Po dramatycznym boju z rozgrywkami Pucharu Polski pożegnała się Cracovia, która przegrała w rzutach karnych z liderem zaplecza ekstraklasy – Flotą Świnoujście. O tym spotkaniu, a także przygotowaniach do meczu na szczycie z Zawiszą Bydgoszcz rozmawiamy z trenerem „Pasów” – Wojciechem Stawowym.
Czy trenowaliście rzuty karne przed meczem z Flotą? Czy brał Pan w ogóle pod uwagę taką ewentualność?
Braliśmy pod uwagę to, że może dojść do rzutów karnych, bo jak się jedzie na mecz, w którym musi paść rozstrzygnięcie, to trzeba się liczyć z tym, że może dojść do dogrywki czy właśnie tych nieszczęsnych rzutów karnych. Przyznam się, że nie poświęciliśmy zbyt dużo uwagi temu, żeby je ćwiczyć, ze względu na to, że mamy stałych wykonawców, którzy potrafią to robić dobrze. Pech chciał, że te karne bardzo się przedłużały i musiała je wykonać praktycznie cała jedenastka. Najbardziej jest mi przykro, że najlepszy zawodnik na boisku, którym był Rok Straus, nie trafił decydującego rzutu karnego. Bardzo to przeżywał i było mu smutno z tego powodu, bo gdyby trafił, rywalizacja toczyłaby się dalej, natomiast nietrafiony strzał spowodował, że odpadliśmy z Pucharu Polski.
Wiadomo, że karne to loteria, ale też chyba można było ten mecz przechylić na swoją szalę w ciągu 90 minut. Dlaczego Cracovii tego się nie udało?
W Świnoujściu rozegraliśmy naprawdę dobry mecz, przez całe 90 minut byliśmy stroną, która dyktowała warunki, mimo że zaraz na początku meczu straciliśmy gola. Tak samo było w dogrywce – szkoda, że nie udało się tego spotkania wygrać, mając kontrolę nad meczem praktycznie przez całe spotkanie, prowadząc 2:1 na wyjeździe. Zabrakło konsekwencji, żeby utrzymać ten rezultat do końca – przypadkowa bramka na 2:2 oraz to, że nie potrafiliśmy wykorzystać sytuacji w dogrywce, spowodowały, że o awansie zdecydowały rzuty karne, które są, jak Pan wspomniał, loterią. Okazało się, że w tym elemencie jesteśmy gorsi od Floty i mimo że w całym spotkaniu byliśmy zespołem dużo lepszym, to odpadamy z Pucharu Polski. Dla mnie jest to przykre, ponieważ szkoda, że tak ładnie grająca w piłkę drużyna jak Cracovia nie będzie grać dalej. Niemniej jednak dla nas priorytetem są rozgrywki ligowe, choć Puchar Polski traktowaliśmy bardzo poważnie.
Co powiedział Pan swoim piłkarzom w szatni? To już nie pierwsza ich porażka w tym sezonie, czy nie widać po nich pewnego załamania?
Bezwzględnie po wczorajszym meczu trener musi zareagować w odpowiedni sposób, a odpowiednia reakcja na tę sytuację, która wczoraj miała miejsce, to przede wszystkim reakcja spokojna, ponieważ nie ma co na zawodników krzyczeć, tak samo jak nie ma potrzeby wstrząsać zespołem w sytuacji, gdy drużyna gra dobrze. Moim zdaniem graliśmy tak, jak gdyby Flota nie była liderem pierwszej ligi – kto oglądał to spotkanie, to widział, że dominacja należała do Cracovii przez całe spotkanie, a także dogrywkę i można tu tylko mówić o pechu i braku konsekwencji w wykańczaniu akcji ofensywnych. Gdyby się do nas uśmiechnęło nieco więcej szczęścia, to wygralibyśmy ten mecz w regulaminowym czasie, choć w dogrywce też były ku temu okazje. Z postawy drużyny jestem bardzo zadowolony, bo to dobrze wróży nam na przyszłość. Wiem, że w Pucharze Polski nie byłoby nam łatwo, bo przede wszystkim my musimy skupiać swoją uwagę na rozgrywkach ligowych. Priorytetem jest awans do ekstraklasy, a taka postawa drużyny napawa optymizmem. Mieliśmy dużo słabych spotkań wyjazdowych, a tutaj mecz z liderem pierwszej ligi – mecz, w którym naprawdę byliśmy zespołem dużo lepszym, pokazuje, że stać nas na to, by Flotę Świnoujście dogonić i przegonić.
Miał Pan przedwczoraj okazję na żywo przez ponad dwie godziny oglądać zespół rywala, który jak na polskie realia, jest fenomenem. Proszę powiedzieć, czy jest Pan tym zaskoczony i co Pana zdaniem wpływa na tak dobre wyniki Floty?
Przede wszystkim gratuluję Flocie takiej postawy, bo niewątpliwie zasługuje ona na uwagę i na to, by o tej drużynie mówić dobrze. Wiem, że każdy mecz jest inny i tego spotkania, które Flota wczoraj wygrała po rzutach karnych, nie może uznać za udane, bo miała dużo szczęścia, że mecz nie skończył się wcześniej. Natomiast wcześniej uzyskane przez Flotę rezultaty i to, że jest dalej w Pucharze Polski, pokazuje, że jest to zespół konsekwentny, który realizuje swoje założenia i strategię. Niemniej jednak wydaje mi się, że jest to też zespół, który ma bardzo dużo szczęścia. Zastanawiam się, co będzie wtedy, gdy to szczęście się trochę odwróci, bo w sporcie jest tak, że szczęście i nieszczęście się zawsze bilansują. Nie chciałbym analizować tego, co się będzie działo w Świnoujściu, bo to jest sprawa trenera i piłkarzy tego klubu.
Czy tak dobra postawa zespołu ze Świnoujścia jest Pana zdaniem dziełem przypadku?
Dzisiaj mogę powiedzieć, że tak wysokie miejsce Floty w tabeli nie jest dziełem przypadku, bo o nim można mówić w kontekście dwóch, trzech meczów. Na pewno jest to związane z tym, że w drużynie panuje dobra atmosfera, że chłopcy chcą się promować, mają świadomość, że w taki sposób mogą wypłynąć na szersze wody, a przede wszystkim są konsekwentni w tym, co robią. Trzeba jednak pamiętać, że Flota nie rozgrywała jeszcze meczów z teoretycznie najsilniejszymi zespołami w pierwszej lidze. One na pewno zweryfikują możliwości tej drużyny. Taka próba weryfikacji miała miejsce wczoraj – na pewno jest ona na plus dla Floty, jeśli chodzi o wynik, ale zdecydowanie na minus, jeśli chodzi o grę.
Przejdźmy do pierwszoligowego frontu. W ciągu siedmiu dni Cracovia rozegra aż trzy trudne spotkania – dwa wyjazdy oraz mecz z najskuteczniejszym w lidze Zawiszą. Nie ma Pan obaw o to, czy zawodnicy podołają trudom tego meczu?
Nie obawiam się z tego względu, że zawodnicy są dobrze przygotowani. Wszędzie na świecie się tak gra – jeżeli np. zespoły grają w rozgrywkach europejskich czy też jednocześnie w rozgrywkach ligowych i pucharze danego kraju. Piłkarz musi być przygotowany do tego, że czasami są takie okresy, że gra się co dwa, trzy dni. Poza tym bardzo ważna jest regeneracja, czyli okres, który będziemy spędzać pomiędzy meczami. Oprócz tego drużyna ma postawiony cel i chce go realizować, dlatego nie może patrzeć na to, że gra co dwa czy trzy dni, tylko musi skupić się na tym, żeby jak najlepiej przygotować się do każdego meczu, a czuwać nad tym musi trener. Wiem, że zespół jest przygotowany dobrze, że zespół chce, jest zdeterminowany. Mam świadomość tego, że w sobotę czeka nas trudny mecz z chyba głównym kandydatem do awansu, ale drużynie z Bydgoszczy nie będzie z nami łatwo. Zamierzamy postawić poprzeczkę bardzo wysoko i wykorzystać atut dwunastego zawodnika – kibiców. Chcemy po prostu rozegrać dobry mecz, bo my naprawdę w piłkę grać potrafimy, tak samo jak wygrywać z teoretycznie lepszymi zespołami od nas. Mówię teoretycznie, bo na chwilę obecną znajdują się one wyżej od nas w tabeli.
Co Pan może powiedzieć o zespole z Bydgoszczy? To najskuteczniejszy zespół I ligi – czy zatem specjalne instrukcje dostaną obrońcy? Cracovia traci na zapleczu ekstraklasy średnio jedną bramkę na mecz.
Nie, nie dostaną specjalnych instrukcji z tego względu, że mamy pewien styl gry. Trzeba się zastanowić, czy zawsze chce się być zespołem, który preferuje piłkę defensywną, ofensywną czy też zrównoważoną. Zdecydowanie jesteśmy nastawieni na ofensywę i skoro tak, to często jesteśmy narażeni na to, że gdzieś popełnimy jakiś błąd, który będzie nas kosztował utratę gola. Cała filozofia polega na tym, żeby zdobyć o tę jedną bramkę więcej od przeciwnika. Ja nie patrzę kompletnie na bilans bramkowy, bo to mi niewiele daje. Najwięcej dają punkty i to na nich trzeba skupić uwagę. Zawisza niewątpliwie jest zespołem bardzo groźnym, ma w swoim składzie wielu doświadczonych graczy – piłkarzy, którzy naprawdę potrafią grać w piłkę. Są bardzo groźni w działaniach ofensywnych i bardzo konsekwentni, jeśli chodzi o defensywę, dlatego czeka nas trudna przeprawa. Niemniej jednak – tak jak powiedziałem – absolutnie nie będziemy się skupiać na wybranej formacji drużyny Zawiszy, tylko na sobie. Jeżeli zespół będzie realizował założenia taktyczne w stu procentach, zarówno jeśli chodzi o atak, jak i obronę, to jestem spokojny o jego postawę i wynik końcowy.
Dalsza część rozmowy z Wojciechem Stawowym w najnowszym wydaniu magazynu „Futbolmag”, a w nim m.in.:
- o marzeniach trenera „Pasów”,
- podsumowanie letniego okna transferowego oraz plany na okres zimowy,
- o zmianach w filozofii prowadzenia drużyny.