Subiektywnie o futbolu: Real czy Barcelona?


Walka o mistrzostwo Hiszpanii trwa w najlepsze. O tym komu przypadnie tytuł dyskutują dwaj dziennikarze iGola: Maciej Kanczak i Łukasz Koszewski w nowym cyklu felietonów pt. "Gorąca dyskusja, czyli subiektywnie o futbolu".


Udostępnij na Udostępnij na

Łukasz Koszewski: Już dawno Hiszpanie nie obserwowali tak pasjonującego finiszu ligowego. Szansę na mistrzostwo wciąż zachowują trzy zespoły: madrycki Real oraz Barcelona i Sevilla. Już w miniony weekend mogliśmy poznać mistrza Hiszpanii. Real musiał wygrać z Saragossą, zaś Barca przegrać z Espanyolem. W obu meczach padł jednak remis i o losach tytułu zadecyduje ostatnia kolejka. Większe szanse daje się rzeczywiście Realowi, jednak wydaje mi się, że Barcelona skreślona została troszkę przedwcześnie.

Maciej Kanczak: A mi się wydaje, że Blaugrana nie tylko nie została przedwcześnie skreślona, ale powinna się wręcz cieszyć, że jeszcze walczy o mistrzostwo Hiszpanii.

Ł.K: Dlaczego?

M.K: Przede wszystkim nie potrafi wygrywać ważnych meczów, co tyczy się nie tylko La Ligi, ale również innych rozgrywek. Zresztą może się teraz to na niej zemścić, wszak przy równej ilości punktów, przegra walkę o tytuł z Realem, właśnie przez niekorzystny bilans bezpośrednich spotkań. Poza tym fatalnie gra na wyjeździe, zdobywając tam tylko 27 punktów, przy aż 47 zdobytych u siebie. A zespół, chcący po raz trzeci z rzędu zdobyć mistrzostwo Hiszpanii nie może sobie pozwolić ani na jedno ani na drugie.

Ł.K: Realowi też zdarzały się głupie wpadki. Co prawda odrodzili się, grają coraz lepiej, ale wydaje mi się, że w lepszej dyspozycji jednak są piłkarze Barcelony. Zważ na to, że w korespondencyjnym pojedynku to Blaugranie zabrakło mniej czasu do pomyślnego rozstrzygnięcia swojego spotkanie. Poza tym to zespół z Camp Nou dysponuje raczej większą siłą rażenia.

M.K: No właśnie, Realowi zdarzały się wpadki, ale już się nie zdarzają. Poza tym nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że Barca jest w lepszej formie i ma większą siłę rażenia. Królewscy w ostatnich siedmiu meczach, aż sześciokrotnie wygrali, ostatnią porażkę ponosząc w środku kwietnia. Barca zaś w siedmiu minionych spotkaniach, wygrała tylko cztery razy. Zwróć uwagę również na fakt, że to Królewscy mają w swoim składzie najlepszego strzelca La Ligi- Ruuda van Nistelrooy`a, którego kibice Realu już teraz nazywają „Świętym Ruudem”. Niby Barca ma nie mniej skutecznego Ronaldinho, ale nie oszukujmy się, to nie jest sezon Brazylijczyka. Poza Roonim jest jeszcze Leo Messi, ale już Samuel Eto`o czy Eidur Gudjhonsen zawodzą, zaś w Realu są jeszcze Raul (wreszcie wrócił do dawnej dyspozycji),Robinho (najlepszy okres w Realu), Guti, a przede wszystkim David Beckham, który kto wie, czy nie rozgrywa w tej chwili najlepszego sezonu w karierze.

Ł.K: Indywidualności nic nie pomogą, jeśli nie ma w tym gry zespołowej. Na dowód przytoczę konfrontację pomiędzy Manchesterem United a FC Porto na przełomie lutego i marca 2004 r. Naszpikowany gwiazdami ManU nie był wstanie pokonać zespołu zbudowanego przez Jose Mourinho. Frank Rijkaard trenerem Barcy jest już czwarty sezon. Dla porównania, Capello Real prowadzi od lipca. Ponadto ostatnio w Madrycie upodobali sobie częste zmiany trenerskie. Na ławce Realu w ciągu tych trzech lat siedzieli m.in.: Jose Antonio Camacho, Mariano Garcia Remon, Juan Ramon Lopes Caro czy Wanderlei Luxemburgo. Dzięki czteroletniej pracy Holendra, Katalończycy mają bardziej opanowaną jego myśl trenerską, są bardziej zgrani i tworzą większy kolektyw. Poza tym gra Barcelony jest o wiele efektowniejsza, a kiedy mają dzień, to ich ataki suną na bramkę przeciwnika niczym nawałnica.

M.K: Coś takiego jak kolektyw w Barcelonie już dawno nie istnieje. Wystarczy przytoczyć konflikt Samuel`a Eto`o z Ronaldinho i Frankiem Rijkaardem w lutym, kiedy Kameruńczyk miał obiecane przez szkoleniowca 30 minut gry, a, jak się później okazało, miał grać tylko 5. Były napastnik Mallorcy odmówił gry i zaczęła się afera. Zresztą to nie koniec brudów w stolicy Katalonii. Niedawno ten sam Eto`o oskarżył kolegów o to, że są kapusiami i że sprzedają tajemnice szatni „swoim dziewczynom- dziennikarzom”. Inny Katalończyk, Xavi otwarcie przyznał, że już nie wierzy w tytuł mistrza, zaś Leo Messi dodał, że interwencja opatrzności w przypadku walki o tytuł będzie niezbędna. Bez sensu są gatki w stylu, że w Realu trenerzy zmieniali się ostatnio tak często jak rękawiczki, gdyż teraz Fabio Capello jest nim już prawie rok i władze klubu stają na głowie, by Włoch na Santiago Bernabeu został na dłużej. Wreszcie jest to trener z jajami, właściwy człowiek na właściwym miejscu. Owszem, Capello w porównaniu z Rijkaardem, pracuje w Madrycie stosunkowo krótko, ale porównaj całą karierę szkoleniową Włocha i Holendra i wyjdzie Ci, kto jest bardziej doświadczonym szkoleniowcem.

Ł.K: Co do powierzenia Capello pracy na dłuższy czas, to jak skomentujesz niedawne spekulacje o przyjściu do klubów trenerów takich jak Juande Ramos czy Bernd Schuster.. A co do konfliktu, to łatwo jest taki wywołać. W poprzedniej rundzie głośno było o brazylijsko-polskim konflikcie w Legii, z którego potem niewiele wynikło. Trzeba też wziąć poprawkę na to, że ludzie pod wpływem emocji robią i mówią różne dziwne rzeczy. W roku 2000 Nicolas Anelka też wszedł w konflikt z władzami Realu, a potem nagle stał się bohaterem dwumeczu z Bayernem w półfinale LM.

M.K: Plotki o zmianie szkoleniowca, owszem, były, ale to już przeszłość. To był okres gdy w Madrycie mało kto wierzył w tytuł, teraz Capello wychwalany jest ponad niebiosa, bo to on po czterech latach może zapewnić Realowi wreszcie jakieś trofeum. Co do konfliktów- na pewno wywołać je łatwo, zwłaszcza gdy zespołowi nie idzie. Ale to sukcesu niewątpliwie nie ułatwia. Ba, strasznie go utrudnia, co sprawia, że o zwycięstwa jest trudniej. I zdaje sobie sprawę, że w ostatniej kolejce taki Eto`o czy Xavi mogą zapewnić Barcelonie kolejny tytuł, ale…jak można mieć wówczas do takich ludzi zaufanie. Zwłaszcza jak robią czy wygadują takie rzeczy. Dlatego sądzę, że ostatnie konflikty Barcelonie w sukcesie przeszkodzą.

Ł.K: Tak drążymy o przeszłych sprawach. Spójrzmy jednak na teraźniejszość. Mamy jeden mecz do końca. Przeanalizujmy formę obu zespołów. Weźmy pod uwagę chociażby ostatnią kolejkę. To Barcelonie, a nie Realowi w 18 sekund praktycznie wymknął się tytuł. To Barcelona lepiej zaprezentowała się w derbach z Espanyolem, którego do słabeuszy bym nie zaliczył. W końcu dostali się do finału Pucharu UEFA, grając piękną piłkę, eliminując tak utytułowane kluby, jak Benfica czy Werder. Na dodatek Barca ma łatwiejszego przeciwnika, a do składu wraca jej największa gwiazda.

M.K: Barcelona, w przeciwieństwie do Realu, w ważnych momentach panikuje, a mecz z Espanyolem był najlepszym tego dowodem. Królewscy z kolei nawet jak przegrywają, to potrafią odwrócić losy spotkania na swoją korzyść. Znów mottem zespołu jest, iż „nie ważne ile goli strzeli przeciwnik, bo my zdobędziemy i tak o jednego gola więcej.” Racja, Barca ma łatwiejszego przeciwnika, ale Gimnastic Tarragona właśnie żegna się z La Ligą. W dodatku przez cały sezon prezentował się słabo i będzie chciał chociaż godnie pożegnać się z Primera Divsion. Mallorca jest na pewno trudniejszym rywalem. Pamiętam jak dziś, sezon 2002/2003 gdy Mallorca pokonała Real w Madrycie aż 5:1! Ale to była inna Mallorca, przede wszystkim z Eto`o w składzie. No i Królewscy zdawali się być już nieco rozluźnieni. W dodatku to jest prawdopodobnie ostatni mecz Davida Beckhama w Realu (choć klub robi wszystko by go zatrzymać), zaś Ruud van Nisterlooy może przypieczętować zarówno tytuł króla strzelców La Ligi jak i najskuteczniejszego gracza w Europie. Real wygra to spotkanie.

Ł.K: Ja osobiście mam nadzieję, że nie wygra.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze