Real Sociedad San Sebastian pokonał przed własną publicznością Valencię 1:0 w spotkaniu otwierającym ostatnią, 38. kolejkę sezonu 2011/2012 w Hiszpanii. Jedynego gola zdobył Antoine Griezmann.
Pierwsza połowa pojedynku dwóch drużyn, które w ostatniej ligowej kolejce nie musiały już o nic walczyć, nie stała na najwyższym poziomie. Obydwie ekipy stworzyły sobie co prawda kilka naprawdę klarownych sytuacji do zdobycia bramki, ale pierwsze trzy kwadranse to głównie niedokładność zawodników zarówno Realu Sociedad, jak i Valencii. Unai Emery, trener „Nietoperzy”, dał dzisiaj szansę zaprezentowania się kilku zawodnikom, którzy nie mogli liczyć na zbyt wiele gry w tym sezonie. Początkowo zdawało to egzamin, bo pierwsze dziesięć minut należało do gości. Już w 3. minucie lewą stronę popędził Alba, jednak po jego wrzutce strzał głową Aduriza został zablokowany przez jednego z obrońców. Pięć minut później w „szesnastkę” gospodarzy piłkę wrzucał zaś tino Costa, ale i Bernat nie zdołał skierować jej głową do siatki.
Do głosu zaczęli w końcu dochodzić gracze Realu Sociedad. Na pierwszą ich okazję bramkową czekać musieliśmy jednak do 17. minuty, kiedy to wybita przez Dealberta piłka spadła na głowę Illarramendiego, ale ten uderzył minimalnie nad poprzeczką. 120 sekund później w odpowiedzi ruszyła Valencia, ale z groźnym dośrodkowaniem Feghouliego poradził sobie golkiper Basków do spółki z Martinezem. Sociedad od razu ruszył do ataku, ale uderzenie Aranburu sprzed pola karnego spokojnie wyłapał Alves. W 24. minucie znowu zaatakowali gospodarze, jednak szarża Veli między trzema defensorami „Los Ches” zakończyła się na bramkarzu, który wybił piłkę na rzut rożny. Kolejny kwadrans to zdecydowanie lepsza gra Sociedad, która niestety nie przekładała się na zbyt wiele klarownych okazji do objęcia prowadzenia. Po pół godzinie gry groźnie uderzał Agirretxe, ale piłkę zdołał złapać golkiper Valencii. Podopieczni Emery’ego obudzili się na ostatnie osiem minut pierwszej połowy. Najpierw bardzo dobrą szansę miał Bernat, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, który został w efekcie zablokowany. Najlepszą okazję w samej końcówce miał Aritz Aduriz, jednak Hiszpan pokpił sprawę w polu karnym i uderzył bardzo niecelnie, mając przed sobą tylko bramkarza.
Drugą połowę Valencia rozpoczęła z podobnym animuszem co pierwszą. Gospodarze zostali zamknięci na swojej połowie, a w 51. minucie powinni stracić pierwszego gola. Znakomitego dośrodkowania Feghouliego nie wykorzystał jednak Aduriz, który z pięciu metrów uderzył głową obok bramki. Kolejne akcje gości napędzał właśnie Feghouli, który co rusz próbował indywidualnych zagrań, ale to swoim kolegom wypracowywał okazje strzeleckie. Niestety, ani Pablo Hernandez, ani Aduriz nie byli w stanie pokonać Bravo. Tymczasem w 58. minucie groźnie zaatakowali Baskowie, którzy za sprawą Aranburu mogli objąć prowadzenie. Piłkę po jego strzale głową na rzut rożny zdołał sparować Alves. Cztery minuty później golkiper „Nietoperzy” znowu musiał wykazać się sporym refleksem, wyłapując groźne uderzenie z ostrego kąta Illarramendiego. W 64. minucie Brazylijczyk już jednak skapitulował. Wprowadzony w drugiej połowie Xabi Prieto posłał znakomitą piłkę wzdłuż bramki, a futbolówkę z najbliższej odległości do siatki wpakował Griezmann.
W kolejnych akcjach inicjatywa nadal należała do gospodarzy, którzy w 69. minucie mogli zdobyć kolejnego gola. Carlos Vela otrzymał piłkę z prawej strony, zszedł z nią do środka i oddał strzał po długim rogu, ale futbolówka przeleciała minimalnie obok słupka bramki Alvesa. Stopniowo za akcje ofensywne w końcu zaczęła zabierać się i Valencia. Problem polegał na tym, że podopieczni Emery’ego nie mieli pomysłu na rozmontowanie defensywy Realu Sociedad. Bramce Bravo zagrozili dopiero w 80. minucie, kiedy Tino Costa wykonywał rzut wolny tuż sprzed linii pola karnego. Pomocnik „Nietoperzy” uderzył jednak w to miejsce, gdzie ustawiony był bramkarz gospodarzy. Końcówka spotkania to już spokojne wyczekiwanie na ostatni gwizdek. Goście nadal nie potrafili poważniej zagrozić rywalowi, który bardzo dobrze się bronił i co jakiś czas próbował wychodzić z kontrami z własnej połowy. Ostatecznie jednak więcej bramek na Estadio Anoeta już nie padło. Valencia przegrywa więc 0:1, ale wynik tego meczu nie ma żadnych konsekwencji. „Nietoperze” miały już zapewnioną trzecią lokatę w lidze, która gwarantuje im grę w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Dla Valencii i Realu Sociedad sezon 2011/2012 jest już przeszłością.