Ostatni rozdział pięknej rywalizacji. Mourinho znów triumfuje


Niedzielny klasyk Premier League dla Manchesteru United

29 kwietnia 2018 Ostatni rozdział pięknej rywalizacji. Mourinho znów triumfuje

Kilkunastoletnia rywalizacja Arsene'a Wengera w roli menedżera Arsenalu z Jose Mourinho dobiegła końca. Starcia „Kanonierów” z Chelsea oraz dowodzonym obecnie przez Portugalczyka Manchesterem United zaliczają się już do klasyków Premier League. Tylko pojedynki Francuza z wybitnym sir Alexem Fergusonem mogą się równać, a wręcz je przebijać. Dzisiejszy dzień kończy pewny rozdział w lidze angielskiej.


Udostępnij na Udostępnij na

Wojna światów

Dwie wybitne postacie ligi angielskiej, których jednakże w ostatnim czasie blask mocno przyblakł i dla wielu osób stały się obiektem kpin, za każdym razem potrafiły stworzyć odpowiednią otoczkę przez hitowymi meczami ich ekip. Dziś wygląda to jednak zupełnie inaczej. Niedzielna rywalizacja obu drużyn nie miała aż tak dużego znaczenia. Sezon 2017/2018 dla obu stron został już bowiem wyjaśniony. Co innego w przeszłości.

Dwa odmienne światy starły się ze sobą po raz pierwszy w 2004 roku. I od razu było wiadomo, że nie będzie to przyjemne zderzenie. Francuz, jako symbol menedżerskiej elegancji, i Portugalczyk, kreujący się na zadufanego aroganta. Ich filozofie gry także mocno różniły się od siebie. Stało się jasne, że gdy obaj wejdą sobie w drogę, boiskowa i słowna rywalizacja będzie elektryzować całą piłkarską Anglię.

Wszelkie argumenty szybko znalazły się po stronie ówczesnego opiekuna Chelsea. Jego debiutancki sezon w Premier League został okraszony pierwszym mistrzostwem „The Blues” od 50 lat i drugim w całej historii. W dodatku Mourinho uczynił to w kapitalnym stylu, przegrywając zaledwie jeden mecz w całej kampanii. Prawie jak słynni „The Invincibles” rok wcześniej.

Londyńczycy ze Stamford Bridge szybko zaczęli budować swoją pozycję na krajowym podwórku. Dwa mistrzostwa Anglii, wicemistrzostwo kraju, Puchar Anglii, dwukrotnie Puchar Ligi, półfinał Ligi Mistrzów – pierwszy pobyt Portugalczyka w Londynie okazał się naprawdę owocny. Tego samego nie dało się wówczas powiedzieć o podopiecznych Wenegra. Z racji planu oszczędnościowego mógł cieszyć się jedynie z Pucharu Anglii w 2005 roku oraz utrzymywaniem zespołu w czołowej czwórce.

Z racji podjęcia przez Mourinho pracy najpierw w Interze, a następnie w Realu, na kolejną odsłonę tego pojedynku należało poczekać do 2014 roku. Mourinho w wielkim stylu powrócił z Santiago Bernabeu do Londynu, przywracając w sezonie 2014/2015 Chelsea na mistrzowski tron. „Specjalista od porażek”, jak został określony Wenger przez swojego przeciwnika, sięgnął wówczas po krajowy puchar. Było to pierwsze trofeum w gablocie na Emirates Stadium, od momentu przeprowadzki z Highbury. Portugalczyk deklasował Francuza pod każdym względem, od momentu przybycia z Portugalii, a następnie powrocie na Wyspy Brytyjskie po przygodach w Serie A i La Liga.

Mourinho zmorą Wengera

Bezpośrednie mecze z udziałem obu menedżerów także obfitowały w wydarzenia, które stanowią już symbol piłki nożnej w angielskim wydaniu. Pamiętna klęska Arsenalu 0:6 w marcu 2014 roku w tysięcznym meczu Wengera na ławce Arsenalu, okraszona absurdalną wpadką Andre Marinnera, wyrzucającego z boiska Kiera’a Gibbsa zamiast Alexa Oxlade’a Chamberlaina za wybicie zmierzającej do bramki piłki ręką. Bądź też starcie o Tarczę Wspólnoty na inaugurację sezonu 2015/2016, kiedy to obaj panowie nie podali sobie dłoni, a Wenger w końcu odniósł zwycięstwo nad Mourinho.

W końcu, ponieważ to szkoleniowiec Chelsea i Manchesteru United dominował w bezpośrednich starciach, biorąc pod uwagę dotychczasowe statystyki, w osiemnastu pojedynkach ze starszym kolegą po fachu dziewięciokrotnie pokonywał doświadczonego Francuza. Przegrał zaledwie dwukrotnie, zaś siedem razy ich ekipy dzieliły się punktami. Również pod względem strzelonych goli mamy do czynienia z dominacją drużyn prowadzonych przez Mourinho. „Kanonierzy” zaledwie jedenastokrotnie pokonywali golkiperów Chelsea i Manchesteru, sami zaś stracili dwadzieścia siedem goli.

Dzisiejszy klasyk toczył się w przyjaznej atmosferze, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Gospodarze na czele z sir Alexem Fergusonem uhonorowali Arsene’a Wengera, a publiczność zgromadzona na trybunach Old Tafford zaserwowali Francuzowi owację na stojąco. Sam mecz potwierdził wyższość Mourinho nad jego wieloletnim oponentem . Gospodarze okazali się lepsi od Arsenalu, zwyciężając 2:1. Wyszarpane w samej końcówce spotkania zwycięstwo przybliża „Czerwone Diabły” to upragnionego mistrzostwa Anglii.

Mistrz idzie po rekordy

W cieniu ligowego klasyku rozegrane zostało starcie West Ham United z nowym mistrzem Anglii. W zasadzie mecz bez większej historii, jednakże istotną kwestią jest marsz podopiecznych Guardioli po ligowe rekordy, które mogą zostać w najbliższym czasie wymazane z kroniki Premier League.

Aplikując cztery trafienia gospodarzom ze Stadionu Olimpijskiego, Manchester City przekroczył barierę stu strzelonych goli w jednym sezonie. W meczach z Huddersfield, Brighton oraz Southampton wystarczy zaledwie dwukrotnie pokonać bramkarzy rywali, aby przebić dotychczasowy wynik Chelsea z mistrzowskiego sezonu 2009/2010 (103 zdobyte gole).

Rekord Chelsea jest również zagrożony, jeśli chodzi o ilość zdobytych punktów, tym razem z rozgrywek 2004/2005. Pierwszy sezon pod wodzą Mourinho „The Blues” zakończyli wówczas z dorobkiem 95 punktów. Obecnym mistrzom kraju brakuje trzech do osiągnięcia historycznego wyniku w tej statystyce. Nikt nie ma wątpliwości, że ustanowią nowy rekord. Bardziej intryguje to, czy uda dobić im się do równej setki.

Komplet niedzielnych wyników:

West Ham – Manchester City 1:4 (1:2)

0:1 – Sane 13′
0:2 – Zabaleta 27′ (sam.)
1:2 – Cresswell 42′
1:3 – Jesus 53′
1:4 – Fernandinho 64′

Manchester United – Arsenal 2:1 (1:0)

1:0 – Pogba 16′
1:1 – Mkhitaryan 51′
2:1 – Fellaini 90+1′

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze