W czasie gdy większość Europy odlicza już dni do nadchodzących mistrzostw kontynentu, w zapomnianej przez świat Abchazji odbywa się turniej mający wyłonić najlepszą na kuli ziemskiej reprezentację niezrzeszoną w FIFA. Właśnie wkraczamy w fazę medalową, kto pozostał w akcji?
Rozgrywki 2016 ConIFA World Football Cup to druga edycja odświeżonej koncepcji turnieju dla tych, którzy mają mniejsze lub większe ambicje, by w przyszłości jak równy z równym rywalizować z pełnoprawnymi członkami międzynarodowej federacji piłki nożnej.
Made it to Abkhazia for the #Abkhazia2016 world cup. Football tournament for unrecognized states and stateless ppl! pic.twitter.com/MBAyKhFHp5
— Moxie Marlinspike (@moxie) May 28, 2016
Sam wybór gospodarza imprezy wzbudził niemałe kontrowersje i wywołał dość poważny zgrzyt. Abchazja nie należy do najstabilniejszych rejonów świata – formalnie należąca do Gruzji, mająca silnie separatystyczne zapędy prowincja od lat jest przedmiotem międzynarodowych sporów. W efekcie przed mistrzostwami wycofało się czterech z szesnastu zakwalifikowanych członków, w tym dwóch faworytów całego turnieju. Mowa o finalistach pierwszej edycji ConIFA World Football Cup, czyli Nicei i Wyspie Man. Z udziału zrezygnowali także Ajmarowie (indiański naród z Ameryki Południowej) i Romowie. Pozostała dwunastka to reprezentacje:
- Abchazji, gospodarza turnieju, położonej na południowo-zachodnim Kaukazie
- Kurdów Irackich
- Cypru Północnego, autonomicznej, nieuznawanej na arenie międzynarodowej, tureckojęzycznej części Cypru
- Pendżabu, a właściwie brytyjskiej diaspory tego narodu żyjącej w Pakistanie i Indiach
- Padanii, najbogatszego rejonu Włoch, o dążeniach separatystycznych
- Lapończyków
- wyspy Czagos, położonej na Oceanie Indyjskim
- Seklerszczyzny, węgierskojęzycznego regionu Rumunii
- Somalilandu, nieuznawanego międzynarodowo regionu Somalii, pragnącego niepodległości
- Zachodniej Armenii
- Koreańczyków mieszkających w Japonii
- Recjii, dawnej prowincji rzymskiej, obecnie będącej częścią Francji, Szwajcarii i Włoch
Turniej
Super rough night for Chagos Islands. Down 9-0. pic.twitter.com/zlLwUHW6pU
— Moxie Marlinspike (@moxie) May 29, 2016
Mistrzostwa wkraczają w decydującą fazę. Przed nami półfinały, poprzednie fazy pokazały dość brutalnie, jak wielka jest różnica w poziomie prezentowanym przez uczestników mistrzostw. Dla przykładu: wyspa Czagos w meczach przeciwko Abchazji i Zachodniej Armenii straciła 21 bramek, nie strzelając żadnej… W ćwierćfinale było o wiele lepiej, gospodarz jako jedyny wygrał swój mecz różnicą dwóch goli (2:0 przeciwko Lapończykom), dwa spotkania rozstrzygnięto dopiero w rzutach karnych (Cypr Północny w ten sposób pokonał Koreańczyków z Japonii, a Padania Kurdów Irackich). Ostatnie ze starć, pomiędzy Pendżabem a Zachodnią Armenią, było niezwykle emocjonujące, wygrane przez pierwszą reprezentacje 3:2.
Półfinały
4 czerwca dowiemy się, kto dostąpi zaszczytu i powalczy o końcowy triumf w rozgrywkach. Pojedynek między Cyprem Północnym a Abchazją w zasadzie nie ma faworyta, obie ekipy stoją na bardzo solidnym poziomie, a ich potencjał umiejscowiłby kadry mniej więcej w połowie rankingu FIFA. Zwycięzca tej oto potyczki stanie się murowanym faworytem do mistrzostwa świata, Pendżab i Padania wydają się być o półkę niżej, jeśli chodzi o siłę swoich zespołów.
Spotkanie finałowe i mecz o trzecie miejsce odbędą się 5 czerwca. Spora część kibiców zapyta zapewne, po co organizować tego typu turnieje, w zasadzie pozbawione rangi, w dodatku w przededniu mistrzostw Europy, które skupią na sobie uwagę całego świata. Cóż, rywalizacja państw niezrzeszonych to nie tylko sport, nieco śmieszne zawody dwunastu federacji, które, jak mawiają twitterowicze, #nikogo. To chęć pokazania się światu, dopominanie się o choćby cień zainteresowania sytuacją polityczną, a także świadomość, że są jeszcze na ziemi miejsca czujące jedność w obrębie małej grupy etnicznej, chcące udowadniać swoją wielkość w najbardziej pokojowych wojnach, jakie udało się wynaleźć – wojnach na piłkarskim boisku.