Widzew Łódź ma problemy z miastem, które ciągle utrudnia klubowi życie


Urząd Miasta Łodzi i spółki miejskie osiągają kolejne poziomy absurdu

16 sierpnia 2022 Widzew Łódź ma problemy z miastem, które ciągle utrudnia klubowi życie
Mikołaj Janusik

Od dłuższego czasu relacje na linii Widzew Łódź – władze miasta nie są najlepsze. W ostatnich tygodniach można już jednak mówić o konflikcie i nieporozumieniach w wielu kwestiach. Po wczorajszych wydarzeniach chyba nie ma już wątpliwości, czyje działania są absurdalne i komiczne. Miejska Arena Kultury i Sportu oraz Urząd Miasta Łodzi zaliczają w ostatnich dniach kolejne kompromitacje…


Udostępnij na Udostępnij na

Wczoraj w godzinach wieczornych na skrzynki mailowe różnych redakcji związanych z łódzkim Widzewem trafił film wraz z oświadczeniem. Film oczerniał wizerunek prezesa Mateusza Dróżdża. Rzekomo miał on demontować znaki drogowe wokół stadionu, za to był upominany przez policję, a co najważniejsze, zarzucono mu także przygotowanie transparentu, który zawisł na trybunach podczas meczu z Legią i był krytyczny wobec osób rządzących miastem. Problem w tym, że transparent pokazany na filmie był zupełnie innym. Potwierdził to pracownik Canal+, Maciej Klimek, którego również widać na nagraniu.

Reakcja klubu

Po zaistniałych wydarzeniach Widzew wydał oświadczenie odnoszące się do zaistniałej sytuacji, które zapowiada podjęcie kroków prawnych wobec twórców nagrania. Dzisiaj klub zorganizował konferencję, na której głos zabrali właściciel Tomasz Stamirowski, prezes Mateusz Dróżdż oraz wiceprezes Michał Rydz.

– Jako klub nie możemy pozostawić obojętnie tego, co się stało. Jeżeli pojawia się tak zmanipulowany film, który szkaluje prezesa, to nie sposób nie zareagować. Jeżeli to jest działalność spółki miasta, to naprawdę jest to zarówno przykre, jak i wymaga podjęcia określonych działań prawnych. Zestawienie, w którym sugeruje się, że prezes przywiózł obraźliwy transparent, jest ewidentną nieprawdą. Oczekujemy tego, by ktoś z nadzoru spółki miejskiej przyjrzał się tej sytuacji, która powoduje duże straty wizerunkowe klubu.

Relacje z MAKiS-em i spółką miejską obejmują więcej elementów. Miasto zbudowało ten stadion, ale wszyscy wiemy, że to jest miejsce Widzewa. Nie oczekujemy od miasta ogromnego wsparcia, ale nie chcemy także napotykanych przeszkód, jak choćby instalacja nowego herbu czy oczekiwanie na zgodę, by móc wykonać mural z wizerunkiem Krzysztofa Surlita powiedział większościowy udziałowiec Widzewa, Tomasz Stamirowski.

– Jest mi bardzo przykro, bo nie po to przychodziłem do Widzewa, by tłumaczyć się z tak absurdalnych filmów, co zresztą będzie miało swój finał w sądzie. Już teraz chciałbym powiedzieć, że pieniądze z procesu zostaną przekazane na Fundację Krwinka i dom dziecka. Jeśli chodzi o kwestie związane z działaniami operacyjnymi – od początku sezonu czuję się tutaj jak gość, a nie gospodarz.

Razem z Michałem (Rydzem – przyp. red.) biorę całkowitą odpowiedzialność za to, co ma miejsce podczas imprezy masowej. Być może jestem odbierany jako osoba kontrowersyjna, która nie chce pójść na pewne kompromisy, ale jeśli w Widzewie ma być normalnie, to tego kompromisu nie będzie. Dopóki tutaj jestem, to na sytuacje patologiczne nie będzie naszej zgody – mówił prezes Mateusz Dróżdż.

Odpowiedź miasta

Chwilę po zabraniu głosu przez władze Widzewa swoją konferencję postanowił także zorganizować odpowiedzialny za wczorajsze oświadczenie prezes MAKiS – Sławomir Worach. Jego wypowiedź budzi jednak duże kontrowersje, ponieważ głównego winnego konfliktu widzi w prezesie Widzewa.

– Miasto i MAKiS są zawsze otwarte na pozytywne relacje z Widzewem. Są one możliwe, ale żeby tak się stało, po drugiej stronie musi być odpowiedni partner. Nie będziemy sprawdzać tłumaczeń pana Dróżdża dotyczących transparentu. Właściwe służby są od tego, żeby sprawdzić tego rodzaju zdarzenie.

Te wyjaśnienia mogą dziwić, ponieważ MAKiS w swoim filmie jednoznacznie oskarżył prezesa Widzewa o przygotowanie transparentu. Po tym, jak się okazało, że to nie Mateusz Dróżdż stoi za przygotowaniem płachty, MAKiS usunął nagranie, a Maciej Worach stara się jakoś uratować wizerunek miasta w tej całej sytuacji, efektem jest jednak jeszcze większa kompromitacja. Trudno powiedzieć, jak i kiedy cała ta sytuacja się zakończy, ale jedno jest pewne – ta wojna nie jest dobra ani dla Widzewa, ani dla władz miasta.

Wydaje się jednak, że Widzew nie ma innego wyjścia. Nie może zrobić kroku wstecz. Wszyscy w Łodzi liczą jednak na to, że całe zamieszanie związane z tą sytuacją nie wpłynie w negatywny sposób na drużynę walczącą o utrzymanie w ekstraklasie. Widzew w sobotę zagra na wyjeździe z Wartą Poznań.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze