Prawdopodobnie to jedna z najpiękniejszych piłkarskich historii dotyczących zespołu polskiej ekstraklasy. W stolicy Urugwaju, Montevideo, trzech wielkich fanów futbolu wpadło na pomysł, by stworzyć swój własny, amatorski klub. Nazwali go KS Cracovia de Uruguay.
Jednak wszystko po kolei. Urugwaj to niezwykle ciekawy kraj. Jeszcze dwa lata temu rządził nim tzw. „najbiedniejszy prezydent świata”, czyli Jose „Pepe” Mujica. Człowiek niebanalny. Zdecydował się na porzucenie prezydenckiego pałacu i zamieszkał na przedmieściach stolicy. Do biura dojeżdżał leciwym Volkswagenem Garbusem, a całą pensję przeznaczał na cele charytatywne. Mawiał, że prezydentura to misja, za którą nie zamierza pobierać korzyści majątkowych. Wartym uwagi jest fakt, że Urugwaj w przeciwieństwie do pozostałych krajów Ameryki Południowej jest świecki.
Futbol w tym kraju jest zjawiskiem świętym, dla kibiców paradoksalnie religią. Wielu wspomina erę romantyzmu w piłce nożnej i sukcesy reprezentacji, która dwukrotnie zdobyła mistrzostwo świata. Wielbią swoje drużyny klubowe oraz kadrę narodową. Poziom sportowy najwyższej ligi jest co najmniej przeciętny, porównywalny z naszą rodzimą ekstraklasą.
Tak naprawdę liczą się dwa kluby, oba wywodzą się ze stolicy, Penarol i Nacional. To one w znacznej mierze dyktują warunki, rozdzielają między siebie sportowe sukcesy oraz posiadają odpowiednią infrastrukturę. Kibice tych zespołów żyją przeszłością, często wspominając dawną potęgę obu drużyn, które wielokrotnie wygrywały Puchar Interkontynentalny. Jednocześnie szczerze gardzą takimi klubami jak PSG czy Manchester City, które starają się zaistnieć, przebić do elity dzięki ogromnym pieniądzom szejków. Mówią o nich, że są to drużyny bez historii.
Tamtejsze kluby bazują głównie na sprzedaży talentów do lig zagranicznych. Największe perełki trafiają do Europy, ale zdarza się także, że zakupu dokonują mocniejsze i bardziej znane zespoły argentyńskie czy brazylijskie. Kwoty transferowe za piłkarzy nie rzucają na kolana. Edinson Cavani trafił z Danubio FC do Palermo we Włoszech za 5 mln euro, Maximiliano Gomez przeszedł z Defensor do Celty Vigo za 4 mln euro, Diego Godin trafił z Nacionalu do Villarreal za 800 tysięcy euro, a Luis Suarez z tego samego klubu do Groningen za takie same pieniądze.
Ewidentnie widać, że warto wysyłać skautów, by penetrowali rynek. Najlepsi wyjeżdżają do mocniejszych lig w bardzo młodym wieku, tam łapią obycie, a później ci najlepsi stanowią o sile kadry, która na przestrzeni ostatnich lat pokusiła się o kilka niespodzianek na wielkich turniejach.
Trudny wybór klubu
Andres Patrone (architekt projektujący mieszkania socjalne), jego brat Fran (grafik specjalizujący się w projektach 3D) i Martin Anon (analityk rozwoju infrastruktury IT), który nomen omen jest kapitanem ekipy, doprowadzili do tego, że w amatorskich rozgrywkach „Liga America Uruguay” występuje KS Cracovia, a konkretniej Klub Sportowy Cracovia de Uruguay.
To nie wszystko. By jeszcze bardziej upodobnić się do klubu oddalonego o 12 tysięcy kilometrów, zdecydowali się oczywiście na pasiaste biało-czerwone stroje z nazwiskami i numerami spersonalizowanymi czcionką choć odrobinę zbliżoną do tej z ekstraklasy. Naturalnie tylko jedno się nie zgadza, sponsor, ponieważ na froncie widnieje logo lokalnego przedsiębiorcy Matgeor współpracującego z amatorskimi rozgrywkami.
Dzielące te miasta kilometry w żadnym wypadku nie przeszkodziły w tym, by utożsamiać się z polską drużyną. Sami założyciele mawiają, że Cracovia jest zgodna z ich ideałami, bo odnajdują w niej analogię do Penarolu czy Nacionalu, czyli gigantów. Zwracają uwagę, że to zespół z fantastycznymi kibicami, bogatą historią i wielką tradycją. Po ludziach widać w trakcie meczów miłość do barw. To najdłużej istniejąca drużyna w Polsce, która często była mistrzem w czasach dla nas prehistorycznych.
Jednak to nie wszystko, ponieważ gdybyśmy się zastanowili choć chwilkę, to znaleźlibyśmy w Europie wiele klubów, które pasują do tego rysopisu. Praktycznie każdy kraj, każdy większy region spokojnie dopasujemy.
Długa i piękna historia, oddani kibice, walka na boisku, a także dwie gry, Fifa oraz Football Manager, pomogły w ostatecznym wyborze. Dodatkowo Fran Patrone pochwalił się wieloma podróżami, między innymi do Krakowa. Bywał na meczach i na własnej skórze przekonał się o atmosferze, otoczce, która towarzyszy w dni meczowe na stadionie przy ul. Kałuży. Namacalna znajomość klubu, poszczególnych zawodników sprawiła, że wybór okazał się prosty. Zapadła ostateczna decyzja, zaczynają promować klub z kraju, który tak bardzo się różni. W styczniu, a więc kilkanaście dni temu, świętowali pierwszą rocznicę.
Pierwszy sezon
Debiutancki sezon rozpoczęli od gry na drugim szczeblu amatorskiej ligi. Zakończyli go na piątym miejscu, co należy uznać za mały sukces. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, W kolejnym celują już w awans, choć priorytetem na okres przygotowawczy jest znalezienie sponsorów na dalsze funkcjonowanie, by zapewnić sobie zaplecze finansowe. Wówczas będzie można stawiać sobie kolejne cele, metoda małych kroków wręcz wskazana.
Nie można jednak całkowicie lekceważyć amatorskiego poziomu w Urugwaju. Dla części zawodników jest to jedna z furtek, które otwierają drogę do profesjonalnego uprawiania sportu. Przykładem jest 27-letni Sergio Felipe, aktualnie podstawowy środkowy obrońca trzeciego w urugwajskiej Primera Division Danubio, które wywalczyło awans do eliminacji Copa Libertadores. Jeden z największych twardzieli w lidze, który został zauważony w amatorskim zespole La Makina del Sur, prawdziwym dominatorze, który wygrywał rozgrywki przez cztery lata z rzędu.
Każdy piłkarz Cracovii znad wybrzeża La Platy musi o swoją formę fizyczną zadbać indywidualnie, natomiast obowiązkowo dwa razy w tygodniu starają się oni pracować nad taktyką i techniką. Ich kadra liczy ponad 20 zawodników, boiska w większości są równe i trawiaste, a trenerzy mają skromne wynagrodzenie. Pierwszy pracuje na stałe, natomiast drugi, który jest specjalistą od przygotowania fizycznego, okresowo. Na barkach założycieli klubu spoczywa organizacja sparingów, kontakt z władzami rozgrywek, a także koordynacja transferów.
Jednym z czołowych zawodników jest silny i świetnie grający tyłem do bramki napastnik Dario Rojas. Tak jak większość składu ma ponad 30 lat. Jednak w zespole coraz częściej dochodzą do głosu młodzi, bardziej mobilni gracze, choć kręgosłup stanowią doświadczeni piłkarze. W doborze zawodników kierowano się pewnym kluczem. Wymyślono trzy istotne zasady. Po pierwsze, szukano dobrych ludzi, żeby stworzyć rodzinną atmosferę, w której każdy będzie sobie nawzajem pomagał, także w życiu prywatnym. Po drugie, rzecz jasna umiejętności, żeby stworzyć konkurencyjny skład, w końcu to nie tylko zabawa. Po trzecie, styl gry, ponieważ chciano opierać się na podaniach i akcjach zespołowych. Własny styl, atrakcyjność to dusza klubu.
Futbol potrafi być romantyczny
Można by powiedzieć trzech przyjaciół z boiska, cytując Bohdana Łazukę. Architekt, informatyk i projektant graficzny po uszy zakochani w piłce już stworzyli niesamowitą historię. Udowodnili, że romantyzm w futbolu nie zginął. Pokazali, że należy realizować marzenia, że wymówki powstają wyłącznie w naszych głowach.
Zebrali grupę ludzi, którzy tak jak oni kochają piłkę nożną opartą na leciwych ideałach. Prawdziwa klasyka z udziałem zasłużonych zespołów. Po godzinach stworzyli projekt, który zyskał uznanie w piłkarskim środowisku, nie tylko w Montevideo. Mało która drużyna jest tak zorganizowana jak oni. Pełen profesjonalizm w aspektach promocji meczów czy nawet funkcjonowaniu klubu.
Promują polski zespół na drugim końcu świata. Z Cracovii dostali życzenia urodzinowe, które złożyli im Airam Cabrera i Javi Hernandez. Swoje trzy grosze dorzucili już także kibice „Pasów”. Wzruszony Fran mówi: –Urugwajczycy nie są doskonale zorganizowani, lubią zostawiać coś na ostatnią chwilę. Widać to nawet po naszej kadrze w eliminacjach, ale po niektórych wiadomościach jesteśmy tak zbudowani, że aż dzień staje się dłuższy. Na razie to doskonała zabawa grupy pasjonatów, ale nikt nie zabroni nam marzyć.
Są świadomi, że to dopiero początek. Zdają sobie sprawę z ułomności funkcjonowania, natomiast wszyscy wiemy, że każdy kiedyś zaczynał. Krok po kroku, z dnia na dzień będą się rozwijać, podnosić swoje umiejętności, poziom gry, aż pewnego dnia może będziemy świadkami meczów Cracovii z Polski z tą z Urugwaju. Dlaczego nie? Już udowodnili, że nie ma rzeczy niemożliwych.