Franciszek Smuda to jeden z faworytów w walce o stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski. Każdy kibic w naszym kraju wie, jakie sukcesy ma na swoim koncie były opiekun Lecha Poznań. Wielu, w tym szefostwo PZPN, ma jednak obawy, czy „Franz” podoła tak ciężkiemu zadaniu, jakim jest prowadzeniem drużyny narodowej. Biorąc pod uwagę dzisiejsze spotkanie Zagłębia Lubin z Polonią Warszawa, każdy powinien jednak przyznać, że lepszego kandydata na schedę po „Don Leo” nie ma.
Zagłębie Lubin, jak do tej pory, przegrało wszystkie swoje mecze i tylko cud może sprawić, że „Miedziowcy” utrzymają się w ekstraklasie. Jednak dla włodarzy z Lubina tym cudem ma być Franciszek Smuda.
Od pierwszego gwizdka widać było, że gościom zależy na zdobyciu pierwszych punktów. Piłkarze starali się jak najdłużej utrzymać przy piłce, jednak nie zawsze im to wychodziło. Oglądając grę Zagłębia, miało się przed oczami początek pracy Smudy z Lechem Poznań. Z resztą niczego więcej po grze Lubinian nie można się było spodziewać.
Oba zespoły wielokrotnie starały się zagrozić bramce rywala, jednak brakowało wykończenia. Kibice zgromadzeni na Konwiktorskiej w pierwszych 45 minutach nie zobaczyli żadnej bramki. Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Chwilami mieliśmy wrażenie, jakby na boisku było 22 amatorów, którzy pierwszy raz w życiu grali w piłkę. Dopiero w 60. minucie coś drgnęło.
Poloniści śmielej atakowali bramkę Ptaka i tylko dzięki dobrze grającym obrońcom Zagłębie nie straciło gola. Jednak nie bez powodu powstało powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 77. minucie kibice gości oszaleli z radości. Do siatki Radosława Majdana trafił wprowadzony 60. sekund wcześniej Dariusz Jackiewicz.
Była to bramka na wagę zwycięstwa i pierwszych punktów w ekstraklasie. Franciszek Smuda ma przed sobą dużo pracy, jednak pierwsze zwycięstwo zawsze pozytywnie wpływa na zawodników. Czy „Franz” odbuduje Zagłębie Lubin?
