GKS Bełchatów wygrał w Olsztynie z miejscowym Stomilem 3:2. Zwycięstwo spadkowiczowi z ekstraklasy zapewniła w głównej mierze znakomita postawa Michała Maka, który zdobył dwie bramki i zaliczył asystę.
W drugim niedzielnym spotkaniu rozgrywanym w ramach 9. kolejki I ligi lider tabeli, GKS Bełchatów, podejmował na własnym terenie beniaminka tych rozgrywek, Stomil Olsztyn. Zdecydowanym faworytem tego starcia była, więc naturalnie drużyna, która jeszcze w zeszłym sezonie do ostatniej kolejki walczyła o utrzymanie w ekstraklasie.
Pierwszą połowę od ataków rozpoczęli goście, którzy w początkowych fragmentach meczu kilkukrotnie mogli objąć prowadzenie. Bardzo dobrze w bramce Stomilu spisywał się jednak Piotr Skiba, który w 11. minucie wyszedł obronną ręką z sytuacji sam na sam z Michałem Makiem, a sześć minut później w świetnym stylu obronił strzał młodego pomocnika bełchatowian. W 22. minucie w znakomitej sytuacji znalazł się z kolei Wacławczyk, jednak również w tej sytuacji górą był Skiba.
Po etapie zdecydowanej przewagi gości mecz stopniowo zaczął się wyrównywać i niespodziewanie to Arkadiusz Malarz, jako pierwszy zmuszony był wyciągać piłkę z siatki. W 36. minucie precyzyjne dośrodkowanie z rzutu rożnego pewnym uderzeniem głową wykorzystał Janusz Bucholc i bramkarz przyjezdnych był bez szans.
Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie i, przeważający w tych 45 minutach, piłkarze GKS-u schodzili do szatni w gorszych nastrojach. Trener Kamil Kiereś już w przerwie zdecydował się na dokonanie dwóch zmian i w drugiej połowie bełchatowianom w walce o punkty pomóc mieli Andreja Prokić i Grzegorz Baran.
Drugie 45 minut rozpoczął jednak niespodziewanie napór gospodarzy. Piłka po bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego Pawła Głowackiego wylądowała jednak na poprzeczce, a ze strzałami Lecha i Michałowskiego radził sobie Malarz.
Podobnie jak w pierwszej połowie, również po zmianie stron, jako pierwsi bramkę zdobyli ci, którzy przez poprzednie minuty nie potrafili dojść do głosu. W 61. minucie najwyżej w polu karnym Stomilu wyskoczył jego były zawodnik, Paweł Baranowski, który uderzeniem głową nie dał szans dobrze dysponowanemu dotychczas Skibie. Trzy minuty później znakomitą akcją popisał się asystent przy pierwszej bramce dla Bełchatowa, Michał Mak. Młody pomocnik otrzymał piłkę na lewym skrzydle, zszedł do środka i uderzył, dając przyjezdnym prowadzenie.
Wydawało się, że dwie bramki stracone w krótkim czasie podetną skrzydła gospodarzom, którzy zostali zdominowani przez będących na fali zawodników z Bełchatowa. Na 15 minut przed końcem meczu do piłki dopadł jednak strzelec pierwszej bramki w tym meczu, Bucholc, który minął rywala, dośrodkował do Bzdęgi, a ten doprowadził do remisu!
Radość podopiecznych Zbigniewa Kaczmarka nie trwała jednak długo. Zawodnicy Stomilu nie zdążyli nacieszyć się jeszcze wyrównaniem, kiedy stracili trzecią bramkę. Minutę po bramce Bzdęgi w sytuacji sam na sam ze Skibą znalazł się Michał Mak, który ukoronował swój znakomity występ drugą bramką.
W ostatnich minutach gospodarze podejmowali jeszcze desperackie próby odrobienia strat. W 84. minucie przed znakomitą szansą stanął Michałowski, który przegrał jednak pojedynek z Malarzem, a w doliczonym czasie strzał Kaźmierowskiego został zablokowany przez obronę Bełchatowa.
Ostatecznie pełen emocji mecz w Olsztynie zakończył się porażką gospodarzy w stosunku 2:3. Piłkarze z Bełchatowa, dla których jest to już szóste zwycięstwo w sezonie, umacniają się w ten sposób na pozycji lidera tabeli I ligi. Zdecydowanie gorzej wygląda za to sytuacja Stomilu, który za sprawą dzisiejszej porażki ląduje na 15. lokacie, pierwszej spadkowej pozycji.
Brawo chlopcy oby tak dalej :D