niezadowolenie. Prawdziwą irytację na dźwięk słowa „remis” mogą czuć tak naprawdę jedynie kibice Wisły Kraków. Drużyny, która w 14 kolejkach ma ich aż osiem. Mimo dobrej gry Wisła nie potrafi wygrywać. Dlaczego?
Nieskuteczność. Tym jednym słowem śmiało można podsumować grę Wisły Kraków w obecnym sezonie. Mimo wyraźnej przewagi na boisku nie potrafi wygrywać. Z czego wynikają problemy „Białej Gwiazdy”, która mimo dobrej gry znajduje się zaledwie na 7. miejscu w tabeli? Czy istnieje remedium, które może uzdrowić drużynę?
– Mamy posiadanie piłki, przeważamy, tworzymy sobie sytuacje, ale nic nie chce wpaść. (…) Dobrze wymienialiśmy się pozycjami, ale ciągle brakuje nam czegoś z przodu – Rafał Boguski po meczu z Ruchem Chorzów. Bardzo podobne wypowiedzi Burligi i Moskala po spotkaniu z Termalicą: – Z wyniku nie jesteśmy zadowoleni, chociaż mieliśmy naprawdę dużo sytuacji, a gra w moim odczuciu wyglądała całkiem nieźle. Przede wszystkim liczę, że będziemy skuteczniejsi i w końcu piłka wpadnie do bramki przeciwnika. – Co można powiedzieć? Po raz kolejny mamy problem ze skutecznością i dzisiaj to też się potwierdziło. Mecz z Koroną Kielce. Głos zabrał Boguski: – Byliśmy drużyną, która przeważała, to my stwarzaliśmy sobie sytuacje. Szkoda, że chociaż raz piłka nie wpadła do siatki.
Wspólnym mianownikiem wszystkich tych wypowiedzi jest podkreślany przez piłkarzy jak i trenera brak skuteczności. Mimo ładnie wypracowanych akcji piłka uparcie nie chce trafić do siatki. Tak. Dużą rolę odgrywa tutaj często pech. Ale nie można całej winy za niepowodzenia zrzucić na coś niezależnego od naszej woli.
Bramki ma zdobywać przede wszystkim napastnik, reszta drużyny ma mu to umożliwiać. Jaki jest więc sens wystawianie napastnika notorycznie niepotrafiącego wykończyć akcji i niewykorzystującego okazji? Logiczne byłoby danie szansy innemu graczowi występującemu na tej pozycji. I tutaj zaczyna się problem. W kadrze Wisły Kraków znajduje się tylko jeden napastnik – Paweł Brożek. Porażająca nieskuteczność ataku wyraźnie wskazuje, że „Biała Gwiazda” potrzebuje innowacji.
Strzelanie bramek utrudnia piłkarzom także coraz większa presja spoczywająca na ich barkach. Ciągłe wypominanie nieskuteczności, liczenie niewykorzystanych sytuacji, liczba meczów bez gola przed własną publicznością. Psychologiczne aspekty pracy piłkarza niejednokrotnie ważniejsze są od dobrej taktyki czy warunków fizycznych. Na presję jednak lekarstwa nie ma. Upór i wola walki. Tylko to może pomóc piłkarzom w przełamaniu i zdobywaniu bramek.
Odpowiednią reakcją na brak dobrych wyników byłyby oczywiście zmiany w kadrze. Przede wszystkim kupno nowych zawodników. Jednak i to rozwiązanie będące prawdopodobnie najprostszym i najlepszym sposobem na poprawę wyników Wisły Kraków w tym przypadku jest znacznie utrudnione. A wszystko przez fatalną sytuację finansową klubu. Jako jeden z dwóch zespołów Wisła rozpoczęła bieżący sezon z ujemnym punktem, będącym karą za zaległości finansowe.
Sytuacja Wisły zamiast się poprawiać, jeszcze się pogarsza. W procesie dotyczącym zapisu w umowie byłego trenera klubu Franciszka Smudy o karze umownej, czyli pieniądzom, które przysługują trenerowi, gdy klub zwolni go z posady, sąd przyznał słuszność byłemu selekcjonerowi polskiej reprezentacji. Drużyna jest zmuszona zapłacić nie tylko wymienione wyżej odszkodowanie, ale również zaległe jego odsetki naliczane od momentu wystosowania przez Smudę wezwania do zapłaty. Razem jest to kwota ok. 1,1 mln złotych.
W związku z tym pieniędzy na naprawdę dobre transfery nie ma i prawdopodobnie nie będzie, a kadra Wisły Kraków pozostanie w niezmienionym kształcie.
Jednego lekarstwa na problemy Wisły Kraków zdecydowanie nie ma. Kupno nowych zawodników z całą pewnością mogło by pomóc w osiąganiu zamierzonych celów. Zdrowy zastrzyk gotówki znacząco pomógłby Wiśle, ale nie jest powiedziane, że wyciągnąłby ją z sytuacji, w jakiej się znajduje. Piłkarze „Białej Gwiazdy” czekają na przełamanie. Ale ile można czekać? I czy jedna strzelona bramka oraz wygrany mecz naprawdę coś zmienią?