Skazywana na porażkę Odra Opole, sensacyjnie zremisowała ze Śląskiem Wrocław 1:1 (0:0). Bramkę dającą przyjezdnym cenny punkt Wrocławianie stracili już w doliczonym czasie.
Spotkanie z Odrą Opole miało być dla zawodników Ryszarda Tarasiewicza spacerkiem. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Drużyna Śląska przeważała na boisku, ale w żaden sposób nie potrafiła tej przewagi udokumentować. Piłkarze z Oporowskiej mieli problemy ze skutecznością. Optyczna przewaga Śląska była widoczna przez cała pierwszą połowę, ale nie miało to wpływu na wynik meczu. Do przerwy bezbramkowy remis.
W drugiej połowie gospodarze mają problemy z zawiązaniem składnych akcji. Drużyna z Opola skupia się bardziej na przeszkadzaniu Wrocławianom, niż na grze. Akcje są krótkie i szybko przerywane. Sytuacja zmieniła się w 53. minucie meczu, kiedy to do siatki trafił Szewczuk, dając swej drużynie skromne prowadzenie. Po tej bramce gra zaczyna wyglądać trochę lepiej, ale zespół Śląska nadal nie potrafi pokonać bramkarza gości. Taki wynik utrzymywał się do 95. minuty meczu (sędzia doliczył 6′), wszyscy czekali już na końcowy gwizdek, gdy bramkarza gospodarzy Kaczmarka, strzałem z kilku metrów pokonuje Pontus.
Odra Opole wywozi z Oporowskiej cenny punkt, a Śląsk zamiast zbierać punkty to je traci.
Jak znowu zagramy z tymi plackami z Wrocławia, to
będzie tylko zwycięstwo!! CPJŚ!!!