Sunderland remisuje ze Stoke


Drużyny Sunderlandu i Stoke City po bezbramkowym remisie podzieliły się punktami. Więcej sytuacji do strzelenia bramki mieli przyjezdni, jednak razili nieskutecznością.


Udostępnij na Udostępnij na

Spotkanie Sunderlandu ze Stoke nie miało jednoznacznego faworyta. Mimo że obie ekipy znajdują się w okolicach środka tabeli (kolejno 13 i 12 miejsce przed tą rywalizacją), to utrzymanie wcale nie wydaje się być pewnym ani dla jednych, ani dla drugich, więc walka o zwycięstwo w tym meczu mogła jeszcze przybrać na sile. O moc Sunderlandu stanowią dwaj, czarnoskórzy napastnicy: Darren Bent i Kenwyne Jones, którzy są jednymi z lepszych strzelców Premiership w tym sezonie. To właśnie od tego, jak stoperzy Stoke poradzą sobie ze strzelcami rywali miało zależeć, na którą stronę przechyli się szala zwycięstwa.

Od początku, niczym spuszczone ze smyczy ogary, gracze Stoke rzucili się do gardeł rywalom. Już w czwartej minucie Dean Whitehead stanął oko w oko z bramkarzem przeciwników, jednak nie zachował wystarczająco zimnej krwi i strzelił wprost w niego. Gospodarze otrząsnęli się z początkowego zastoju w dziesiątej minucie, gdy stworzyli sobie dość dobrą sytuację po rzucie rożnym, jednak Kenwyne Jones z 12-13 metra uderzył zbyt lekko i niestety dla niego i jego drużyny nie zapisał na swoim koncie bramki.

O kolejnych 20 minutach można powiedzieć tyle, że… były. Na murawie nie działo się praktycznie nic ciekawego, a chwilami gra przypominała „kopaninę” rodem z najniższych polskich lig. Na dobrą okazję do zdobycia gola kibice musieli czekać do 32. minuty, gdy na strzał ze skraju pola karnego zdecydował się Steed Malbranque, jednak Sorensen był na posterunku i spokojnie złapał piłkę. Ostatnią ciekawą akcją pierwszej połowy było uderzenie Andy Reida, ale i tym razem Sunderland nie zdobył bramki. Warto wspomnieć, że z minuty na minutę gra robiła się co raz bardziej agresywna, co zaowocowało kartkami dla Whiteheada i Cattermola po bardzo chamskich faulach.

Drugą połowę z animuszem zaczęli piłkarze Stoke, jednak Dean Whitehead po raz kolejny nie wykorzystał sytuacji podbramkowej. Zawodnicy toczący bój dzisiejszego dnia wyraźnie nie zamierzali rozpieszczać fanów i na kolejną ciekawą akcję musieli czekać, aż do 82. minuty, gdy po indywidualnym rajdzie Ricardo Fuller strzelił wprost w bramkarza, zaprzepaszczając możliwość przesądzenia o końcowym wyniku. Później nikt ze zgromadzonych na stadionie nie uświadczył ciekawego zdarzenia i mecz zakończył się nudnym, bezbramkowym remisem.
 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze