Tydzień temu Villarreal poległ na Anfield z Liverpoolem 0:2, co bardzo utrudniło sytuację "Żółtej Łodzi Podwodnej" przed meczem rewanżowym. W hiszpańskim zespole wciąż jest nadzieja na awans do kolejnej rundy. Czy jest to realne, by zatrzymać maszynę Juergena Kloppa? Podopiecznych Unaia Emery'ego z pewnością czeka trudne zadanie.
W pierwszym spotkaniu półfinałowym Villarreal został zdominowany przez „The Reds”. Po samobójczym trafieniu Estupinana oraz golu Sadio Mane szanse na awans ekipy z Hiszpanii mocno zmalały. Liverpool jest obecnie drużyną niemalże kompletną. Mają lepszą i szerszą kadrę, większe doświadczenie w tych rozgrywkach oraz zaliczkę przed dzisiejszym meczem. W szatni wicelidera Premier League nikt nie zamierza lekceważyć czarnego konia tegorocznej edycji. Hiszpański trener także podkreślił, że jego podopieczni wciąż są w grze o końcowy triumf w LM.
Analizując przygodę zespołów, które sprawiły niemałą sensację w Lidze Mistrzów, można zauważyć, że ich przygody kończyły się w przedostatniej fazie turnieju. Ajax, AS Roma, AS Monaco, Olympique Lyon, RB Lipsk czy przed laty Villarreal – każda z historii kończyła się właśnie na półfinale. Unai Emery ma nadzieję na przełamanie tej statystyki.
EL DÍA.
🆚 @LFC
⌚ 21.00 horas
🏆 @ChampionsLeague
🗓 Semifinales (vuelta)
🏟 Estadio de la Cerámica
📺 @MovistarFutbol
📲 #UCL pic.twitter.com/YbRIAnSVsU— Villarreal CF (@VillarrealCF) May 3, 2022
Villarreal nie przegrywa u siebie
Estadio de la Ceramica to prawdziwa twierdza. Pozostaje niezdobyta od 27 listopada, kiedy to FC Barcelona po zaciętym boju wygrała 3:1. W La Liga zespół spisuje się poniżej oczekiwań, odległe siódme miejsce świadczy o nie najlepszej formie w tamtejszych rozgrywkach. Problemem jednak są mecze na wyjeździe, gdzie klub regularnie gubi punkty. Na własnym podwórku zatrzymywali oni w tym sezonie niejednego europejskiego giganta. Real, Bayern, Juventus oraz Atletico nie wygrali swoich meczów na Estadio de la Ceramica. Trzykrotnie w tych spotkaniach padał remis, polegli „Bawarczycy”, przegrywając jedną bramką. Także Liverpool przegrywał na tym stadionie, w 2016 roku „Żółta Łódź Podwodna” pokonała „The Reds” 1:0 na etapie 1/2 finału.
Dzisiejszego wieczoru nikogo w Hiszpanii nie zadowoli ani remis, ani zwycięstwo jednym golem. Aby doprowadzić do dogrywki, Hiszpanie potrzebują wygrać różnicą dwóch bramek. W tym sezonie zdarzało im się to kilkukrotnie, ale ze znacznie słabszymi zespołami. Jako wyjątek można przytoczyć mecz z Juventusem. Jeśli Villarreal powtórzy wyczyn sprzed kilku miesięcy, awansuje do finału.
Forma w ostatnich spotkaniach
Na ostatnie sześć ligowych spotkań Hiszpanie wygrali tylko dwa, z Valencią i z Getafe. W lidze zajmują odległe siódme miejsce bez realnych szans na czołową czwórkę. Do czwartego Atletico tracą dziewięć punktów. W ostatnich tygodniach w La Liga spisywali się bardzo słabo. Porażki z zespołami walczącymi o utrzymanie, takimi jak Deportivo Alaves, Levante czy Cadiz, nie świadczą najlepiej o dyspozycji Villarrealu. Mają problemy z niedopuszczaniem rywala we własne pole karne. Błędy w obronie, błędy w pomocy, błędy w ataku – tak można podsumować ostatni czas na hiszpańskich boiskach zeszłorocznego triumfatora Ligi Europy.
Rozgrywki Champions League rządzą się jednak innymi prawami. Przed pamiętnym zwycięstwem z Bayernem Monachium klub rozegrał wspomniane starcia z Levante i Cadiz, a przed rewanżem w nie najładniejszym stylu zremisowali z Athletic Bilbao. W najbardziej elitarnych rozgrywkach w Europie spisują się znacznie lepiej. Wyeliminowanie „Starej Damy” oraz „Die Roten” o czymś świadczy. Piłkarze wychodzą znacznie bardziej zmobilizowani na batalie w pucharach.
Kontuzje kolejnym problemem Villarrealu
Arnaut Danjuma to najskuteczniejszy zawodnik Villarrealu, w tym sezonie popisał się 16 trafieniami. W Lidze Mistrzów pokonywał on między innymi Manuela Neuera oraz Wojciecha Szczęsnego. Na przedmeczowej konferencji Unai Emery zapowiedział, że występ Danjumy stoi pod znakiem zapytania. Holender miał nie czuć się najlepiej i opuścił sesję treningową.
Nie jest to jedyny piłkarz, którego możemy dzisiaj nie zobaczyć na murawie. Gerard Moreno to drugi najlepszy strzelec hiszpańskiego zespołu, od sierpnia 13-krotnie umieszczał piłkę w siatce. Trener odniósł się także do jego dzisiejszej dyspozycji. Sprawa Moreno wygląda nieco lepiej. Trenował z kolegami, ale wciąż nie wiadomo, czy jest gotowy rozegrać tak wymagające spotkanie. W klubie nie chcą podejmować ryzyka.
Od marca z urazem zmaga się również Alberto Moreno, który zerwał więzadło krzyżowe. W przeszłości był on piłkarzem Liverpoolu.
Co wymyśli Emery?
Nie ma wątpliwości, że ujrzymy dzisiaj inną drużynę od tej ze spotkania z Bayernem czy z pierwszego pojedynku z „The Reds”. W ostatnich meczach klub grał bardzo defensywnie, starając się zamurować własne pole karne. W środę plan nie wypalił, „Żółta Łódź Podwodna” straciła dwie bramki, przez co w rewanżowym starciu musi zagrać inaczej.
Trudno jest przewidzieć, co wymyśli były trener Arsenalu. Potrafi on znajdować niekonwencjonalne rozwiązania taktyczne i eliminować atuty rywala. Na ofensywną formację Bayernu odpowiedział poukładaną defensywą i wyczekiwaniem na odpowiedni moment, by skarcić przeciwnika. Dzisiaj to jednak on będzie musiał gonić wynik. Na Anfield z pewnością zabrakło klasowego snajpera, jakim jest Gerard Moreno. Brakowało kogoś, kto potrafiłby zagrać tyłem do bramki przeciwnika, przez co ataki gości szybko były gaszone przez defensywę Anglików.
Dzisiejsze ustawienie zależy od stanu zdrowia wyżej opisanych piłkarzy. Na pewno tego wieczoru Hiszpanie będą zmuszeni częściej podchodzić pod pole karne przeciwnika, zachowując przy tym czujność w szykach obronnych. Juergen Klopp z pewnością będzie chciał wykorzystać szybkich skrzydłowych do odpowiedzi na ataki gospodarzy. Wiadome jest, że Emery wciąż liczy na awans. Udowadnia to ostatnie starcie z Deportivo Alaves, gdzie mogliśmy zobaczyć rezerwową jedenastkę.
Co słychać w Liverpoolu?
Triumfator rozgrywek z 2019 roku ma chyba wszystko, by awansować do finału. W tym sezonie przegrali jedynie trzy spotkania i cechują się regularnością. W Premier League ciągle są w grze o mistrzostwo, ostatnią przegraną ligową potyczkę zaliczyli w grudniu zeszłego roku.
Villarreal potrzebuje dwóch goli do awansu, aż dwóch goli. „The Reds” zaliczają serię czterech meczów z rzędu z czystym kontem. Defensywa jest bardzo poukładana, również z przodu radzą sobie całkiem nieźle. Od 13 stycznia w każdym spotkaniu strzelają minimum jedną bramkę. Dochodzi do tego pomoc, która weszła na najwyższy poziom. Thiago w końcu odnalazł swoje miejsce w zespole i czaruje w środku pola. Genialny w ostatnim czasie jest też Fabinho, który kapitalnie czyta grę przeciwnika.
Warto dodać, że kontuzje omijają zespół niemieckiego szkoleniowca. Dzisiaj przez uraz nie ujrzymy Roberto Firmino, ale zważywszy na możliwości Liverpoolu w ofensywie, nie powinni oni odczuć straty Brazylijczyka.
https://twitter.com/LFC/status/1521414466847526913?s=20&t=-wkG6QLzf2E0KYrvqkAJkA
Obszernie i rzeczowo - gratuluję