Stade de Reims pragnie wyjść z przeciętności


Francuzi wysyłają poważny sygnał reszcie stawki

16 stycznia 2022 Stade de Reims pragnie wyjść z przeciętności
Wikipedia Commons

Uwaga, to nie są ćwiczenia. Stade de Reims pobiło swój rekord transferowy i wysyła poważny sygnał reszcie ligi, że to jeszcze nie koniec. Nowym nabytkiem „Remois” został Jens Cajuste. 22-letni Szwed ma być nicią, która załata wszelkie dziury w formacji pomocy francuskiego klubu. Ekipa z Szampanii zajmuje 14. miejsce w tabeli, ale taki transfer pokazuje, że zależy jej na zdecydowanie lepszym rezultacie końcowym.


Udostępnij na Udostępnij na

Poprzedni rekord transferowy należał do Predraga Rajkovicia, który w 2019 roku przeszedł z Maccabi Tel-Awiw za 5 milionów euro. Finalizacja transakcji z Jensem Cajuste była dwukrotnie wyższa.

Dlaczego Stade de Reims zaryzykowało?

Cajuste nie jest jeszcze zbyt rozpoznawalnym zawodnikiem. Niektórzy kojarzą go z tego, że reprezentacja Szwecji powołała go na mistrzostwa Europy, ale ten nie miał szans przedstawić się szerszej publiczności, gdyż Janne Andersson nie dał mu choćby minuty. Natomiast bardzo dobrze kojarzą go skauci europejskich klubów, ponieważ od dawien dawna obserwowali jego grę w duńskim FC Midtjylland. Szwedzki pomocnik był głównym bohaterem sagi transferowej trwającej ponad rok.

Rywalizowała o niego masa klubów, ale najpoważniejszymi kandydatami byli: Stade Rennes, Newcastle United oraz Brentford. Niestety dla Cajuste żadna z tych transakcji nie dobiegła finalizacji, a to oznaczało, że podczas rundy jesiennej w Midtjylland nie dostał zbyt wielu szans. Duńczycy wiedzieli, że Szwed pragnie odejść i przestali go traktować jak kluczowego zawodnika, a zaczęli jako rotacyjnego. Tutaj pojawiło się Stade de Reims, które bardzo szybko i konkretnie załatwiło sprawę. Wyłożyło 10 milionów euro i domknęło umowę. To niezły interes, patrząc na to, że latem Cajuste był wart aż 15.

Klub z Szampanii nigdy nie był skory do wydawania pieniędzy, a tutaj pobił swój rekord aż dwukrotnie. Kontuzje kluczowych graczy linii pomocy obnażyły słabości tej formacji, więc w klubie uznano, że warto zaryzykować i sięgnąć nieco głębiej do portfela. Co daje sprowadzenie Szweda? Przede wszystkim więcej opcji w drugiej linii, możliwość dowolnego jej zestawiania w zależności od sytuacji. W drużynie brakuje również „ósemki” sprawnie przenoszącej piłkę na połowę przeciwnika, więc Reims w osobie Cajuste ma w końcu zawodnika o takiej charakterystyce. I wreszcie szwedzki pomocnik powinien wprowadzić trochę więcej dynamiki w poczynania środka pola, bo gdy nie ma Matusiwy czy Munetsiego, Reims wygląda, jakby grało w zwolnionym tempie tłumaczy Bartek Gabryś, ekspert od piłki francuskiej.

Kim jest Jens Cajuste?

Omijając kwestie czysto sportowe, Cajuste jest niezwykle intrygującą postacią. Urodził się w amerykańsko-szwedzkiej rodzinie, a w wieku 5 lat wyemigrował do Chin. Już tam zaczął stawiać pierwsze piłkarskie kroki, grywając w pekińskich drużynach. Po powrocie do kraju udanie kontynuował swoją przygodę z futbolem. Stał się obiektem walki pomiędzy związkami ze Stanów Zjednoczonych i Szwecji. Po naprawdę długich rozmowach wybrał jednak kraj skandynawski. W międzyczasie błyszczał w FC Midtjylland, z którym zdobył mistrzostwo oraz pucharu kraju. W pewnym momencie Dania zrobiła się dla niego za ciasna, więc agenci zaczęli szukać mu miejsca w bardziej konkurencyjnej lidze. 

Mimo małej liczby występów w tej rundzie Jens wciąż jest pomocnikiem wysokiej klasy. Przede wszystkim trzeba docenić jego przydatność na każdym centymetrze boiska. 22-latek potrafi zarówno świetnie przeciąć akcję rywala, jak i w ułamku sekund stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Choć z twarzy wydaje się bardzo sympatycznym chłopakiem, to na placu gry staje się zupełnie inną personą. Odważną, nieustraszoną i gotową do poświęceń za wszelką cenę. W skutecznej grze z piłką pomaga mu to, że świetnie operuje obiema nogami, co w dzisiejszym futbolu jest niezwykle istotne. 

Na pewno wciąż musi popracować nad podejmowaniem odpowiednich decyzji na boisku, gdyż czasem jego kalkulacje nie przynoszą nic dobrego. Kolejny kiepski element to stałe fragmenty gry, ale tam od jakiegoś czasu, przynajmniej na treningach, widać poprawę. 

Cajuste po przejściu do Stade de Reims stał się dziesiątym najdroższym Szwedem w historii. To jednak tylko namiastka presji w porównaniu z tą dostarczoną przez francuskich kibiców. W końcu mamy do czynienia z rekordem transferowym, a to oznacza, że wszyscy bardzo uważnie będą się mu przyglądać. Oczekują jakości tu i teraz, gdyż klub wydał naprawdę sporo pieniędzy jak na swoje możliwości finansowe. 

Człowiek w drugiej linii potrzebny od zaraz

Stade de Reims od jakiegoś czasu ma problemy z linią pomocy. Często ktoś zawodzi, ale najzwyczajniej w świecie brakuje dwóch konkretnych zawodników, którzy mogliby poszerzyć rotacje bądź nawet świadczyć o sile konstrukcyjnej w zespole. Wszystkie znaki zapytania dotyczące przejścia Cajuste zaczynają tym samym odchodzić w niepamięć. Piłkarz o tej specyfice, obdarzony sporym potencjałem oraz wolą walki, był potrzebny od dawien dawna. Mimo wydania bajońskiej sumy (jak na możliwości SDR) trzeba przyznać, że jest to jak najbardziej przemyślany i rozsądny transfer. Statystyki zespołu dotychczas nie zachwycały:

• celność podań na mecz – 75% przy średnio 280 próbach,

• skuteczność podań na połowie przeciwnika – 63% przy 122 próbach.

Druga linia Reims miała dotychczas różne problemy. Jeden z nich wyniknął po kontuzji Marshalla Munetsiego. Reprezentant Zimbabwe zaliczył świetne wejście w sezon, zdecydowanie poprawiając swoją grę. Pracował na całym boisku, dawał Reims mnóstwo wybiegania i walki. Jednak Munetsi z początkiem października doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na prawie dwa miesiące. Bez tego zawodnika gra Reims w środku pola zaczęła kuleć. Bardzo brakowało wybiegania i szybkości. Moreto Cassama nie przekonywał, Valon Berisha w dalszym ciągu nie wnosi do drużyny kompletnie nic (a jest jednym z droższych transferów klubu), a Dion Lopy pomimo dobrych umiejętności technicznych jest przeraźliwie mało dynamiczny, co przy nierzadko grającym z kontry Reims zbyt mocno rzuca się w oczy. Spory problem stanowiło też przenoszenie akcji na połowę przeciwnika. Zwłaszcza w ostatnim czasie częstym zjawiskiem były przerzuty Wouta Faesa na boki boiska z nadzieją, że wahadłowi sobie poradzą — opowiada Bartek Gabryś.

Niewykorzystane wejście smoka Stade de Reims

W 2018 roku po dwóch latach absencji Stade de Reims wróciło do najwyższej klasy rozgrywkowej we Francji. Wszyscy z góry zakładali, że utrzymanie powinno zadowolić klub z Szampanii. Beniaminkowie wzięli sobie te słowa do serca i postanowili zaskoczyć wielu ekspertów, kończąc sezon na 8. miejscu z aż 13 zwycięstwami na koncie. W kolejnym sezonie wcale nie zamierzali zwalniać, co miało poskutkować jeszcze lepszym wynikiem. Rozgrywki we Francji przerwał koronawirus, lecz po 28 kolejkach piłkarze Stade de Reims zajmowali szóstą lokatę i kto wie — być może mieli szansę na wywalczenie sobie miejsca w TOP 5.

Piękna bajka miała jednak swój brutalny koniec. Ubiegły sezon „Remais” zakończyli na 14. miejscu, a w tym roku znajdują się na tej samej lokacie. Klub wpadł w sidła przeciętności i obecnie robi, co może, aby tylko się wydostać. Aktualne starania okazały się bezskuteczne, ale być może rekordowy transfer Jensa Cajuste choć w jakimś stopniu popchnie zespół do przodu.

W Reims mają grupę naprawdę zdolnych, młodych zawodników, z których Oscar Garcia lubi korzystać (choć czasem po prostu musi). Uważam, że Reims urośnie do miana świetnej platformy dla młodych graczy. Do tego klub zarobi spore pieniądze w najbliższych kilku okienkach. Mam nadzieję, że za ogromną (jak na wielkość klubu) fortunę zbuduje świetny zespół mogący walczyć o pierwszą dziesiątkę. Ale do zespołu trzeba też dołożyć osobę trenera, a Garcia wciąż nie budzi wśród kibiców SDR większego zaufania. Próbuje wprowadzać coś od siebie, promuje młodych piłkarzy, ale obawiam się, że przy jakiejś bardzo słabej serii krzesło pod Hiszpanem może zacząć być gorące — mówi Bartek Gabryś.

***

Duży transfer daje również duże nadzieje na wyjście z przeciętności. Stade de Reims ma jeszcze sporo czasu na odbudowanie swojej pozycji, bo ledwie pięć zwycięstw na półmetku Ligue 1 nie jest dobrym rezultatem. Na pewno nie będzie łatwo, ale być może ten jeden trybik w postaci Jensa Cajuste okaże się kluczowy w kwestii ewentualnego sukcesu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze