W ramach meczu towarzyskiego reprezentacja Polski zmierzy się z Węgrami. Leo Beenhakker najlepszym swoim piłkarzom dał wolne i pozwolił opuścić zgrupowanie, a w środowym spotkaniu wystawi „jedenastkę” złożoną z drugoplanowych postaci.
Zapewne powrotu do Anglii żałować może Tomasz Kuszczak, który przy każdej nadarzającej się okazji głosi wszem i wobec, że chciałby być numerem 1. W sobotniej potyczce z Kazachami bronił Artur Boruc, w środę z Węgrami zagra Łukasz Fabiański. Będzie to doskonała okazja do ujrzenia postępów uczynionych w londyńskim Arsenalu przez młodego „Fabiana”.
Oprócz golkipera ManU w kadrze nie ma m.in. Macieja Żurawskiego, Euzebiusza Smolarka, Jacka Bąka czy Grzegorza Bronowskiego. Są natomiast tacy, jak Tomasz Zahorski, Konrad Gołoś, Paweł Brożek czy Kamil Kosowski. Oprócz tej ostatniej dwójki szansę występu mogą otrzymać inni wiślacy – Radosław Sobolewski, Dariusz Dudka i Kamil Kosowski. Czyżby Leo Beenhakker zamierzał wystawić w drugiej linii krakowski kwartet z Brożkiem w ataku. – To będzie doskonała okazje dla mnie, aby pokazać się selekcjonerowi – twierdzi Kosowski.
Reprezentacja Polski z Węgrami zmierzy się na stadionie Widzewa, tym samym na al. Piłsudskiego po długiej absencji powraca drużyna „biało-czerwonych”. Jak na razie kadra w Mieście Czterech Kultur grała pięciokrotnie, a ostatnio w 2002 roku z Japonią (za kadencji Jerzego Engela). W Łodzi reprezentacja wygrała dwa razy (z San Marino i Białorusią), ale jak będzie tym razem – trudno powiedzieć.
– To nie będzie sparing, tylko normalny mecz – zapewniał niedawno Jakub Wawrzyniak i miejmy nadzieję, że piłkarze zagrają na maksimum swoich możliwości. Na trybunach obiektu przy Alei Piłsudskiego szykuje się komplet widzów, który wielkich nazwisk w akcji nie ujrzy. Polacy wynagrodzić to mogą swoim kibicom w bardzo prosty sposób – dobrą grą i pewnym, wysokim zwycięstwem.
Dla wciąż ubiegającej się Łodzi o organizację EURO 2008 ten mecz będzie znakomitą okazją zaprezentowania swoich „możliwości”. Z dobrej strony zdążyli się już pokazać włodarze Widzewa, którzy sprowadzili na stadion… sokolnika. Obecność ptaków pod dachem, a zarazem nad głowami dziennikarzy i osób z loży vip dała już się we znaki niejednym.
Początek środowego meczu o godzinie 18.