Na świecie są – tak mówią – tylko dwie rzeczy, które łagodzą obyczaje. Kobiety i piłka nożna. W Sudanie Południowym pierwsze rozwiązanie nie zdało egzaminu, więc gdzieś obok wielkiej wojny rzezi z sąsiadem, konfliktów etnicznych i politycznych wewnątrz kraju spokojnie toczy się piłkarskie życie.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej robiono wiele, by uniknąć kolejnych rozlewów krwi. Tylko ten sześcioletni konflikt pochłonął dziesiątki milionów ludzi z całego świata. Nic dziwnego, że szukano rozwiązań, które zapobiegną trzeciej „powtórce” z rozrywki. Gdy możni obradowali między sobą na przeróżnych konferencjach, dbając o swój interes, „Trzeci Świat” dopiero szykował się do walki. W 1947 roku w Afryce Wielka Brytania i Egipt zadecydowały o utworzeniu Sudanu Północnego i Sudanu Południowego. To wydarzenie zapoczątkowało dwie wojny domowe, które w ciągu niemal 60 lat pochłonęły około 2-2,5 miliona ofiar – oczywiście większość z nich to cywile… Miliony osób uciekały z terenów ogarniętych wojną, szukając schronienia m.in. w Egipcie.
http://www.diplomacypakistan.com/wp-content/uploads/sudan_civil_war.jpg
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Na terenach Sudanu leżą wielkie złoża ropy naftowej – czarnego złota afrykańskiego kontynentu. Przyczyną sporu była granica, która przebiegała tuż przy nich. Do 2011 roku południowa część kraju odpowiadała za jej wydobywanie, podczas gdy bogata północna strona posiadała rafinerie do przetwórstwa. Współpraca, mimo że przy mocno napiętych stosunkach, nie wyglądała najgorzej. Aż do 9 lipca…
9 lipca 2011 r. to najważniejsza data w historii współczesnego Sudanu Południowego – w wyniku referendum „chrześcijańska” część proklamowała niepodległość i odłączyła się od muzułmańskiej północy. Nic dziwnego, że od ogłoszenia wyników (98% Południowców było za odłączeniem) zdobycie wolności świętowano z należną pompą. Ludzie wyszli na ulice, nie zabrakło również wojskowych parad. Dzień później odbył się również pierwszy sparing kadry z drużyną z Kenii.
Oderwanie się oznaczało, że kontakty na linii Sudan – Sudan Południowy stały się napięte. Po kilku latach spokoju znowu rozdrapano rany. Zaczęto „przepychać” granicę, tak by zachować dla siebie jak najwięcej złóż ropy naftowej. Doszło do kolejnych czystek na tle etnicznym. Do tego nowo powstałe państwo musiało sobie zacząć radzić z demokratycznymi zapędami wiceprezydenta, którego ugrupowanie nieudolnie próbowało dokonać zamachu stanu.
Serbski cudotwórca
Najmłodsze państwo na świecie nie ma zbyt wielkich sportowych tradycji. W Sudanie Południowym nikt nie marzył o zostaniu piłkarzem – na niewielu wrażenie robiło nazwisko Cristiano Ronaldo czy Leo Messi. Każdy śnił o swoim „american dream”, który przeżywa Luol Deng – od 2004 roku koszykarz NBA (Chicago Bulls, Cleveland Cavaliers, Miami Heat).
Zmienić to nastawienie miał Serb, Zoran Djordević. Trzeba przyznać, że papiery do tego miał dość solidne. Złoto podczas South Asian Games 2010 z Bangladeszem, prowadził Al-Hilal, Al-Ahli czy reprezentacje Jemenu i Sudanu. Swojemu ojcu z pewnością pomagał Mirko Djordević, agent piłkarski. – To świetna okazja dla wszystkich zawodników. Zaaranżowałem już transfer Jamesa Mogi do Pune FC, gdzie stał się jednym z trzech najlepszych napastników w Indiach – mówił syn selekcjonera.
Pochodzący z Bałkanów trener nie miał prawa spodziewać się takich warunków – brakowało dosłownie wszystkiego: bramek, piłek… Na szczęście istniały bardzo duże pokłady zapału i werwy, które utrzymywały Serba przy pracy.
Swoje znajomości wykorzystał również prezes Związku Piłki Nożnej Południowego Sudanu, Chabur Goc Alei. Jak doskonale wiemy, były szef FIFA – Sepp Blatter – bardzo lubił zyskiwać nowe głosy w Afryce pomagać rozwijać futbol. Dlatego wspaniałomyślnie przeznaczył niebagatelną sumę miliona euro na budowę nowej siedziby dla SSFA. W ten sposób zaspokoił najważniejszą piłkarską potrzebę w młodym państwie. Sepp Blatter zagwarantował sobie również głos w ostatnich wyborach. Chcielibyśmy napisać, że to tylko przypuszczenia i że wszyscy doskonale wiemy, jak Szwajcar zdobywał sobie sprzymierzeńców w kolejnych krajach.
Niestety, nikt nie miał zamiaru się z tym kryć. Po wizycie w FIFA delegacja wysłana z SSFA otwarcie przyznała, że poprze Seppa Blattera w nadchodzących wyborach. Co więcej, prezes CAF (afrykański odpowiednik UEFA) dodał, że Szwajcar od lat jest sprzymierzeńcem Czarnego Lądu i większość z 54 państw z pewnością odda na niego swoje głosy.
President Blatter is fine and the elections is taking place tomorrow 29th may 2015 pic.twitter.com/CUDk5mPMjY
— Chabur Goc (@chaburgoc1) May 28, 2015
Szkoda tylko, że obok pięknych zdjęć i słów pan Chabur Goc Alei musiał się później chwalić „dość” skromnie wyglądającym obiektem w Dżubie.
All the best The bright star pic.twitter.com/aTVksg4tlW
— Chabur Goc (@chaburgoc1) September 5, 2015
Dokładnie rok po rozegraniu pierwszego sparingu reprezentacji Sudanu Południowego podopiecznych Djordevicia czekał prawdziwy poważny sprawdzian. Mecz towarzyski z kadrą Ugandy był nie lada gratką dla całej społeczności – rywale byli mistrzami wschodnio-centralnej Afryki, a całe starcie było połączone z pierwszą rocznicą zdobycia niepodległości. Na stadionie pojawił się prezydent – Salva Kiir Mayardit.
Zoran Djordević mówił przed tym spotkaniem: – Zawsze patrzę z optymizmem przed siebie. Wierzę, że Ugandę czeka trudne zadanie. W Dżubie pojawiło się kilku zawodników młodzieżowej kadry U-20, która szykowała się do kwalifikacji mistrzostw Afryki. Żadna ze stron nie lekceważyła swojego przeciwnika. Mecz zakończył się remisem 2:2.
Piłkarski smaczek z konfliktem w tle
Każdy kontynent ma swoje „smaczki”. Dla Polaków wyjątkowe są spotkania z Niemcami czy Rosją. Ciekawe (choć rzadkie) są mecze Korei Północnej z południowym sąsiadem. Nieuniknione było też w końcu starcie Sudanu Południowego z Sudanem.
https://pbs.twimg.com/media/CVI22yJWcAECIfs.jpg
Spotkanie odbyło się w ramach ćwierćfinału mistrzostw wschodnio-centralnej Afryki w Addis Abebie. Mecz obył się bez wielkich emocji zarówno pozaboiskowych, jak i na na samej płycie boiska. Obie ekipy zmarnowały po jednej stuprocentowej sytuacji. Sudan Południowy stawiał opór dużo silniejszemu przeciwnikowi przez ponad dwie godziny, jednak Man of the Match został bramkarz, Ekram Salik, który w serii rzutów karnych obronił „jedenastkę”.
Prawdziwy sukces kadra Sudanu Południowego odniosła dopiero kilka miesięcy temu. W ostatnim czasie ruszyły eliminacje do Pucharu Narodów Afryki 2017. Podopieczni Lee Sang-Jae, pierwszego azjatyckiego szkoleniowca w Afryce, mierzą się w grupie z Mali, Beninem i Gwineą Równikową. Porażka w pierwszej kolejce z byłą reprezentacją Henryka Kasperczaka nie była niczym zaskakującym.
Do sensacji doszło 5 września, gdy w Dżubie rywalem „Tygrysów” był gospodarz ostatniego PNA i półfinalista tego turnieju. Gospodarze wygrali 1:0 po bramce Ataku Luala.
https://www.youtube.com/watch?v=nhvgY0RdQW4
Fani przepytywani przez „Trybunę Sudanu” rozpływali się w zachwycie nad grą swojej reprezentacji: – Zwycięstwo „Błyszczących Gwiazd” nad tak zdecydowanym faworytem jak Gwinea Równikowa to historyczny moment – mówił James Okech. – Brawo Atak Lulal, bracie. Zawsze broniłeś dobrego imienia naszego narodu. I my musimy dawać z siebie wszystko – wtórował Noble Arem Riak.
Również social media w Sudanie Południowym rozgrzane były do czerwoności postami o triumfie nad Gwineą. „Fantastyczne zwycięstwo »Tygrysy« – sprawiliście, że jesteśmy dumni z naszego kraju” – to tylko jedna z wypowiedzi z Facebooka.
Pożądany sukces
Reakcje na zwycięstwo doskonale pokazują, jak bardzo Sudan Południowy potrzebuje wygranych po to, by nie myśleć o ciągłych kłopotach z polityczną dyktaturą (w mniemaniu opozycji) i walkami o stołki. Naród chociaż podczas meczów spotyka się razem, bez żadnych konfliktów i zachwyca się grą swoich rodaków.
Szczególnie że poprzeczka przed piłkarzami zawieszona jest naprawdę wysoko. Ten plan brzmi dość abstrakcyjnie, jednak federacja ma nadzieję na… awans do mistrzostw świata w Rosji w 2018 roku. Niewykonalne? Zapewne tak samo niemożliwe do zrealizowania jak triumf nad Gwineą Równikową.
Sudan Południowy po czterech latach w końcu nie musi się też wstydzić swojego stadionu narodowego. Do tej pory w Dżubie imitacją obiektu była jedna mała trybuna. Kibice, chcąc obejrzeć spotkanie, stwarzali niebezpieczeństwo, wspinając się na murek dookoła stadionu czy nawet billboardy reklamowe wokół obiektu.
Juba Stadium przechodził renowację i rozbudowę. 12-tysięcznik w dwa lata niemal potroił swoją pojemność i w tej chwili może zmieścić 35 tysięcy fanów piłki nożnej. Trzeba przyznać, że takiego stadionu nie powstydziłby się żaden klub z niejednej czołowej ligi w Europie.
http://eyeradio.org/wp-content/uploads/2014/12/%D8%A8%D9%88%D9%84-3-1024×579.jpg
Nie narzekajmy na ekstraklasę
W ostatnim czasie, po reformie naszej ligi, wyjątkowo nasilało się niezadowolenie z obecnej formy prowadzenia rozgrywek. Dużo kolejek, skomplikowany i niejednoznaczny system… Powodów do wyrażania swojego rozczarowania było sporo. Jeśli jednak spojrzymy na to, jak to wszystko wygląda w Sudanie Południowym… Naprawdę, nie mamy powodów do zmartwień!
Zacznijmy od największego absurdu, którego się po prostu nie da pojąć. Do MTN Cup 2015 zgłosiło się szesnaście drużyn, jednak związek przewidział rywalizację dopiero od ćwierćfinału. Chętnych było po prostu dwa razy więcej. Jaką podjęto decyzję? Ogłoszono głosowanie. Osiem drużyn z największą liczbą głosów zostało podzielonych na cztery pary 1/4 finału. W ten sposób z marzeniami o trofeum pożegnały się Tiger FC, Black Eagle FC, Al-Salaam FC (Aweil), Al-Merikh FC, Al-Salaam FC (Abyei), Nairan FC, Al-Salaam FC (Raja) i Bentiu Olympic FC.
Ciekawie jest również w lidze Sudanu Południowego. Trzykrotnym triumfatorem rozgrywek jest Atlabara FC ze stolicy kraju, Dżuby. Mimo to tylko za pierwszym razem mierzyła się w afrykańskiej Lidze Mistrzów – jej rywalem było Berekum Chelsea. Co to oznaczało dla stosunkowo biednego klubu? Podróż przez 5 tysięcy kilometrów. Brak bezpośredniego połączenia między Dżubą a Ghaną oznaczał dość długą tułaczkę i wielkie pieniądze, które trzeba było wydać na transport. Aż tyle dla jednej porażki? Brzmi słabo… Atlabara postawiła się u siebie i mimo porażki 2:0 na wyjeździe u siebie pokonała rywali w tym samym stosunku. Bolączką Sudańczyków są serie rzutów karnych. Tym razem skończyło się 5:4.
http://www.gurtong.net/Portals/0/GlobalResources/EN/images/Editorial/Trophy%20Ps.jpg
Rok temu los wybrał ekipę Malakia FC, która wygrała puchar kraju. By zakwalifikować się do Ligi Mistrzów, wystarczyły trzy spotkania – Atlabara odmówiła udziału. Co czekało Malakię? Nieco krótsza podróż, jedynie niespełna 4 tysiące kilometrów. Skończyło się oklepem w dwumeczu 5:0.
Atlabara wygrała mistrzostwo również w sezonie 2015. Puchar ponownie zdobyła Malakia FC. Obie ekipy zrezygnowały z udziału w Lidze Mistrzów. Wybór nie mógł paść na przegranego z MTN Cup, bo w finale mieliśmy derby Dżuby Malakia – Atlabara. Ślepy fart padł więc na Al Ghazala FC z Wau. Ekipa i tak trafiła stosunkowo najlepiej, bo zmierzy się z drużyną z Zambii. Do przebycia w przyszłym tygodniu będzie tylko 3500 kilometrów.
Przed Sudanem Południowym jeszcze wiele lat nauki i praktyk – głównie z zasad demokracji oraz solidnej organizacji. Takiej ochoty do działania po prostu nie można zmarnować i oby afrykańska mentalność nie zaprzepaściła tego zapału. Być może mundial 2018 to zbyt zuchwały cel, jednak, przy rozsądnym zarządzaniu, mistrzostwa świata 2022 są jak najbardziej na wyciągnięcie ich ręki.