Widzew Łódź wstaje z kolan, ruin nie widać


Nowy stadion daje realną szansę na lepsze jutro

1 marca 2017 Widzew Łódź wstaje z kolan, ruin nie widać

Samorządowcy łódzcy ze zmiennym szczęściem starają się tchnąć nowe życie w futbol w tym mieście. Tamtejsze władze przez długie lata kompletnie odcinały dopływ złotego do rozwoju sportu. Na całe szczęście, za naszego żywota doczekaliśmy się otrzeźwienia decydentów. Widzew ma już nowy stadion, ŁKS ma już nową trybunę, czy doczekamy się zatem powrotu tych zasłużonych klubów na należne im miejsce? Infrastrukturalnie, organizacyjnie jest coraz lepiej, został jeszcze poziom sportowy.


Udostępnij na Udostępnij na

Szara rzeczywistość

Już 11 marca wznawia rozgrywki III liga, dzień później oba łódzkie kluby rozegrają swoje pierwsze spotkania. Widzew Łódź zagra na wyjeździe ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, natomiast ŁKS podejmie u siebie Huragan Wołomin. Nic nie umniejszając rywalom łódzkich zespołów, ale ich jakość uzmysławia nam, na jakim interiorze polskiej piłki znalazły się oba uznane kluby. Nie oszukujmy się, dla takich firm jest to po prostu dół kloaczny, czyli dopiero czwarty poziom rozgrywkowy w Polsce.

Czterokrotny mistrz Polski (1981, 1982, 1996, 1997) oraz dwukrotny mistrz Polski (1958, 1998) podejmują walkę o powrót na należne im miejsce. Pomocną dłoń w tych zmaganiach wyciągnęły do nich władze miejskie. Gremialnie postanowiono zainwestować publiczne pieniądze w budowę nowych obiektów, gdzie swoje spotkania rozgrywać będą Widzew i ŁKS. W pierwszym przypadku budowa została już ukończona i zbiera swoje plony, natomiast w drugim przypadku mamy do czynienia z kulawym pomysłem, który gdzieś po drodze wymknął się rozsądkowi pomysłodawców.

Stadion – Widzew vs. ŁKS

Obiekt przy al. Piłsudskiego został formalnie oddany do użytku 3 lutego, jego pojemność liczy 18018 krzesełek. – Koszt budowy samego stadionu to 125 milionów złotych. Do tego doliczyć trzeba przebudowę infrastruktury towarzyszącej wartą 28 milionów. Łącznie wychodzi więc, z uwzględnieniem inżyniera kontraktu, ponad 150 milionów – wylicza Małgorzata Belta z Zarządu Inwestycji Miejskich Urzędu Miasta Łodzi. Nowoczesny stadion oraz kwota jego budowy przypominają całkiem niedawno wybudowane obiekty w Tychach czy Krakowie.

Co najważniejsze dla skąpego budżetu czterokrotnych mistrzów Polski, swoje mecze Widzew będzie mógł rozgrywać na nim za darmo. Szacunkowy koszt najmu takiego stadionu na jeden dzień meczowy może kosztować nawet 50 tysięcy złotych. Na wiosnę „Czerwono-biało-czerwoni” rozegrają u siebie 11 meczów, co daje w prostym rachunku niebagatelne oszczędności. Wpływy z dnia meczowego rzecz jasna zasilą konto klubu, a z tego co widać po sprzedaży karnetów, będzie to niebagatelna kwota nawet na warunki czołówki ekstraklasy.

Diametralnie odmienna sytuacja panuje u rywala zza miedzy. Cały obiekt ŁKS-u znajduje się na załączonym wyżej zdjęciu. Jest to „Bizancjum” w czystej postaci, na jedną, okazałą trybunę wydano z publicznych pieniędzy około stu milionów złotych. Dla porównania niemal za tyle samo udało się postawić stadion na Widzewie, który już generuje ogromne zyski. Z kolei omawiana ekstrawagancja przynosi jak dotychczas jedynie straty, tylko dokończenie inwestycji może temu zapobiec. Szacuje się, że przy racjonalnym i realistycznym podejściu ukończenie stadionu powinno okazać się tańsze o 30-40% od wzniesienia tej jednej trybuny.

Trzeba uczciwie przyznać, że dość osobliwym rozwiązaniem okazał się pomysł, aby posadzić w jednym miejscu „januszów”, ultrasów, dzieci, łódzką finansjerę i włodarzy klubu. To tak, jakby w ławach rządowych zasiadł Macierewicz z Misiewiczem, Niesiołowski, Korwin, Kukiz, Petru, Ziobro i Balcerowicz. Konsensusu, wspólnoty z pewnością  z tego nie będzie. Nowoczesny, współczesny stadion musi mieć wydzielone strefy dla poszczególnych sympatyków, posiadać loże VIP, zadbać w należyty sposób o sponsorów klubu. Na całe szczęście władze Łodzi założyły publiczną deklaracje, że po awansie do II ligi nastąpi rozbudowa obiektu przy al. Unii. Jak na razie ŁKS lideruje w tabeli III ligi i scenariusz ten jest w tym momencie wielce prawdopodobny.

Karnety – fenomen na skalę europejską

Wspomniane zyski, które już generuje nowy stadion Widzewa, są niespotykane, mimo że jeszcze żaden oficjalny mecz na nim się nie odbył. Nowoczesny obiekt ma bezpośrednie przełożenie na licznik sprzedanych karnetów na rundę wiosenną. Wczoraj przekroczył on liczbę 10 500 na mecze III ligi!
W Polsce pod tym względem lepsze są tylko Legia Warszawa i Lech Poznań. W skali europejskiej więcej karnetów na czwartym poziomie rozgrywkowym sprzedało tylko Glasgow Rangers.

Działacze Widzewa uczciwie przyznają, że targetem była sprzedaż na poziomie 3500 karnetów.
Widzew zawsze słynął w Polsce z bardzo dużej ilości kibiców, to efekt lat 80. i 90., kiedy to drużyna z sukcesami rywalizowała na arenie krajowej i międzynarodowej. Teraz, kiedy znaleźliśmy się na peryferiach futbolu, nasi fani odwdzięczają się klubowi za zwycięstwa i radość, które klub dostarczał w latach ich młodości – powiedział na oficjalnej stronie klubu Widzew.com Przemysław Klementowski, wiceprezes zarządu.

Zasadniczym pytaniem pozostaje jednak fakt, ilu faktycznie kibiców pojawi się na meczach III-ligowych zmagań. – Dziś jest moda na karnet na Widzew, ale dla wielu to po prostu symbolika. Spore grono z dziesięciu tysięcy kibiców na mecze nie przyjdzie. Mamy takie obawy. Dlatego pracujemy nad systemem sprzedaży biletów, który umożliwi karnetowiczowi zgłoszenie nieobecności i jego miejsce będzie dostępne w puli po rabatowej cenie. Wielu naszych kibiców mieszka też za granicą – kupują karnet nie dla obecności na meczu, ale dla wsparcia dla klubu. Przyjmujemy zamówienia z Wysp Brytyjskich, Stanów Zjednoczonych, Danii i innych europejskich państw – kontynuuje Klementowski w wywiadzie udzielonym Weszlo.com

Szefostwo Widzewa szacuje, że ze sprzedaży 10 000 karnetów klub będzie generował przychód na poziomie 1,5 miliona złotych. Wart podkreślenia jest fakt, że ceny abonamentów zostały utrzymane na poziomie klubów polskiej ekstraklasy (od 115 do 290 zł za rundę). RTS może również pochwalić się pomysłem na tzw. karnety fundowane, których zakupiono już blisko 1000. To opłacane przez kibiców wejściówki, które przed startem ligi zostaną rozdysponowane wśród dzieci i młodzieży. Protoplastą tego pomysłu był prezes PZPN Zbigniew Boniek, który ufundował 10 karnetów dla potrzebujących sympatyków.

Podniesienie poziomu sportowego

Obecnie łodzianie zajmują w tabeli III ligi szóste miejsce z aż dwunastopunktową stratą do lidera – ŁKS-u. Zastrzyk finansowy z nowego stadionu i sprzedaży wejściówek pozwoli Widzewowi wejść z odmienioną kadrą w rundę wiosenną. Podczas przerwy zimowej klub dokonał bardzo dużej rotacji w składzie, zmieniając również pierwszego szkoleniowca, którym został Przemysław Cecharz. Do zespołu „Czerwono-biało-czerwonych” dołączył szereg piłkarzy z wyższych szczebli rozgrywkowych, wymienić tu należy choćby Patryka Wolańskiego (poprzednio AC Horsens), Macieja Kazimierowicza (wcześniej Błękitni Stargard), młodego i utalentowanego Adama Radwańskiego (Wisła Płock).

Najciekawszym i najbardziej wartościowym wzmocnieniem Widzewa powinien okazać się dwudziestoletni Japończyk Judai Ogawa. Zawodnik, który wcześniej występował na drugim poziomie ligowym w swojej ojczyźnie, bardzo dobrze prezentował się w sparingach podczas przerwy w rozgrywkach. Prawdziwa bomba wybuchła jednak w ostatnim dniu okienka transferowego w Polsce, szeregi Widzewa wzmocnił Marcin Krzywicki. Niekwestionowany król Twittera, z przeszłością z grą w pierwszej lidze, będzie stanowił nie lada wzmocnienie w ataku, a jest przecież co odrabiać w tabeli.

***

Kibice w Łodzi czekają na lepsze czasy dla swoich ukochanych klubów. Ich beneficjentem w tym sezonie może być jednak tylko jeden zespół. Obie ekipy dzieli 12 punktów, pieniądze, liczba przeprowadzonych transferów, stadion z prawdziwego zdarzenia i trybuna z takiego samego zdarzenia, udana runda jesienna i „chińska piłka” na jesieni. Pytanie, kto uzyska awans do II ligi, pozostaje otwarte. Z całą pewnością oba utytułowane kluby, i Widzew, i ŁKS, zasługują co najmniej na pierwszą ligę. Każdy w miarę zdroworozsądkowy kibic Legii, Lecha, czy Jagiellonii wolałby wybrać się na wyjazdowy mecz do Łodzi albo „ugościć” u siebie przedstawicieli włókienniczego imperium, niż tułać się gdzieś po Polsce.

Komentarze
1908 (gość) - 7 lat temu

Tylko ŁKS!!!W Łodzi jest jeden klub !!!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze