Bez transferów, z kontuzjami, a walczą o tytuł


Tottenham Hotspur na poważnie włączył się do batalii o mistrzostwo

10 lutego 2019 Bez transferów, z kontuzjami, a walczą o tytuł

Brak letnich wzmocnień w zespole z Londynu wzbudził niemałe zaskoczenie. W erze ciągłego wyścigu zbrojeń podobna sytuacja wydawała się wręcz nieprawdopodobna. Gdy konkurenci do walki o tytuł chwalili się transferami nowych gwiazd, kibice „Spurs” zaciskali pięści ze złości. Mauricio Pochettino uspokajał, choć wydawało się, że robi tylko dobrą minę do złej gry. Obecnie wiadomo już, iż argentyński szkoleniowiec wiedział, co mówi.


Udostępnij na Udostępnij na

Letni okres transferowy przed rozpoczęciem obecnego sezonu jak zawsze upłynął pod znakiem dużej aktywności klubów z Premier League. Zeszła kampania, w której Manchester City zdystansował konkurencję, truchtem zdobywając tytuł, skłoniła najgroźniejszych rywali „The Citizens” do poważnych ruchów. Liverpool sięgnął głęboko do portfela, wzmacniając newralgiczne dotąd pozycje w zespole. Korekty w składzie przeprowadził również Manchester United. Więcej zmian zaszło w Arsenalu oraz Chelsea. Londyńskie kluby poza kilkoma ciekawymi transferami dokonały także roszad na stanowiskach menedżerów. Cała czołówka Premier League mocno pracowała podczas letniego okna, by zwiększyć swoje szanse w walce o tytuł. Ku wszechobecnemu zdziwieniu z boku aktywności rywali przyglądali się przedstawiciele Tottenhamu Hotspur.

W północnym Londynie nie zakontraktowali ani jednego nowego zawodnika – jako pierwszy klub w historii Premier League. Wszystkiemu winna przedłużająca się budowa nowego stadionu, która pochłania coraz większe środki. Według kibiców nie było to jednak wystarczające wytłumaczenie bierności na transferowym rynku. Sympatycy „Spurs” domagali się wzmocnień.

Należy szanować każdą opinię, ale naszą decyzją było to, żeby nikogo nie sprowadzać, nawet mimo tego, że panuje moda kupowania czy tego, że jesteśmy jedynym klubem w Europie, który po nikogo nie sięgnął. To może wyglądać kiepsko, patrząc na historię piłki, ale taka jest nasza decyzja. Chcieliśmy zatrzymać najlepszych zawodników, utrzymać skład. To odważny wybór – bronił w obliczu krytyki brak transferów szkoleniowiec „Spurs”, Mauricio Pochettino.

Sang Tan

Tłumaczenia argentyńskiego menedżera wydawały się jedynie dobrą miną do złej gry. Tym bardziej że kadra Tottenhamu Hotspur na pierwszy rzut oka głębią nie grzeszyła. W dodatku Son Heung-min miał opuścić klub na rzecz reprezentacji, by walczyć z Koreą Południową o zwycięstwo w igrzyskach azjatyckich. To wszystko sprawiało, że szanse zespołu Mauricio Pochettino w walce o czołowe lokaty wydawały się czysto iluzoryczne. O tytule już nie wspominając.

Złe dobrego początki

Pierwsze spotkania obecnego sezonu potwierdzały tezę, że bieżąca kampania nie będzie należała do podopiecznych argentyńskiego szkoleniowca. Jednak już pod koniec września Tottenham Hotspur zanotował serię zwycięstw. „Spurs” w końcu weszli w sezon, powracając do dyspozycji z zeszłej kampanii. Wygrywali regularnie, potykając się jedynie w meczach z Arsenalem oraz Manchesterem City. Dzięki temu po osiemnastu kolejkach plasowali się na trzeciej lokacie, tracąc do lidera zaledwie sześć punktów.

– Dzisiaj niemożliwe jest odgadnięcie, czy będziemy mieli szansę walczyć o tytuł. Uważam, że najważniejsze są wiara i walka, by rywalizować (z powodzeniem) w każdym spotkaniu. Ważne jest, abyśmy byli tam (w wyścigu po tytuł) do końca. Obecnie zostało jeszcze wiele spotkań do rozegrania i jest zbyt wcześnie w bieżącym sezonie (by oceniać szanse Tottenhamu Hotspur) – mówił pod koniec grudnia Mauricio Pochettino.

W styczniu jednak zaczął się spełniać czarny scenariusz. Urazów doznali Dele Alli oraz Harry Kane. Ofensywa „Spurs” tym samym doznała poważnego osłabienia. Gracze jak Fernando Llorente, którzy mieli zastąpić kontuzjowane gwiazdy Tottenhamu Hotspur, nie dysponowali choćby zbliżoną jakością. To nie przeszkodziło jednak zespołowi z północnego Londynu w kolejnych zwycięstwach. „Spurs” decydujące bramki strzelali w dramatycznych okolicznościach, najczęściej pod koniec meczów, jednak wygrywali.

Nawet mimo porażki z Manchesterem United podopieczni Mauricio Pochettino na dobre zadomowili się w ścisłej czołówce Premier League. Zmniejszając nawet stratę do liderującego Liverpoolu po poprzedniej kolejce do pięciu punktów. Co więcej, do treningów z zespołem wrócili już kontuzjowani Dele Alli i Harry Kane. To dodatkowo nakręciło drużynę z północnego Londynu.

https://www.facebook.com/tottenhampl/photos/a.1548977105337988/2287543334814691/?type=3&theater

 

– Jesteśmy w stanie walczyć do końca (sezonu), wywierać presję i walczyć, by zbliżyć się do naszych rywali w walce o mistrzostwo. Obecnie jesteśmy na pozycji, na którą zasłużyliśmy. Zobaczymy, co stanie się w przyszłości –powiedział po lutowym spotkaniu z Newcastle United argentyński szkoleniowiec Tottenham Hotspur.

Gdzie dwóch się bije…

Mimo iż eksperci nadal nowego mistrza Anglii upatrują w zespołach Liverpoolu lub Manchesteru City, to Tottenham Hotspur nie pozostaje bez szans. Wszystko zależy jednak od tego, czy „Spurs” zdołają utrzymać dotychczasową dyspozycję do końca sezonu. Przed Tottenhamem Hotspur trudne spotkania, w których zmierzą się z konkurentami do tytułu oraz Arsenalem i Chelsea. To będą mecze prawdy dla drużyny Mauricio Pochettino. Jednak nawet w przypadku niepowodzenia klub z północnego Londynu już wygrał. Skazywany przed sezonem na walkę zaledwie o miejsce w Lidze Europy przebił wszelkie oczekiwania. Tottenham Hotspur w obecnym sezonie pokazuje, że transfery nie są jedyną drogą do sukcesu.

– Jasne, niektórzy pewnie pomyślą: „och, Tottenham nikogo nie kupił”, ale po co kupować dla samego faktu kupowania? – mówił przed sezonem Mauricio Pochettino.

Po ponad pół roku okazuje się, że miał rację.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze