Wilusz: Mogłem grać w pierwszym zespole Heerenveen


Jeszcze niedawno Holandia była dla polskich piłkarzy krainą mlekiem i miodem płynącą. Jerzy Dudek przez wielu uznawany był za najlepszego futbolistę Eredivisie, a razem z Tomaszem Rząsą i Ebim Smolarkiem w 1999 roku w barwach Feyenoordu świętował mistrzostwo kraju. Krajowy tytuł zdobywał również Tomasz Iwan, a solidną markę w Heerenveen wyrobił sobie Arkadiusz Radomski. Teraz w ślad byłego kapitana Fryzów pójść zamierza Maciej Wilusz.


Udostępnij na Udostępnij na

Gratulacje z okazji zdobycia mistrzostwa Holandii. Jak oceniasz swoją postawę i wkład w sukces Jong Heerneveen?

Początek sezonu i przygotowania zapowiadały się dla mnie wspaniale, lecz tuż przed pierwszymi spotkaniami ligowym zaczęły nękać mnie kontuzje, stąd mój wkład w sukces jest praktycznie żaden.

Gertjan Verbeek musi często bywać na meczach juniorów, o czym świadczy duża liczba młodzieży w pierwszym zespole. Kiedy Ty trafisz do szerokiej kadry drużyny seniorów?

W trakcie przygotowań byłem przymierzany do pierwszego zespołu, lecz kiedy miałem wyjechać z nim na obóz doznałem małej kontuzji stopy, a po kilku tygodniach, dzień przed meczem zerwałem więzadła krzyżowe w kolanie i tak się dla mnie skończyły marzenia zarówno o grze w pierwszym zespole jak i o szansach na grę w drużynie młodzieżowej w tym sezonie.

9 czerwca wręczone zostanie trofeum dla najlepszej holenderskiej szkółki piłkarskiej. Wśród nominowanych próżno szukać jednak Heerenveen, są za to Ajax, PSV i Feyenoord. Wyższość De Toekomst nad resztą stawki nie ulega chyba dyskusji, w czym fryzyjski ośrodek ustępuje jednak pozostałym?

Niczym nie ustępuje. Posiadamy wielkie centrum przy stadionie jak i kompleks treningowy, oddalony o kilometr od stadionu. Mamy młodych i dobrze wyszkolonych trenerów, którzy wiedzą o co w tym wszystkim chodzi, ponieważ każdy z nich grał kilka lat na wysokim poziomie. Na treningach zawsze jest dwóch trenerów, fizykoterapeuta oraz trener od koordynacji i  kondycji. Co roku walczymy o mistrzostwo kraju w każdej kategorii wiekowej. Klub się rozwija z dnia na dzień, nie ma widocznej różnicy miedzy takimi firmami jak Ajax czy Feyenoord lub PSV.

Dziś najmodniejszym kierunkiem ekspansji młodych piłkarzy są Wyspy Brytyjskie, gdzie trafił także Twój bliski przyjaciel z wrocławskiego Śląska – Błażej Augustyn. Dlaczego Ty zdecydowałeś się na Holandię?

Miałem również okazję wyjechać na testy do Aston Villi w tym samym czasie, lecz pierwsze zaproszenie dostałem od Holendrów, a w związku z tym, iż moim marzeniem zawsze było najpierw trafić do szkółki holenderskiej, toteż nie miałem żadnych wątpliwości w podjęciu decyzji, tym bardziej, że dzień po testach od razu dostałem telefon, że klub chce mnie pozyskać, więc wybór nie był trudny.

Jak żyje Ci się w Kraju Tulipanów i jak radzisz sobie z nauką tak trudnego języka, jakim jest niderlandzki?

Początki były trudne. Język jest ciężki, to nie ulega wątpliwości, lecz dwa lata spędzone na korepetycjach z języka holenderskiego dały mi dużo i teraz nie mam problemów z porozumieniem się. Kultura na pewno jest inna i sposób bycia również, lecz to mi w niczym nie przeszkadza.

Gdy trafiłeś do Heerenveen grali tam jeszcze Arkadiusz Radomski i Tomasz Rząsa. Jaką rolę odegrali rodacy w Twojej aklimatyzacji na Abe Lenstra?

Bardzo żałuje, że już ich nie ma w Heerenveen, bo naprawdę dużo mi pomagali. Arek od razu dał mi listę ważnych słówek, które przydadzą mi się na boisku i rozmawiał z trenerami by dowiedzieć się czegoś więcej dla mnie. Tomek również dużo mi pomagał, zwłaszcza kiedy Arek był na różnych zebraniach z trenerami, ponieważ był kapitanem. Tomek zawsze starał się wytłumaczyć mi wówczas ciężkie słowa.

Jaka atmosfera panuje w zespole. Piłkarze trzymają się ze sobą także poza boiskiem, czy też po meczach i treningach każdy rozjeżdża się w swoją stronę?

Atmosfera jest wspaniała, nawet kiedyś drużyna jest w dołku, kiedy przegrywa mecze. Wszyscy się trzymamy razem jak jedna rodzina. Jeden stara się podbudować drugiego. Co jakiś czas staramy się umawiać na jakieś wyjścia do restauracji, lub na bilarda.

Nie tęsknisz czasem za Polską? Rodziną, przyjaciółmi…

Są chwile kiedy brakuje mi moich rodziców, brata i przyjaciół, lecz nigdy nie miałem większego problemu z tym, ponieważ często rozmawiamy ze sobą przez telefon lub internet. Musiałem się liczyć z tym, że jak wyjadę to opuszczę moich bliskich oraz moje ukochane miasto Wrocław, lecz taki był mój cel by rozwijać się za granicą, jak najwięcej się nauczyć i zdobyć doświadczenie. Niczego nie żałuję.

Po przyjeździe do Heerenveen rozpocząłeś naukę na tamtejszym AWF, po kilku tygodniach zrezygnowałeś jednak z łączenia pracy i edukacji. Nie myślisz czasem o powrocie do szkoły?

Od początku tego sezonu wróciłem do nauki. Uczę się w szkole internetowej, gdzie dostaje materiały i na koniec każdego semestru muszę się zjawić na egzaminy. A uczęszczanie do szkoły w Heerenveen było niemożliwe, ponieważ godziny zajęć pokrywały się z treningami, więc wiadomo co było dla mnie ważniejsze (śmiech).  Cieszę się, że znalazłem polską szkołę przez internet i mogę kontynuować naukę, ponieważ bardzo chciałbym skończyć szkołę i zdać maturę.

Gdy uważnie obserwujesz holenderski system szkolenia, wspaniałe bazy, kluby i dobrą reprezentację, nie żałujesz, że nie urodziłeś się w Holandii?

Nie, nie żałuje tego. Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem.

Walka w play-off o udział w eliminacjach Champions League zakończyła się dla was bolesną porażką na ArenA. Jak oceniasz występ swojego zespołu i co zadecydowało o tym, że ostatecznie nie udało się wyeliminować Ajaksu, mimo zaskakująco pewnej wygranej u siebie?

Wygrana u nas nie była tak zaskakująca, ponieważ wszyscy się na to nastawialiśmy, że pierwszy mecz po prostu trzeba wygrać. W tym meczu Heerenveen bardzo przeważał i mogło się skończyć dużo wyższym wynikiem dla nas, lecz zabrakło troszkę szczęścia. Natomiast w drugim meczu, sędzia niesłusznie ukarał naszego bramkarza czerwoną kartką i później zaczęły się schody. Grać w dziesiątkę przeciwko Ajaxowi na wyjeździe – żadna drużyna nie wywiozłaby choć jednego punktu. Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z możliwości gry w Pucharze UEFA.

Jak media i kibice w Holandii przeżywali mistrzowski wyścig i końcowy triumf PSV?

W ostatniej kolejce niemal wszyscy byli pewni tego, że AZ zdobędzie tytuł mistrzowski, lecz PSV po bardzo słabych występach we wcześniejszych kolejkach nie poddał się i grał do końca, natomiast AZ chyba za bardzo uwierzył w swoje możliwości i układ w tabeli. Cała Holandia była skupiona do końcowego gwizdka. Nikt nie mógł się spodziewać takiego przebiegu sytuacji.

Czy według Ciebie podopieczni Ronalda Koemana w przekroju całych rozgrywek zasłużyli na tytuł, nawet zważywszy na fatalny kryzys, jaki dopadł ich późną wiosną?

Uważam, że tak. Oni mieli najbardziej napięty terminarz i cieżko było im udźwignąć wszystko na raz. Doskonale sobie radzili w Lidze Mistrzów co dopisywało im kolejne mecze i kolejne wyczerpania.

Korona króla strzelców nie przypadła jednak żadnemu z graczy reprezentujących kluby czołowej trójki, a po prestiżowe trofeum sięgnął Afonso Alves, którego „De Telegraf” uznał także za najlepszego piłkarza całego sezonu w Eredivisie. Ile prawdy jest w tym, że Koos Forsma nie zamierza sprzedać Alvesa za mniej niż 20 milionów euro?

Dużo jest w tym prawdy, ponieważ Afonso w zdobywaniu bramek prześcignął takie gwiazdy jak Romario i Ronaldo, którzy kiedyś również w grali w Eredivisie i na pewno tym dużo zyskał na swojej popularności i wartości, a nasz nowy właściciel chce budować silny zespół na następny sezon, więc na pewno tanio go nie sprzeda.

Załóżmy, że w końcu przebijasz się do pierwszego składu Heerenveen. Grasz na tyle dobrze, że mówi o Tobie cała Holandia. A że w Kraju Tulipanów naturalizacja wyszkolonych graczy jest na porządku dziennym, grę w Oranje proponuje Ci Marco van Basten. Zgodziłbyś się?

Nie. Jestem Polakiem i tylko dla Polski chcę grać.

Właśnie – jeśli nie w Oranje, to pewnie wkrótce przyjdzie czas na barwy biało-czerwone. Leo Benhakker z pewnością doceni fakt, że grasz w jego ojczyźnie.

Mam nadzieje, że po wyleczeniu kontuzji szybko wrócę do formy i będę mógł walczyć o debiut na Abe Lenstra. Wtedy łatwiej będzie się pokazać i zaprezentować swoje możliwości. Ale do pierwszej reprezentacji jeszcze daleka droga i dużo pracy, więc nie myślę na razie o tym.

Na koniec powiedz jeszcze, czy masz już jakieś plany na czerwiec i lipiec 2012?

Jedyne plany jakie teraz mam, to wrócić do gry i rozwijać swoje umiejętności. Jestem młodym zawodnikiem i jeszcze dużo pracy mnie czeka. Uważam, że plany to może mieć trener, lecz ja jako zawodnik muszę się dobrze prezentować dla klubu, więc tak jak powiedziałem, nie myślę o pierwszej reprezentacji, bo do niej jeszcze daleka droga. Staram się skupić na indywidualnych umiejętnościach.

Rozmawiali: Maciej Kanczak, Kamil Kołsut

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze