Nie udało się rewelacyjnemu beniaminkowi podbić San Siro. Znajdujący się w ostatnio w dobrej dyspozycji Milan pokonał Parmę 2:0 w meczu 11. kolejki włoskiej Serie A.
Milan może mówić o kilku poprzednich spotkaniach tylko w pozytywnym kontekście. Podopieczni Leonardo mają prawo żałować tylko nieszczęśliwej końcówki w meczu z Napoli, które zdołało w doliczonym czasie gry wpakować mediolańczykom dwa gole i wyrównać stan rywalizacji. To jedyna strata punktów w przeciągu ostatnich trzech spotkaniach granych przez Milan. Dziś „Rossoneri” mieli zamiar kontynuować dobrą passę mierząc swoje siły z rewelacyjnym beniaminkiem z Parmy.
Od początku gra była wyrównana, a żadna z drużyn nie zdominowała boiska. Po dziesięciu minutach gry po strzale Dzemailiego zatrzeszczała poprzeczka bramki strzeżonej przez Didę. Milan znalazł szybko skuteczną ripostę na groźny cios rywala. Ronaldinho popisał się świetnym rajdem rozpoczętym na linii wyznaczającej połowę boiska, a zakończonym tuż przy polu karnym. Skończyło się to znakomitym podaniem do Borriello, któremu nie pozostało nic innego, jak zdobyć gola. Jak się później okazało, była to jedyna groźna akcja stworzona przez gospodarzy w pierwszej połowie. Parma nie próżnowała i co rusz pozwalała sobie na uderzenia z dystansu. Niestety dla piłkarzy beniaminka, ilość prób zaskoczenia bramkarza nie przeszła w ich jakość. Nadzwyczaj często gracze prowadzeni przez Francesco Guidolina strzelali Panu Bogu w okno.
Wydawać by się mogło, że w drugiej połowie goście wyciągną wnioski i ich strzały, będące efektem olbrzymiej chęci wyrwania punktów Milanowi na jego własnym stadionie, nabiorą celności. Nic bardziej mylnego. Sytuacja wyglądała zgoła podobnie. A „Rossoneri” robili swoje. Tym razem, mając w pamięci sytuację ze środy, nie dali sobie wbić gola w ostatniej minucie, a zamiast tego – sami finiszowali we wspaniałym stylu. Znowuż asystował Ronaldinho, po raz kolejny do siatki trafił Borriello. Tę dwójkę piłkarzy można spokojnie ochrzcić mianem ojców zwycięstwa Milanu nad Parmą.
O wyniku pierwszego sobotniego spotkania 11. kolejki Serie A przesądził z kolei Marek Hamsik. Słowak dał swojemu Napoli kolejne cenne oczka. W przeciągu kilku dni neapolitańczycy podejmowali na własnym stadionie dwa wielkie zespoły – najpierw zremisowali z Milanem, a dziś mieli nadzieję na korzystny rezultat w spotkaniu z Juventusem. Do 59. minuty nic nie wskazywało na to, by podopiecznym Waltera Mazzarriego udało się zakończyć mecz z jakimkolwiek dorobkiem punktowym, bowiem Juventus prowadził 2:0 po golach Trezegueta i Giovinco. O ile Napoli w spotkaniu z Milanem wzięło się do odrabiania strat w 90. minucie, to dziś ich powrót do świata żywych nastąpił półgodziny przed ostatnim gwizdkiem. Tyle czasu wystarczyło gospodarzom na uradowanie kilkunastotysięcznej widowni na San Paolo, a Markowi Hamsikowi – na zostanie prawdziwym bohaterem Neapolu.
http://www.youtube.com/watch?v=aZd_xZdk-pU Tutaj
macie jak Ronaldinho i Pato czarowali w tym meczu.