W oczekiwaniu na Sobotę


14 maja 2015 W oczekiwaniu na Sobotę

Po sobotnim zwycięstwie Lecha Poznań nad Legią Warszawa „Kolejorz” znalazł się na prostej drodze do upragnionego mistrzostwa. Jeśli jednak plany wygrania T-Mobile Ekstraklasy spełzną na niczym, drużyna Macieja Skorży już teraz ma praktycznie zapewniony start w kwalifikacjach Ligi Europy 2015/2016. A żeby uniknąć kolejnej kompromitacji w tych rozgrywkach, latem należy przeprowadzić odpowiednie transfery. Jednym z nich może być Waldemar Sobota.


Udostępnij na Udostępnij na

Pomocnik, który jest aktualnie wypożyczony z belgijskiego Club Brugge do FC Sankt Pauli, zespołu zajmującego 15. miejsce (stan na 14 maja) w tabeli 2. Bundesligi, na pewno nie tak wyobrażał sobie przebieg swojej zagranicznej kariery. Kiedy w III rundzie kwalifikacyjnej LE 2013/2014 razem ze swoim ówczesnym klubem, Śląskiem Wrocław, zdołał utrzeć nosa wyżej notowanym rywalom z… Brugii, a działacze pokonanych zaczęli dowiadywać się o możliwość pozyskania błyskotliwego skrzydłowego, wydawało się, że nadchodzą dla niego tłuste lata. Sobota, mając wówczas 25 wiosen, osiągnął życiową formę. W dwumeczu ekipa z Dolnego Śląska pokonała rywali 4:3 i awansowała do fazy play-off. Tam niestety hiszpańska Sevilla FC brutalnie obnażyła wszystkie słabości WKS-u, wygrywając u siebie 4:1, a na wyjeździe 5:0.

Odpadli, ale z honorem

Mimo lania, jakie drużynie Stanislava Levy’ego sprawili zeszłoroczni triumfatorzy mniej prestiżowych europejskich rozgrywek, Waldemar Sobota i jego koledzy nie przynieśli wstydu naszej ojczyźnie. Blamaż z Andaluzyjczykami nie był czymś, co szczególnie zaskoczyło kibiców T-ME, gdyż polskie kluby od zespołów Primera Division wciąż dzieli przepaść. W dwóch spotkaniach przeciwko Sevilli Sląsk starał się atakować, chwilami nawet górował nad ekipą Unaia Emery’ego. Po przegranym meczu wyjazdowym w rewanżu Ślązacy zagrali bardzo ofensywnie, za co zostali surowo skarceni. Szkoda, gdyż faza grupowa Ligi Europy była o krok, lecz wyeliminowania Club Brugge nikt wrocławianom nie odbierze.

Pokonanie Belgów przyjęto nad Wisłą jako wielką niespodziankę. Po wylosowaniu par przedostatniej rundy eliminacji eksperci telewizyjni i znane osobistości dziennikarskie nie dawały „Zielono-białym” większych szans na awans. Dzięki solidnej postawie kilku zawodników, z których zdecydowanie wyróżniał się Sobota, udało się jednak wyeliminować bardziej utytułowanych przeciwników. Waldek zaliczył w tamtym dwumeczu mnóstwo rajdów, dośrodkowań, a także arcyważne dwie bramki, które pozwoliły 2-krotnym mistrzom Polski uciszyć nieprzychylne im głosy sceptyków, wróżących im rychłe zakończenie przygody z pucharami.

Warto wspomnieć, że Śląsk bronił nie tylko swego honoru, ale też całej polskiej piłki. Oprócz zespołu Levy’ego latem 2013 r. szansę walki o przepustki do LE oraz zarobienia sporych pieniędzy miały również dwa inne kluby — Piast Gliwice i Lech Poznań. „Piastunki” odpadły już na drugim etapie eliminacji z Karabachem Agdam, zaś poznaniacy dotarli o jedną rundę dalej, w której skompromitowali się jednak, ulegając Zalgirisowi Wilno. Osamotniony Śląsk nie zdołał pokonać Sevilli, ale choć Hiszpanie zaaplikowali mu w sumie aż dziewięć goli, pokazał, że polskie drużyny mogą przegrać ze znanymi markami Starego Kontynentu po dość wyrównanej (przynajmniej chwilami) walce.

Kat w drużynie ofiary

Oczywiście największym beneficjentem zwycięskich pojedynków z Brugią okazał się jej kat, czyli Sobota. Niedługo po odpadnięciu Śląska z pucharów władze klubu poinformowały, że w przypadku otrzymania dobrej oferty z Zachodu zgodzą się sprzedać swoją gwiazdę. Główny zainteresowany także nie ukrywał chęci opuszczenia ojczyzny i spróbowania swoich sił w solidnym zagranicznym klubie. Bohater WKS-u, który legitymuje się również niemieckim obywatelstwem i doskonale zna język naszych zachodnich sąsiadów, miał nadzieję, że trafi do któregoś z zespołów Bundesligi. Takie rozwiązanie byłoby dla niego najlepsze, gdyż jego rodzina nie musiałaby oddalać się zbyt daleko od Wrocławia.

Marzenia „Waldiego” bardzo długo wydawały się możliwe do spełnienia, gdyż chęć zakontraktowania go wyrażało Schalke 04 Gelsenkirchen. Niemiecki potentat sponsorowany przez Gazprom dysponował wówczas potężną gotówką i zapłacenie za Sobotę ok. 1,5 mln euro byłoby dla niego właściwie niczym. „Die Knappen” kilka tygodni bacznie monitorowali sytuację pomocnika, o którego dopytywało się ponoć jeszcze kilka innych znanych europejskich teamów, m.in. angielskie West Bromwich Albion. Jednak ani Schalke, ani Brytyjczycy nie zdecydowali się ostatecznie pozyskać Waldemara, a z takiego obrotu sprawy skorzystał Clube Brugge. Belgowie zapłacili za niego okrągły milion euro i tak oto ich niedawny oprawca wyjechał na Zachód.

W pierwszym sezonie na obczyźnie Sobota rzeczywiśćie radził sobie co najmniej przyzwoicie. Może nie zawsze grał od pierwszych minut, ale nawet jako zmiennik dawał swojej drużynie to, z czego słynął za czasów gry w Polsce, czyli szybkie akcje oskrzydlające, dryblingi oraz dokładne dośrodkowania. Sezon 2013/2014 zakończył z 34 meczami na koncie, w których zaliczył sześć bramek i pięć asyst. Szkoleniowiec Michel Preud’homme zapewniał, że Polak stanowi ważny punkt jego układanki, a kolejny sezon miał być dla niego jeszcze lepszy. Club Brugge latem 2014 r. mógł cieszyć się z wywalczenia trzeciego miejsca w grupie mistrzowskiej Jupiler Pro League. Belgowie bowiem stosują ten sam system rozgrywek co od niedawna Polacy. Po rundzie zasadniczej dochodzi do dzielenia punktów, a zespoły rywalizują w dwóch grupach — mistrzowskiej i spadkowej.

Upragniona (2.) Bundesliga

Do nowego sezonu Sobota przystąpił jeszcze bardziej zmotywowany i pewniejszy swoich umiejętności, ale grywał tylko na początku. Wystąpił w kilku spotkaniach Ligi Europy, a także zanotował 11 meczów na krajowym podwórku. Nie zdobył w nich żadnej bramki i trener Brugii postanowił odsunąć Waldka od pierwszego składu. Wychowanek Małopanewa Ozimek coraz częściej przesiadywał na ławce rezerwowych, co potęgowało jego frustrację. Coraz głośniej zaczął mówić o opuszczeniu Belgii, a doskonałą do tego okazją było zimowe okienko transferowe. 21 stycznia br. Sobota został zaprezentowany jako piłkarz niemieckiego FC Sankt Pauli, gdzie został wypożyczony na niespełna pół roku.

Zapewne 2. Bundesliga nie była wymarzonym miejscem pracy „Waldiego”, ale miał on przynajmniej okazję zasmakować wreszcie rywalizacji za naszą zachodnią granicą. Do ekstraklasy nie dane było mu się dostać, ale jak to mówią: lepszy rydz niż nic. W Belgii nie mógł liczyć na regularne występy, gdyż miał duże problemy z wygraniem rywalizacji o pierwszy skład „Niebiesko-czarnych”, ale chyba mało kto przypuszczał, że sytuacja ta będzie miała miejsce także w nowym zespole. Z aklimatyzacją Sobota nie powinien mieć większych kłopotów, gdyż, jak już było wspomniane wcześniej, bez problemu potrafi komunikować się po niemiecku. Dlaczego zatem na zapleczu 1. Bundesligi rozegrał tylko osiem spotkań, zdobywając jedną bramkę?

Wydaje się, że St. Pauli nie było dobrym wyborem zawodnika. Wyglądało to, jakby chciał odejść do Niemiec, nie zważając, że tamtejszy futbol jest bardzo siłowy, a jego indywidualne popisy i mizerne warunki fizyczne na nic się zdadzą trenerowi Ewaldowi Lienenowi. Ostatnio były gracz m.in. MKS-u Kluczbork ma problemy z załapaniem się do meczowej kadry „Piratów”, jak popularnie określa się obecny zespół Soboty. Można powiedzieć, że 27-latek trafił z deszczu pod rynnę, bo jak nie grał w Belgii, tak dalej stoi w miejscu.

Frank Buyse, dziennikarz belgijskiej gazety „Het Nieuwsblad”, jakiś czas temu powiedział, że transfer Waldka do Brugii był błędem, gdyż jest on po prostu zbyt słabym piłkarzem dla takiego klubu. Żurnalista mówił o zauroczeniu działaczy „Niebiesko-czarnych”, którzy pozostawali pod dużym wrażeniem umiejętności piłkarza, jakie zaprezentował w pamiętnym dwumeczu ze Śląskiem Wrocław. Buyse dodał, że milion euro wydany na Sobotę nie był dla Belgów żadnym ryzykiem, gdyż w przeszłości dokonywali oni znacznie większych pomyłek transferowych i za o wiele większe kwoty. Czytając słowa dziennikarza, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że trochę nie docenia on naszego rodaka.

Zapomniany przez Nawałkę

Pochodzącego z małej miejscowości Schodnia w gminie Ozimek skrzydłowego przez kilka lat uznawano za jednego z najbardziej utalentowanych polskich zawodników. W barwach Śląska prezentował się zazwyczaj solidnie, nie schodząc poniżej pewnego poziomu. Przy ulicy Oporowskiej spędził prawie trzy sezony i w każdym z nich rozegrał dla WKS-u grubo ponad 20 spotkań w samej tylko ekstraklasie. W 2012 r. wrocławianie, dowodzeni przez Oresta Lenczyka, dość niespodziewanie, po 35 latach, zdobyli drugie w historii mistrzostwo Polski.  Jednym z ojców sukcesu był oczywiście nasz bohater, którego talent rozwijał się wręcz harmonijnie. Piłkarz nigdy nie narzekał na poważne problemy zdrowotne, grał dużo, a co najważniejsze — skutecznie. Jego talent eksplodował we wcześniej opisywanych meczach ekipy z województwa dolnośląskiego na niwie europejskiej latem 2014 roku, ale już trzy lata wcześniej zdążył zadebiutować w reprezentacji Polski, co także świadczy o jego klasie.

https://www.youtube.com/watch?v=Oz7wnzPaDGs

Do tej pory w biało-czerwonych barwach wystąpił 18 razy, a ostatni mecz rozegrał 14 października ubiegłego roku ze Szkocją (2:2). Adam Nawałka powoływał Sobotę do kadry, choć ten już wtedy miał spore problemy w Belgii. Przewlekła kontuzja Kuby Błaszczykowskiego sprawiła jednak, że Waldemar był jedynym, obok Kamila Grosickiego, kandydatem do gry na skrzydle „Orłów”. Teraz jednak piłkarz Sankt Pauli pewnie nawet w najśmielszych marzeniach nie liczy na powołanie przed czerwcowym pojedynkiem przeciwko Gruzji, gdyż praktycznie nie opuszcza ławki rezerwowych lub trybun.

Poznańskie odrodzenie?

Skoro Sobota nie jest mile widziany w wyjściowych jedenastkach drużyn z Belgii oraz Niemiec, jedynym rozsądnym wyjściem z tej sytuacji jest dla niego powrót do Polski. Scenariusz ten może spełnić się jeszcze tego lata, gdyż podobno zainteresowani pozyskaniem Waldka są włodarze Lecha Poznań. Lider tabeli T-Mobile Ekstraklasy nie może narzekać na brak klasowych środkowych pomocników (m.in.: Jevtić, Hamalaien, Trałka), ale sytuacja ze skrzydłowymi przedstawia się już trochę gorzej. Gergo Lovrencis od kilku miesięcy gra poniżej oczekiwań, a Szymon Pawłowski dobre występy przeplata zdecydowanie słabszymi. Z kolei Dariusz Formella i Muhamed Keita są zawodnikami gorszymi od wcześniej wymienionych.

Maciej Skorża chciałby zapewne pozyskać szybkiego skrzydłowego, który potrafi wygrać pojedynek na skrzydle, by później dokładnie dośrodkować w pole karne i zaliczyć asystę, a mistrz Polski z 2012 r. wydaje się dla „Kolejorza” kandydatem wręcz idealnym. 19 maja skończy 28 lat, więc nie jest jeszcze mocno zaawansowany wiekowo jak na piłkarza. Ponadto on sam chyba zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że wielkiej kariery za granicą już nie zrobi i nadchodzi czas powrotu do kraju. Zdobycie mistrzostwa przez Lecha stanowiłoby magnes przyciągający Sobotę w kierunku ulicy Bułgarskiej, gdzie piłkarz rywalizował już wielokrotnie za czasów gry w Śląsku.

A jeśli nawet KKS pozwoli odebrać sobie tytuł Legii czy Jagiellonii, Waldek i tak zapewne zechce skorzystać z jego oferty, gdyż w Polsce miałby znacznie większą szansę na regularne występy niż w zachodnich ligach, których dwa kluby ostatnimi czasy reprezentował. Belgowie nie wiążą z nim większych nadziei i chętnie pozbędą się go definitywnie już w tym roku, zaś w Sankt Pauli nie ma zamiaru zostawać sam Waldemar, gdyż wielce prawdopodobnym jest, że drużyna ta spadnie jeszcze niżej, do III ligi. Na dwie kolejki przed końcem sezonu ekipa Ewalda Lienena tylko o trzy punkty wyprzedza ostatnie Aalen, a jej ostatnimi rywalami będą wyżej notowane zespoły Darmstadtu i Bochum. Wygląda na to, że niemiecki sen Soboty przerodził się w koszmar…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze