Po prezentacji gracza sezonu oraz dwóch zestawień najlepszych zawodników przedstawiamy Wam dziesięć najbardziej udanych transferów w Primera Division w sezonie 2010/2011. Tylko dwa z nich miały miejsce w zimowym okienku i na tyle odmieniły grę swoich drużyn, że zasłużyły na znalezienie się w zestawieniu. Zapraszamy do lektury.

Kiedy przed rozpoczęciem sezonu przewidywaliśmy, które transfery będą najbardziej trafione, mieliśmy dużą nadzieję, że może w końcu komuś uda się przełamać hegemonię Barcelony, zwłaszcza transfery Realu rozbudzały zainteresowanie w kibicach żądnych emocji do samego końca sezonu. Jak wiemy, nic takiego nie miało miejsca, ale i tak wiele z transferów rywali „Blaugrany” okazało się prawdziwymi strzałami w dziesiątkę. Wtedy pozycję numer jeden zajął Jose Mourinho, jednak wywalczenie „tylko” Pucharu Króla to za mało, aby go umieścić na tej liście. Podobny los spotkał m.in. Diego Godina, który po kapitalnym sezonie w Villarrealu miał nadal błyszczeć w Atletico, jednak nie prezentował już tego, co sezon wcześniej. Zawiodły także gwiazdy Herculesa: David Trezeguet i Nelson Valdez… ale o tym dowiecie się z osobnego artykułu. Poniżej prezentujemy tych dziesięciu zawodników, którzy byli ogromnymi wzmocnieniami dla swoich zespołów i utworzyli grono najlepszych wzmocnień z perspektywy zakończonego właśnie sezonu 2010/2011.
10. Felipe Caicedo (Manchester City – Levante)

Na pytanie, jakim cudem najbiedniejszy zespół ligi, beniaminek z Walencji, był w pewnym momencie sezonu nie w strefie spadkowej, ale bliżej europejskich pucharów (9. miejsce po 34. kolejce), odpowiedź jest jedna: Felipe Caicedo. Gracz ten jest wciąż zawodnikiem „The Citizens”, ale dwa ostatnie sezony spędził na wypożyczeniach – najpierw do Sportingu Lizbona i Malagi, a cały ubiegły sezon grał w Levante. Podczas gdy ani w Manchesterze, ani Lizbonie czy Maladze nie odgrywał większej roli, tak w stolicy Lewantu od początku sezonu postawiono właśnie na niego i Ekwadorczyk szybko zaczął spłacać kredyt zaufania, jakim obdarzył go trener Luis Garcia. W całym sezonie zdobył 13 goli, co jak na beniaminka było osiągnięciem bardzo dobrym, dodatkowo były to gole arcyważne, bo dające zwycięstwa (jak np. w spotkaniach z Espanyolem, Osasuną czy Almerią) lub cenne remisy (z Barceloną czy Sportingiem). Można zatem śmiało powiedzieć, że był on jednym z najważniejszych graczy dla swojego klubu w tym sezonie i nie dziwi informacja podana niedawno przez „Markę”, że Levante już teraz złożyło ofertę wykupienia Ekwadorczyka z Manchesteru City. W klauzuli ma co prawda wpisaną kwotę dziesięciu milionów euro, ale wątpliwe jest, aby wciąż najbiedniejszy klub Primera Division zdołał wysupłać takie pieniądze, dlatego szejkowie będą prawdopodobnie musieli zadowolić się sumą znacznie niższą albo sprzedać go do innego klubu. Kolejka już się podobno utworzyła.
9. David Villa (Valencia – Barcelona)

Asturyjczyk obronił pozycję na tej liście, mimo iż przez większość sezonu był w cieniu nie tylko Messiego, ale również Pedro Rodrigueza. Katalończycy zapłacili za niego aż 40 milionów euro, a Pep Guardiola nie zamierzał marnować takich pieniędzy i stworzył ofensywny tercet MVP, który był postrachem ligi, we wszystkich rozgrywkach zdobywając łącznie 92 gole. Sama obecność na tej liście zawodnika z Barcelony jest sporym osiągnięciem – większość graczy to albo wychowankowie La Masii, albo piłkarze, którzy przychodzą do klubu tylko jako uzupełnienie kadry, jak Ibrahim Afellay. David Villa dołączył do składu jako gwiazda ligi i reprezentacji, ale w takim gwiazdozbiorze, jakim jest „Duma Katalonii”, musiał szybko na nowo odbudować swoją pozycję. Odnalazł się znakomicie, jednak wiele osób może mieć zastrzeżenia do obecności „El Guaje” na tej liście, gdyż w pewnym momencie sezonu kibice zaczęli odliczać już minuty od ostatniego trafienia Villi. Optymiści komentowali, że Villa zbiera siły na końcówkę sezonu i mieli rację. Zasłużył na bycie w tym gronie dzięki właśnie ostatniemu spotkaniu sezonu – w fantastycznym (w wykonaniu tylko Barcelony, oczywiście) spotkaniu na Wembley cały tercet MVP zdobył po golu, a ostatnie trafienie, autorstwa Villi właśnie, było ozdobą całego meczu i wynagrodziło kibicom długi okres strzeleckiej posuchy. Zdobycie tego trofeum znaczyło dla Barcelony dużo więcej niż jakikolwiek inny tytuł, a sam napastnik nie ukrywał, że dlatego przeszedł do stolicy Katalonii, aby właśnie to osiągnąć. Misja zakończyła się powodzeniem, a jako nagrodę dostał dziewiątą lokatę na naszej liście. Wynik 23 goli w 51 spotkaniach ligowych, Ligi Mistrzów i Pucharu Króla może jak na zawodnika Barcelony powalający nie jest, ale przecież nie każdy może być Messim. Jednak patrząc na osiągnięcia innego Hiszpana, bohatera równie głośnego transferu, wynik Davida jest i tak fantastyczny.
8. Ricardo Carvalho (Chelsea – Real Madryt)

W naszym przedsezonowym zestawieniu wylądował w 2/3 stawki, tym razem jednak musi zadowolić się pozycją w końcówce zestawienia. Jednak nie dlatego, że miał nieudany sezon, tylko dlatego, że inni mieli dużo lepszy. Nie da się ukryć, że 32-letni Portugalczyk świetnie odnalazł się w Madrycie i spełnił w stu procentach oczekiwania Jose Mourinho, a jednocześnie odbudował się psychicznie, gdyż jak sam przyznawał, w Londynie był już całkiem wypalony. Real dał mu drugą szansę, z której Carvalho skorzystał, i należy powiedzieć, że osiem milionów euro, jakie wydali „Królewscy” na Portugalczyka, szybko się zwróciło. Obrońca szybko przejął rolę jednego z liderów defensywy, grając w 33 meczach ligowych (nie grał tylko, kiedy pauzował za kartki oraz kiedy Mourinho oszczędzał ważnych graczy przed kwietniowymi meczami z Barceloną), podobnie w Lidze Mistrzów – gdyby nie wykluczenie za kartki w rewanżowym spotkaniu z Barceloną oraz posadzenie go na ławce w spotkaniach o pietruszkę w fazie grupowej, zaliczyłby komplet dwunastu spotkań. Jego gra nieraz była na granicy faulu, ale sędziowie nie traktowali już tak łagodnie jego przyzwyczajeń z Anglii i Portugalczyk w samej tylko lidze hiszpańskiej ujrzał 13 żółtych kartek, z czego dwa razy obie w tym samym meczu. Kiedy trzeba było, rehabilitował się skuteczną grą w ofensywie, zdobywając w sezonie trzy gole (zwłaszcza jego sprint i bramka z Osasuną robiły wrażenie), a łącznie wystąpił w 52 meczach w tym sezonie.
7. Julio Baptista (AS Roma – Malaga)

Kiedy w zimowym okienku trafiał do klubu z Andaluzji za 2,5 miliona euro, wielu kibiców przecierało oczy ze zdumienia. Po pierwsze dlatego, że był to przykład na to, jak można ściągnąć byłego gracza m.in. Realu, Arsenalu i Romy do walczącej o utrzymanie w lidze Maladze za bardzo niewielkie pieniądze. Było to także o tyle ważne, że pokazało, że pomimo iż klub przejął szejk Abdullah Al Thani, to nie pójdzie śladem Manchesteru City i nie będzie wyrzucał co rundę setek milionów euro na nieprzemyślane transfery. Po drugie, był to jeden z wielu transferów, ale chyba ten najbardziej udany – inni pozyskani gracze to m.in. Enzo Maresca, Martin Demichelis czy Ignacio Camacho, którzy z miejsca stali się pierwszoplanowymi graczami w klubie. Po trzecie, i chyba najważniejsze, zajmująca jeszcze po 28. kolejce ostatnie miejsce w tabeli Malaga dzięki golom Baptisty i spółki zaczęła systematyczny marsz w górę tabeli i zakończyła sezon na fantastycznym jedenastym miejscu, utrzymanie zapewniając sobie już na trzy spotkania przed końcem sezonu. W ostatniej kolejce przegrała co prawda z Barceloną, ale wcześniej zanotowała serię pięciu zwycięstw. Julio Baptista miał w tym ogromny udział, gdyż strzelał przynajmniej jednego gola w każdym z tych pięciu spotkań, a ostatecznie zakończył rundę z dziewięcioma bramkami w dziesięciu meczach. Co ciekawe, były to jedyne gole Brazylijczyka w tym sezonie, ale dla klubu z La Rosaleda były bezcenne.
6. Roberto Soldado (Getafe – Valencia)

Kiedy pewne było, że aby załatać ogromną dziurę w budżecie z powodu budowy Nou Mestalla, z klubu musi odejść David Villa, zespół z Walencji zaczął gorączkowe poszukiwania nowego napastnika. Z racji tego, że 40 milionów euro za „El Guaje” było kwotą w zupełności wystarczającą, pieniędzy na transfer nie zabrakło i klub zdecydował się pozyskać dwóch napastników. Pierwszym z nich był sprowadzony za cztery miliony 30-letni Aritz Aduriz z Mallorki, drugim natomiast mający już dobrą renomę gracz Getafe, Roberto Soldado, za którego „Los Ches” zapłacili 10 milionów euro. Początkowo występowali oni obok siebie i lepiej z tej rywalizacji wychodził Aduriz, ale trenerowi Emery’emu znowu nie spodobała się za dobra dyspozycja swoich graczy i posadził Aritza na ławce, dając Roberto klasyczną pozycję na szpicy. Soldado początkowo nie mógł się odnaleźć w tym ustawieniu, jednak kiedy w końcowej fazie sezonu przełamał się i zaczął strzelać gole w ilościach hurtowych, mało kto pamiętał już o Villi. Estadio Mestalla zyskała nowe bożyszcze tłumów, o czym świadczą chociażby różnego rodzaje akcje promocyjne w stylu konkursu o buty Soldado. W swoim debiutanckim sezonie w barwach „Nietoperzy” zdobył on tyle samo goli, co Villa dla Barcelony, dlatego należy bardzo wysoko ocenić ten transfer.
5. Carlos Marchena (Valencia – Villarreal)

Pisaliśmy o tym zawodniku przy okazji alternatywnej jedenastki La Liga, jednak nie wypada nam nie przytoczyć jeszcze raz osiągnięć tego gracza w ubiegłym sezonie. Jego transfer w ubiegłe wakacje nie był dobrą nowiną dla sympatyków z Estadio Mestalla – po dziewięciu latach z klubem żegnał się ich kapitan, w dodatku miała to być dla niego sportowa degradacja, w końcu to Valencia walczyła w Lidze Mistrzów, a Villarreal „tylko” w Lidze Europejskiej. Jednak niechętne spojrzenie Unaia Emery’ego na świeżo koronowanego mistrza świata sprawiło, że transfer do niedaleko położonego Vila-realu okazał się dla zawodnika błogosławieństwem. Marchena stał się wzorem dla graczy młodego pokolenia, Mateo Musacchio, Mario Gaspara i Jose Catali, a oprócz tego razem z Joanem Capdevilą rozegrali fantastyczny sezon i kto wie, czy gdyby nie kosmiczna forma FC Porto, to „Żółta Łódź Podwodna” nie triumfowałaby w europejskich rozgrywkach. W Walencji do dziś zastanawiają się, co strzeliło Emery’emu do głowy, żeby oddać takiego gracza, bo nawet wielkie długi klubu tego nie usprawiedliwiają. 28 spotkań w lidze, 10 w Lidze Europejskiej, trzy w kadrze i dwa gole (po jednym w lidze i pucharach) składają się na sportowy wynik tego piłkarza w tym sezonie.
4. Ivan Rakitić (Schalke – Sevilla)

Trzeba nie lada umiejętności, żeby pojawić się w klubie w okienku zimowym i tak wpłynąć na zespół, żeby trener to od ciebie zaczynał ustalanie wyjściowej jedenastki. Ta sztuka udała się nie tylko Julio Baptiście, ale także Ivanowi Rakiticiowi, o którym również pisaliśmy w alternatywnej jedenastce. Podobnie jak w przypadku Brazylijczyka, cena za Chorwata była śmiesznie niska, bo trzeba przyznać, że 1,5 miliona euro za 22-letniego wówczas, perspektywicznego zawodnika jest właśnie śmieszna. To już teraz jednak problem tylko i wyłącznie Schalke, które zgodziło się na ten transfer i teraz pewnie pluje sobie w brodę, zwłaszcza kiedy w rundzie wiosennej musiało bronić się przed spadkiem. Rakitić miał załatać dziurę po wiecznie kontuzjowanym Jesusie Navasie i swoją misję wypełnił znakomicie. Przez całą rundę błyszczał w każdym kolejnym spotkaniu, jednak nie zawsze miał wsparcie kolegów. Jego wizja gry, świetne dryblingi i asysty sprawiły, że z miejsca stał się uwielbiany w stolicy Andaluzji, a o „Mesjaszu”, jak zwykło się nazywać Navasa, mało kto już pamięta. Teraz przed Ivanem trudniejsze zadanie – w przyszłym sezonie będzie musiał pociągnąć Sevillę do Ligi Mistrzów. Jeśli uda mu się ta sztuka, będzie mógł śmiało być uznawany za jedną z największych gwiazd La Liga.
3. Borja Valero (West Bromwich Albion – Villarreal)
Zawodnik ten jest swojego rodzaju ewenementem. Znalazł się w najlepszej jedenastce sezonu, najlepszej alternatywnej jedenastce sezonu, pojawił się więc i w najlepszych transferach. Kiedy Mallorca wypożyczyła go na sezon z WBA, w ciągu roku wyrobił sobie łatkę ligowego średniaka, który kiedy chce, potrafi pociągnąć drużynę i to głównie dzięki niemu wyspiarze byli tak blisko europejskich pucharów, a Borja zapisał się w historii klubu, zdobywając 1000. bramkę Mallorki w Primera Division w meczu przeciwko… Villarrealowi. UEFA ogłosiła jednak bankructwo klubu z Balearów (swoją drogą, ciekawe, co w takim razie z Barceloną, Realem czy Valencią, których długi sięgają setek milionów euro?) i do pucharów trafił kolejny w tabeli Villarreal, którego zawodnikiem został Borja. Jak widać, ten klub był po prostu pisany bezwłosemu pomocnikowi i może on być za to wdzięczny losowi. Z ligowego średniaka stał się pod okiem Juana Garrido jednym z czołowych graczy na swojej pozycji nie tylko w klubie, ale i całej lidze. Między innymi dzięki jego fantastycznej dyspozycji Villarreal zakończył sezon na wysokim, czwartym miejscu, a w europejskich pucharach dotarł aż do półfinału. Jeśli łysy pomocnik utrzyma obecną formę, to Vicente del Bosque nie będzie miał wyboru i po prostu będzie musiał dać szansę wychowankowi madryckiej Castilli.
2. Angel Di Maria (Benfica Lizbona – Real Madryt)
W przedsezonowych przewidywaniach daliśmy Argentyńczykowi miejsce w końcówce stawki, zakładając dość długi okres aklimatyzacji w klubie z Madrytu. Co więcej, określiliśmy go mianem „najsłabszego transferu Realu, najbardziej trącego Perezem”, za który zdecydowanie przepłacono. Wypada nam teraz tylko uderzyć się w pierś i przyznać, że 25 milionów euro za tego gracza to były słusznie wydane pieniądze. Przytoczę kolejne opisy tego piłkarza sprzed roku: „kiepsko jak na skrzydłowego dośrodkowuje, jest słaby fizycznie (co sprawia, że w tej chwili jest zdecydowanie dalej pierwszej jedenastki niż choćby Leon) i tej wady nie zamaskuje świetnymi dryblingami” – jak bardzo wszyscy się myliliśmy, wie każdy, kto obejrzał choć kilka spotkań Realu z Di Marią w składzie. Piękne rajdy, zabójcze kontry, udane dryblingi i atomowe uderzenia z dystansu to tylko nieliczne pochwały, jakie płynęły ze wszystkich stron pod jego adresem. Kiedy już zdobywał bramki dla Realu, z miejsca zyskiwały określenie „stadiony świata” (jak na przykład trafienia przeciwko Realowi Sociedad czy przeciwko Tottenhamowi), a jego asysta w finale Pucharu Króla była na wagę zdobycia tego trofeum. Zagrał w 51 spotkaniach w tym sezonie i chyba żaden madridista nie wyobraża sobie innej wyjściowej jedenastki Realu niż ta z „aniołem” w składzie.
1. Mesut Oezil (Werder Brema – Real Madryt)
Inna pozycja niż pierwsza dla Mesuta byłaby sporym zaskoczeniem. Gra Niemca w tym sezonie często miała znamiona geniuszu, a każda jego kolejna asysta była piękniejsza od poprzedniej – jak chociażby ta z ostatniego meczu sezonu przy golu Adebayora czy przy golu Benzemy w meczu z Ajaksem. Sceptycy transferu pomocnika do Realu mieli wątpliwości, czy ten skromny chłopak na pewno wkomponuje się w naszpikowaną gwiazdami koncepcję Jose Mourinho. Nie tylko się wpasował, ale także sam stał się megagwiazdą, a powiedzieć, że rozegrał fantastyczny sezon, to zdecydowanie za mało. Jak wyliczyła „Marca”, z 26 ostatnimi podaniami Mesut był w tym sezonie absolutnym rekordzistą w liczbie asyst nie tylko w lidze hiszpańskiej, ale w całej Europie, zostawiając w tyle nawet Leo Messiego. Jednak oprócz kapitalnych podań Oezil potrafił także samemu wykańczać akcje i z 10 golami w sezonie stał się jedną z czołowych postaci całej La Liga. Bardzo wątpliwe, czy bez niego Cristiano Ronaldo byłby w stanie pobić rekord Sancheza i Zarry. Niemiec kosztował 15 milionów euro i śmiało można powiedzieć, że Real doczekał się kolejnej gwiazdy poziomu zbliżonego do Zinedine’a Zidane’a. Bardzo interesująco zapowiada się taktyka Realu w nadchodzącym sezonie – po pozyskaniu Nuriego Sahina Jose Mourinho będzie dysponował najlepszą linią pomocy w całej lidze. Jedno jest pewne – jeśli wszelkie kontuzje ominą Mesuta, w nadchodzącym sezonie będzie on odgrywał nadal kluczową rolę w Realu i nadal zachwycał wszystkich fanów swoimi dograniami.
Powiem jedno,że jestem fanem Blaugrany,ale można
zacząć się bać Realu Madryt.
Kiedy przed rozpoczęciem sezonu przewidywaliśmy,
które transfery będą najbardziej trafione,
mieliśmy dużą nadzieję, że może w końcu komuś
uda się przełamać hegemonię Barcelony, zwłaszcza
transfery Realu rozbudzały zainteresowanie w
kibicach żądnych emocji do samego końca sezonu.
Jak wiemy, nic takiego nie miało miejsca
ODPOWIEDŹ JEST PROSTA NIE DA RADY W JEDEN SEZON
ZDOBYĆ WSZYSTKIEGO ZWŁASZCZA JAK SIE POZANJE
DRUŻYNE A TRENER SIE CIĄGLE ZMIENIA I CO CHWILE
NOWI ZAWODNICY
, ale i tak wiele z transferów rywali
„Blaugrany” okazało się prawdziwymi strzałami
w dziesiątkę. PROSZE PRZESTAĆ FAWORYZOWAĆ
BARCELONE !!!
Wtedy pozycję numer jeden zajął Jose Mourinho,
jednak wywalczenie „tylko” Pucharu Króla to za
mało, aby go umieścić na tej liście. A CHOLERA
JASNA CO ON MOŻE Z NIMI W PIERWSZYM SEZONIE ?!
MISTRZOSTWO ŚWIATA ?!?!?
Bardzo trafne jest te zestawienie ;)
nie ten psychol moglby przestac gadac ze to inni
faworyzuja Barce tylko trenowac pilkarzy na pilkarzy
a nie jakis wojownikow
bardzo słabe jest to zestawienie. Pisał to chyba
kibic Realu, lub też ktoś kto oglądał tylko jeden
mecz La Liga tygodniowo, a szkoda bo w innym wypadku
czytałoby sie to lepiej.
"UEFA ogłosiła jednak bankructwo klubu z Balearów
(swoją drogą, ciekawe, co w takim razie z
Barceloną, Realem czy Valencią, których długi
sięgają setek milionów euro?) "
Bankructwo ogłasza dłużnik niewypłacalny. Można
mieć nawet 1mld długu i jeśli się go spłaca, to
jest się wiarygodnym finansowo dla wszystkich
wokoło. Długi pochodzą przecież z kredytów, np.
pod rozbudowę infrastruktury (stadion itp.). To
normalna część działalności gospodarczej. Co
innego, gdy długów się nie spłaca. Polecam
pomyśleć więcej i mniej się ekscytować kwestiami
ekonomicznymi. A poza tym, super artykuł.
"UEFA ogłosiła jednak bankructwo klubu z Balearów
(swoją drogą, ciekawe, co w takim razie z
Barceloną, Realem czy Valencią, których długi
sięgają setek milionów euro?) "
Bankructwo ogłasza dłużnik niewypłacalny. Można
mieć nawet 1mld długu i jeśli się go spłaca, to
jest się wiarygodnym finansowo dla wszystkich
wokoło. Długi pochodzą przecież z kredytów, np.
pod rozbudowę infrastruktury (stadion itp.). To
normalna część działalności gospodarczej. Co
innego, gdy długów się nie spłaca. Polecam
pomyśleć więcej i mniej się ekscytować kwestiami
ekonomicznymi. A poza tym, super artykuł.
z tego co sie zdazylem zorientowac, to w
przeciwienstwie do panow Dei i Dygi, pan Blaszczak
chyba nie kibicuje ani realow, ani barcy, bo po obu
klubach czasem krytycznie pisze, wiec ja oceniam ten
artykul na wywazony, bo w sumie czym tu sie
ekscytowac, transfery realu w tym roku byly super i
zgadzam sie z powyzszymi typami, barca kupila villa i
afellaya, ktorzy srednio sie sprawdzili, taka po
prostu prawda ze Real w koncu naucyzl sie jak wydawac
normalnie pieniadze (nawet ronaldo uznaje juz za
normalny transfer po tylu golach w tym i poprzednim
sezonie, przeciez jakby ktos hipotetycznie kupowal
messiego tez by musial tyle zaplacic). do osob ktore
sie nie zgadzaja z tym zestawieniem proponowalbym sie
zastanowic kogo w takim razie na tej liscie umiescic,
krytykowac latwo, gorzej samemu cos wymyslic. czekam!
tak jeszcze dodam, ze kurde, spojrzcie na komentarze
:D kibice realu sie wkurzaja bo jest napisane ze
spodziewano sie ze real wygra rywalizacje z barca,
kibice barcy bo "faworyzuje" sie real :D wiec moze
prawda lezy posrodku? poza tym kurde, przeciez sa
inne kluby niz real i barca w lidze hiszpanskiej,
wbrew pozorom Valencia czy Atletico tez maja sporo
fanow w Polsce... a poza tym jakie to ma znaczenie
komu kto kibicuje, dobre zestawienie i tyle ;-)
Nie obchodzi mnie kto komu kibicuje,Ktoś może być
za Almerią i to mnie nie rozśmieszy, przecież
Almeria mogła uratować tej osobie życie.Ja jestem
z całego serca za Barceloną, a z drużyn polskich
jestem za Legią.Połowy tych zawodników nie znam,
nie zgodzę się tylko z jednym, Villa, miał udany
początek sezonu, a tak to rozegrał kilka dobrych
spotkań niestety bez goli, więc myślę, że
powinien zająć miejsce 5,6.Z Di Marią i Oezilem
trafił w dziesiątkę, lubię obydwóch
piłkarzy.Ogólnie to trafił.A co z długami, Barca
wygra jeszcze z kilka finałów i nie będzie już
długów.
VISCA EL BARCA
Jeśli Levante nie skorzysta z opcji pierwokupu, po
Caicedo na pewno ustawi się kolejka
chętnych.Przecież Felipe jest wykupiony przez
Levante i wiadomo to od dawna.
[...] "po pozyskaniu Nuriego Sahina Jose Mourinho
będzie dysponował najlepszą linią pomocy w całej
lidze"
No chyba nie laliście :D Xavi, Iniesta i Busquets to
jest najlepsza pomoc w La Liga. Real nie istnial w
środku w każdym z 5 GD w tym sezonie.
Jeśli uważasz, że w tym roku pomoc Barcelony jest
lepsza to chyba jestes z innej planety. Barcelona ma
w tym momencie 1,5 światowego pomocnika, jest to
Iniesta, Xavi jest cieniem samego siebie z
poprzedniego sezonu, w którym to on, a nie Messi
powinien dostać złotą piłkę. Busquetsa nie
uważam za piłkarza, tylko za aktora i rasistę,
już Keitę wyżej od niego cenię, przynajmniej woli
grać niż symulować i obrażać, Mascherano
zresztą też grał fajny sezon, na poziomie tego co
było w Liverpoolu. Natomiast nie da się ukryć, że
to Real ma Di Marię, Ozila, Xabiego Alonso,
Khedirę, Sahina i Kakę, może i słabego, ale
wciąż Kakę, zdobywcę Złotej Piłki 2007. Jeśli
to Cię nie przekona to już chyba nic Ci nie
pomoże. Jeśli Real nie istniał w żadnym GD, to
radzę Ci już poważnie iść do psychologa, ew. na
Santiago Bernabeu żeby zobaczyć Puchar Króla. I
żeby była jasność - jestem kibicem Valencii, nie
Realu. !Amunt!
ozil jest gwiazdą podaje asystuje wali gole
super!!!!!
Ozil to geniusz kropka .
może na upartego zamieniłbym miejscami Marchenę z
Soldado, ale w sumie jak tu porównać obrońcę do
napastnika?
Pierwsza trójka jak najbardziej słuszna. Nie ma
lepszego transferu niż Oezil w tym sezonie, gość
który ma 17 asyst?! Ze świeczką takich szukać
villa nieco za nisko mimo wszystko ;) co do ozilka to
fenomen bo to nowy klub , nowa liga i młody wiek a
grał równiej od iniesty
Ozil i Real Madryt BEST FRIENDS