Szał zakupów w Premier League? Nie do końca


26 stycznia 2016 Szał zakupów w Premier League? Nie do końca

Dzień za dniem, z każdej strony jesteśmy torpedowani przez najnowsze doniesienia ze świata piłkarskich transferów. Wyssane z palca dyrdymały, niepotwierdzone plotki, oficjalne transakcje – takie są realia okienka transferowego. Jednak w pewnym miejscu, dość ważnym dla europejskiej i światowej piłki, cisza jak makiem zasiał. Na zachodzie… to znaczy na Wyspach Brytyjskich, bez zmian.


Udostępnij na Udostępnij na

Kto jak kto, ale zespoły z Premier League na brak pieniędzy narzekać nie mogą. „Funtów ci u nas dostatek” mogą powiedzieć włodarze klubów z angielskiej ekstraklasy. Są fundusze, nie ma transferów. Dziwi brak jakichkolwiek wzmocnień zwłaszcza w drużynach, dla których pierwsza część sezonu była tragiczna/niesatysfakcjonująca (niepotrzebne skreślić).

Roman, sypnij groszem…

Cofnijmy się na moment w czasie (tak, tutaj jest to możliwe) do zimowego okna transferowego w roku 2015. Zajrzyjmy w karty mrocznej historii transferów Chelsea z przełomu stycznia i lutego ubiegłego roku. A symbolem tych czarnych dni niech będzie Kolumbijczyk – Juan Cuadrado.

31 milionów funtów – tyle ze swojej przepastnej kieszeni wyciągnął Roman Abramowicz, aby zrobić Jose Mourinho nieco spóźniony prezent gwiazdkowy. Upominek drogi, ale miał być użyteczny, funkcjonalny. Jak wyszło, wszyscy wiemy. Pieniądze wyrzucone w błoto, Cuadrado kompletnie nie sprawdził się na Stamford Bridge i już latem odszedł do Juventusu. Czyżby to podkopało wiarę Abramowicza w sens zimowych wzmocnień?

Bardzo prawdopodobne, jednak należy pamiętać, iż na ławce trenerskiej „The Blues” doszło do jednej, ale dość istotnej roszady. Mourinho zastąpiono Hiddinkiem, a Holender ma w sobie coś, co sprawia, że właściciel Chelsea z zimnego syberyjskiego drania zmienia się w potulną maskotkę. Hiddink, jako doświadczony szkoleniowiec, który z niejednego piłkarskiego pieca chleb jadł, musi widzieć, że jego zespół potrzebuje transferu.

Guus Hiddink
Guus Hiddink bezapelacyjnie potrzebuje napastnika (fot. Leicestermercury.co.uk)

Na pierwszy rzut oka, a jak powszechnie wiadomo w studenckim środowisku to pierwsza myśl jest najlepsza, należałoby wzmocnić linię ataku. Co prawda odblokował się Diego Costa, jednak jego niesubordynacja oraz skłonność do kontuzji wkrótce znów mogą dać o sobie znać, a wtedy Chelsea zostanie z zabójczym fatalnym duetem Falcao – Remy. Kolumbijczyk wciąż nie może odnaleźć formy sprzed lat, częściej zasiada na trybunach niż na ławce rezerwowych, z kolei Francuz to obraz nędzy i rozpaczy, czego najlepszy przykład mieliśmy w ostatnim meczu z Arsenalem. Gdyby Remy był w co najmniej przyzwoitej, może nawet słabej formie, Chelsea zwyciężyłaby o wiele bardziej okazale. Jednak napastnik „The Blues” – w ostatnich spotkaniach – technicznie prezentuje poziom podkarpackiej „C” klasy, a szybkościowo zdecydowanie odstaje od Franka z III c, który goni swój szkolny autobus.

Chelsea walczy o podpis Alexa Teixeiry, ale negocjacje z Szachtarem co do kwoty transferu, mówiąc bardzo eufemistycznie, nie należą do najłatwiejszych. Do walki włączył się także Liverpool, który jest zmobilizowany do tego, aby Teixeira jak najszybciej przywdział czerwoną koszulkę.
Brazylijczyk to, chyba nie będzie to dla niego ujmą, fałszywa „dziewiątka”. Często ustawiany nieco głębiej niż klasyczny napastnik, okrutnie bramkostrzelny (22 gole w 16 meczach ligi ukraińskiej). Doskonale wie, kiedy przyspieszyć akcję, potrafi znakomicie, po cichutku, za plecami obrońców wślizgnąć się w pole karne rywala i strzelić lub dograć do partnera. Takiego człowieka potrzebuje Chelsea, takiego człowieka potrzebuje Hiddink.

https://www.youtube.com/watch?v=3GdhIrx0W-E

Jeśli nie powiedzie się transfer Teixiery, to w kręgu zainteresowań Chelsea znajduje się jeszcze jeden Brazylijczyk, całkiem nieźle znany na europejskich boiskach – Alexandre Pato. Według angielskich mediów to właśnie piłkarz Corinthians ma być bliżej Stamford Bridge. Jest to ruch o tyle zaskakujący, że ostatnie miesiące Pato spędził na, mimo wszystko, peryferiach poważnego futbolu klubowego. 26-latek ma również spore problemy zdrowotne, kontuzje to jego przywara od dawien dawna. Wydaje się, że ewentualny transfer Pato to opcja numer dwa dla Guusa Hiddinka. Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

Villa tonie

Gdy Titanic szedł na dno, orkiestra wciąż grała. Aston Villa jest już na dnie, z jej kostek zwisają potężne żelazne kule. Jednak w butli wciąż pozostało odrobinę tlenu, tli się nadzieja, może uśmiechnie się szczęście. Ale szczęściu trzeba pomóc. Jak? Transferem, albo dwoma. Albo co tam, niech kupują, ile mogą, nowi na pewno nie będą słabsi niż obecna ekipa.

38 bramek straconych w 23 kolejkach. 14 porażek, dwa zwycięstwa, siedem remisów. Hymnem Aston Villi mógłby w tej chwili zostać przebój grupy Monty Python – „Always look at the bright side of life”. Dlaczego? Derby County wciąż będzie dzierżyć haniebny rekord Premier League – osiem punktów i spadek z wielkim hukiem do Championship.

Priorytetem dla Remi’ego Garde’a powinno być wzmocnienie defensywy. Nic odkrywczego, ale jeśli mistrzostwo zdobywa się solidną obroną, to do utrzymana jest ona niezbędna. A Villa o puchary nie powalczy.

Klub z Birmingham zabiegał ponoć o podpis Nemanji Vidicia, który rozwiązał kontrakt z Interem Mediolan, jednak ostatnio sprawa nieco ucichła. Serb zna Premier League jak własną kieszeń i z pewnością odnalazłby się na Villa Park, z miejsca stając się liderem formacji obronnej ostatniej drużyny w tabeli.

Remi Garde, menedżer Aston Villi, otwarcie mówi także o zainteresowaniu Mathieu Debuchym, który zapowiedział chęć odejścia z Arsenalu, gdzie zdecydowanie przegrywa rywalizację z Hectorem Bellerinem.  Czasu jednak coraz mniej, a z obu stron próżno szukać jasnych i klarownych deklaracji.

Jeśli Debuchy marzy o Euro, musi odejść z Arsenalu (fot. Goonertalk.com)

– Pracujemy nad pozyskaniem nowych piłkarzy, ale spójrzmy prawdzie w oczy, nasza pozycja w tabeli nie zachęca do tego, aby do nas dołączyć. Robimy jednak co w naszej mocy i z każdym dniem jesteśmy coraz bliżej kilku transferów – mówi dla Sky Sports opiekun Villi.

To, że Aston Villa potrzebuje transferów, aby utrzymać się w Premier League, jest jasne jak słońce. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że w tej chwili widoków na uniknięcie relegacji nie ma. Światełkiem w tunelu jest ostatnia seria trzech meczów bez porażki, jednak dopiero wkrótce okaże się, czy był to jedynie „wypadek przy pracy”, czy może zdecydowany progres ekipy z Birmingham.

Woodword mówi nie

Ponad 300 milionów funtów wydał na nowych piłkarzy Louis van Gaal. Skarbiec na Old Trafford nieco wyszczuplał, ale zapowiedzi były huczne, Manchester wróci na szczyt. I co? I klops.

Van Gaal nie dostanie pieniędzy na zimowe transfery, to oczywista oczywistość. Człowiek, który utopił w błocie tak ogromną fortunę, nie zdobywając przy tym kompletnie niczego, sam siebie pozbawił zaufania swojego szefostwa. Misja Holendra na Old Trafford powoli dobiega końca, doświadczony menedżer odcina jedynie ostatnie kupony. Romans van Gaala i Manchesteru United trwa, w mniemaniu obserwatorów i kibiców Premier League, już o wiele za długo. Potrzeba świeżości, nowego spojrzenia na targające klubem problemy. Guardiola na horyzoncie?

Louis van Gaal dokończy sezon na Old Trafford w takim zestawieniu personalnym, jakie ma, jesteśmy tego pewni na 99%. Trudno oczekiwać, aby menedżer, który tak fatalnie rozdysponował klubowymi pieniędzmi, dostał od zarządu kolejny worek przyjemnych w dotyku banknotów.

Jak cicho, jak spokojnie…

Okienko transferowe w Anglii, jak na razie, zawodzi na całej linii. Nie ma hitów, które poruszyłyby opinię publiczną i wywoływałyby gorącą dyskusję na tematy okołopiłkarskie. Ale może to dobrze? Może powoli kończy się okres bezsensownego i bezmyślnego szastania pieniędzmi na prawo i lewo tylko po to, aby pokazać, że się je ma? Dość nieprzemyślanych, robionych na gorąco transferów. Praca u podstaw w wydaniu angielskim? Byłoby nam bardzo miło.

Komentarze
Znawca (gość) - 9 lat temu

Ciekawy tekst,tylko piszesz go akurat po "hitowym" transferze Tima Klose do Norwich :)

Odpowiedz
(gość) - 9 lat temu

Mimo wszystko nie uważam, żeby pierwsze połówka sezonu w wykonaniu Norwich „była tragiczna/niesatysfakcjonująca (niepotrzebne skreślić)." ;)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze