Widzew Łódź i awans do 1. ligi. Czy zakończy się to happy endem?


Łódzki klub na ten moment lideruje w 2. lidze. Jednak niestabilna forma sprawia, że nie może być spokojny o promocję poziom wyżej

30 czerwca 2020 Widzew Łódź i awans do 1. ligi. Czy zakończy się to happy endem?
Adam Starszyński / PressFocus

Co by nie było, jednego Widzewowi nie można odmówić – wspaniałych kibiców, którzy tłumnie wypełniają stadion przy alei Piłsudskiego 138. Obojętnie na jakim poziomie rozgrywkowym. Dlatego jeszcze większym szczęściem dla nich byłyby mecze na zapleczu ekstraklasy. Czy Widzew utrzyma fotel lidera i finalnie tam awansuje?


Udostępnij na Udostępnij na

Wyniki Widzewa z lekka przypominają sinusoidę. Zwycięstwa przeplatają się z prosto gubionymi punktami, w dodatku w starciach ze słabymi drużynami. Może to zadecydować o promocji. A zespołowi, który chce się równać z najlepszymi, takie wpadki nie powinny się przydarzać. Każde potknięcie może zostać wykorzystane.

Słaba obrona przyczyną niepowodzeń?

Formacja defensywna to ważny element w każdej drużynie. Jeśli dobrze i sprawnie funkcjonuje, można myśleć o budowaniu akcji z przodu. W najgorszym wypadku będzie 0:0 i zdobyty przynajmniej jeden punkt. Istotny jest także czas, który zawodnicy spędzą razem na boisku. Docierają się, aż w końcu tworzą dobrze naoliwioną maszynę. O ile atak Widzewa dobrze funkcjonuje, tak tego samego nie można powiedzieć o obronie, której błędy przesądzają o końcowym rezultacie. Nonszalancja czy może słabe przygotowanie motoryczne? Nawet jedno i drugie. Nie są w stanie pomóc dobrze dysponowani gracze ofensywni. Mając wszystko poukładane z tyłu, Ojamaa, Możdzeń, Wolsztyński czy Robak zatroszczyliby się o bramki, gdyż na pewno ich na to stać. Tak to starania idą częściowo na marne.

W przegranym spotkaniu z Górnikiem Polkowice z tyłu zagrali Kosakiewicz, Wołąkiewicz, Tanżyna i Pięczek. O tym drugim to nawet trudno powiedzieć, że zagrał, ponieważ po pół godzinie na placu gry zastąpił go Rudol. Co prawda było to zejście spowodowane urazem, ale dokłada trenerowi zmartwień w kwestii skompletowania linii obrony i znalezienia wartościowego zastępstwa dla Wołąkiewicza. Wydaje się, że wyżej wymienione nazwiska to idealna obrona. Doświadczony na wielu frontach Wołąkiewicz, Kosakiewicz i Tanżyna, którzy swoje też już rozegrali, i dla uzupełnienia młody Pięczek, który powinien się przy nich uczyć. Jednak w tym spotkaniu bramkarz aż cztery razy musiał wyciągać piłkę z siatki, a Widzew wrócił z Polkowic bez zdobyczy punktowej.

Szczególnie zatrważa liczba traconych bramek, co jest w dużej mierze „zasługą” nieporadności obrońców. Po restarcie ligi w sześciu spotkaniach stracili 11 goli. Nie wydaje się to jakoś specjalnie dużo, ale to dopiero trzeci poziom rozgrywkowy w naszym kraju i nie tak wymagający rywale, jakich mogą spotkać wyżej. Co będzie wtedy? Już nawet w 1. lidze, która w przyszłym sezonie zapowiada się na wyjątkowo silną, mogą zostać szybko zweryfikowani. Marząc na stałe o czymś więcej niż czołówka 2. ligi, potrzebne są kroki i działania (może niewielkie, ale niezbędne), które pomogą. Przede wszystkim trzeba obrać odpowiednią drogę do zrealizowania zamierzonych celów.

Powtórka z rozrywki?

Problem Widzewa w dużej mierze polega na tym, że przewagę wypracowaną jesienią i na początku wiosny gubią na finiszu. Wszystko na własne życzenie. Tak jakby do zespołu wkradło się zbytnie rozluźnienie i brak koncentracji do samego końca. W głowach mają już perspektywę tytułu i/lub awansu, co może powodować złudne wrażenie, że nic i nikt im już tego nie zabierze, a rzeczywistość bywa okrutna. Może wydaje im się, że na samo hasło „Widzew” wszystkie zespoły położą się przed nimi na boisku, a oni zgarną łatwe trzy punkty, a tak niestety nie jest.

Wszyscy pamiętamy, jak dla Widzewa zakończył się poprzedni sezon. Głównie fatalna seria dziesięciu remisów z rzędu w rundzie wiosennej zabrała szanse na awans. Oczywiście złożyło się też na to kilka innych czynników, ale ta „imponująca” passa przelała czarę goryczy. Przy al. Piłsudskiego na pewno jak najszybciej będą chcieli o tym zapomnieć i zmazać ubiegłoroczną plamę. A wszystko jak na złość zaczyna wyglądać podobnie jak rok temu. Tak źle nie powinno być, ale każde potknięcie od razu przywołuje nieprzyjemne skojarzenia.

Paradoksem jest to, że nakłady finansowe w klubie są, wsparcie ze strony fanów także, ale brakuje regularności i systematyczności w wynikach oraz grze. W zespole znajdują się znane nazwiska, które spokojnie dadzą sobie radę w 1. lidze, ale razem, jako drużyna, nie potrafią się wybić z drugiej. Może gdy będzie już awans, powietrze zejdzie i opadną emocje, w klubie raz jeszcze przeanalizują co zrobić. Ważne będzie wyeliminowanie błędów, które w wyższych ligach będą niewybaczalne. Awansu chce zarząd, klub, piłkarze, kibice – wszyscy. Wydaje się, że jest jeszcze jeden, może i najważniejszy aspekt. Wreszcie miałyby miejsce derby Łodzi! Widzew vs. ŁKS. Starcie odwiecznych rywali, a dla kibiców piłkarskie święto.

Widzew to wielka marka. Sukcesy, tytuły, piękne wspomnienia i emocje. Panowie piłkarze muszą sobie uświadomić, że gra dla takiej drużyny jest prawdziwym zaszczytem i nobilitacją. Powinni dołożyć wszelkich starań, aby przywrócić klubowi dawną świetność i pomóc mu wrócić na piłkarskie salony.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze