Thibaut Courtois – najdroższy i najgorszy bramkarz w historii Realu Madryt


Reprezentant Belgii zawodzi na całej linii

2 października 2019 Thibaut Courtois – najdroższy i najgorszy bramkarz w historii Realu Madryt
soccer.ru

„Znów dziś przeszła obok mnie. Nie istnieję dla niej chociaż wiem”. Tak po każdym straconym golu nucić sobie może Thibaut Courtois, który od przenosin do Madrytu wygląda raczej jak bramkarz z polskiej ekstraklasy, a nie fachowiec z najwyższej światowej półki. Belg kupiony został przez Real za 35 mln euro i wydaje się, że gra tylko dlatego, że tyle kosztował. Bo gdyby decydować miała forma, to Navas zostałby w stolicy Hiszpanii i broniłby dostępu do bramki.


Udostępnij na Udostępnij na

Thibaut Courtois niegdyś uznawany był za jednego z najlepszych bramkarzy na świecie. Śmiało można było wymieniać go w pierwszej piątce w swoim fachu. Do Madrytu trafił zaraz po rosyjskim mundialu, na którym był w top formie. W końcu wybrano go najlepszym golkiperem tamtego turnieju. W trakcie mistrzostw świata praktycznie nie popełnił żadnego rażącego błędu. Nic więc dziwnego, że oczekiwania wobec Belga były spore.

Teraz, z perspektywy czasu wiemy, że był to jeden z najgorszych transferów „Królewskich” w tamtym sezonie. Dla Thibaut Courtois to jednak za mało. Obecny sezon zaczął równie fatalnie i mocno pracuje, aby zostać najgorszym bramkarzem w historii „Los Blancos”.

Skuteczność obron

Belg miał stać się symbolem nowego Realu. Tego nienasyconego, który dalej będzie chciał zwyciężać, po wygraniu wszystkiego, co można było wygrać. Miał być nową jakością, wartością dodaną, powiewem świeżości, ale szybko dopasował się do dyspozycji kolegów z drużyny, którzy po odejściu Cristiano Ronaldo i zawirowaniach z trenerami do dziś nie mogą się odnaleźć.

Jeśli chodzi o procent zachowanych czystych kont, to jest on fatalny. Wynosi zaledwie 28%. W aktualnej kampanii belgijski bramkarz wystąpił w ośmiu spotkaniach (sześciu w La Liga i dwóch w LM) i niemal w każdym z nich wpuścił przynajmniej jednego gola, w sumie aż jedenaście razy wyjmował piłkę z siatki.

Co prawda ostatnio w meczu z Sevillą udało mu się zachować czyste konto – pierwszy raz od LUTEGO! – a później powtórzyć to w derbach Madrytu, to w Lidze Mistrzów, przeciwko Club Brugge znów dał popis swojej bezradności. Zawodnik belgijskiej drużyny – Dennis strzelił dwa gole potykając się o własne nogi.

Jak na golkipera tej klasy, który broni w takiej drużynie, jak Real Madryt, to jest zawstydzająca, a nawet wręcz żenująca statystyka. Równie dobrze między słupkami „Królewskich” wisieć mógłby ręcznik. Efekt byłby taki sam.

Trudno logicznie jest wytłumaczyć to, co stało się z Thibaut Courtois. Przyszedł do Realu jako jeden z najlepszych bramkarzy, a przez ten jeden sezon spadł, o co najmniej półkę niżej i dziś nawet nie jest w top 5. golkiperów na świecie. W obecnej formie ledwo upchnęlibyśmy go w pierwszej dziesiątce. Po prostu zapomniał swojego fachu i bez mała wpuszcza wszystko co leci w bramkę „Królewskich”.

Belg jest w dołku, w jakim nigdy wcześniej w karierze nie był i ewidentnie nie wie, jak się z niego wydostać. Jednak jeśli szybko się nie poprawi, to może stać się najgorszym bramkarzem w historii klubu z Madrytu. Najdroższym już jest.

Nie wszystko jest jego winą, ale…

Od początku sezonu gra obronna Realu Madryt przyprawia wszystkich sympatyków tego klubu o ból głowy. Nie było chyba w tej kampanii jeszcze spotkania, w którym któryś z obrońców „Królewskich” nie zrobiłby tzw. babola. Praktycznie w każdym meczu dochodzi do „pożaru” w strefie obronnej. Piłkarze z Madrytu sami stwarzają rywalom okazje bramkowe, które Ci wykorzystują.

Mając przed sobą takich niepewnych obrońców, którzy wciąż szukają ustabilizowania formy na przynajmniej przyzwoitym poziomie – obrońcy Realu, jak jeden mąż są na razie na fatalnym poziomie – to wiadomo, że nie można za każdego straconego gola obwiniać bramkarza.

Ale, jeśli na ostatnich dwanaście celnych strzałów na bramkę wpuszczasz aż osiem goli, to znaczy, że coś jest z tobą nie tak. Wiadomo, nie wszystkie stracone bramki idą na jego konto, ale Thibaut Courtois nie broni tak, jak od niego oczekiwano. Zdecydowanie nie jest tym ostatnim strażakiem, który ratuje płonącą defensywę swojej drużyny.

Od golkipera takiej klasy oczekiwano, że będzie dokonywać cudów, że gdy zespołowi nie będzie szło, drużyna będzie przeżywać trudny okres, Belg sam wygra kilka meczów. Jak na razie trudno jest sobie przypomnieć, kiedy były bramkarz Chelsea rozegrał takie spotkanie. I to nie chodzi tylko o ten sezon, ponieważ w poprzednim też nie błyszczał i wpuszczał prawie wszystko co leciało w bramkę Realu.

To co się stało z formą Thibaut Courtois jest sprawą dla detektywów. Belg niczym nie przypomina bramkarza, którym był jeszcze nie tak dawno, podczas rosyjskiego mundialu. Wygląda tak, jakby tuż przed przeprowadzą do Madrytu go podmienili. Każdy profesjonalny piłkarz ma lepszą, gorszą formę w trakcie sezonu, ale u golkipera Realu Madryt, ta słabsza dyspozycja trwa od początku poprzedniego sezonu.

Poprawa gry

Co musi się stać, aby Belg wrócił do podobnej dyspozycji, jaką prezentował na ostatnich mistrzostwach świata? Na pewno musi pracować nad sferą mentalną. W tej chwili krytyka w stosunku do jego osoby jest ogromna, a być może będzie jeszcze większa. Każdy kolejny wpuszczony gol, każdy kolejny mecz bez uratowania drużyny będzie poszerzał tę falę krytyki.

Jednak aby poprawić pewność siebie, wiarę we własne umiejętności, że może on bronić na wysokim poziomie, musi zaliczyć nie tyle co kilka spotkań z rzędu bez straconej bramki, ale kilkanaście wspaniałych interwencji. Krótko mówiąc, Thibaut Courtois powinien dokonywać cudów. Najlepiej w meczach przeciwko rywalom z najwyższej półki, jak FC Barcelona.

Być może też paradoksalnie Belgowi pomoże, gdy na kilka spotkań będzie on przyspawany do ławki rezerwowych? Może poczułby wtedy, że wcale nie jest nietykalny, a tak to teraz wygląda. Areola gra tylko wtedy, gdy Zidane stosuje rotacje albo gdy Thibaut Courtois jest niedysponowany, jak w meczu z Club Brugge. Jednak w głowie rodzi się jedno pytanie. Czy Zizou będzie miał na tyle „cojones”, aby odstawić Belga do „szafy”?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze