Śląsk Wrocław miał się ustabilizować, a powoli pikuje


Fatalnie dla wrocławian zacząła się runda rewanżowa…

2 lutego 2023 Śląsk Wrocław miał się ustabilizować, a powoli pikuje
Krystyna Pączkowska

Kompromitująca domowa porażka w derbach z Zagłębiem Lubin. 19-latek mijający obrońców Śląska Wrocław niczym tyczki slalomowe. Niewykorzystany rzut karny i gra bez pomysłu. Do tego dziwne wypowiedzi pomeczowe trenera i zawodników o kontrolowaniu meczu. Tak, meczu, który przegrali 0:3. Na sam koniec… stadion Tarczyński Arena świecący w barwach rywala zza miedzy. Mecz otwierający rundę wiosenną PKO Ekstraklasy w wykonaniu wrocławian jest obrazem całego klubu. Prezydent miasta, prezesi oraz dyrektor sportowy zapewniają wszystkich, że w klubie wszystko jest stabilne. Wystarczy jednak trochę dokładniej się temu wszystkiemu przyjrzeć. Gołym okiem można zobaczyć, że Śląsk Wrocław jest znaczniej bliżej spotkania się z podłogą niż z sufitem.


Udostępnij na Udostępnij na

– Zespół miał bardzo dobrze zorganizowany okres przygotowawczy. Wszystko zostało przemyślane, zaplanowane i wykonane tak, jak tego chciał trener Ivan Djurdjević – takiej wypowiedzi przed meczem z Zagłębiem Lubin udzielił telewizji klubowej dyrektor sportowy Śląska Wrocław Dariusz Sztylka przed rozpoczęciem drugiej połówki sezonu.

– Należy pamiętać, że przed sezonem odeszło od nas wielu doświadczonych zawodników. Zastąpiliśmy ich częściowo zawodnikami równie doświadczonymi, ale w dużej mierze zaczęliśmy także korzystać z piłkarzy drugiej drużyny. W naszym przekonaniu, i to przekonanie popiera także trener Djurdjević, dokonywanie kolejnych korekt nie jest w tej chwili naszym priorytetem – dodawał prezes klubu Piotr Waśniewski.

Zimny sobotni wieczór na Tarczyński Arenie we Wrocławiu brutalnie zweryfikował te słowa. Zresztą już od dłuższego czasu można zauważyć, że we Wrocławiu rzeczy przemyślanych i wykonanych jak należy jest naprawdę niewiele, a Śląsk Wrocław, zamiast się rozwijać, pogrąża się w bylejakości.

Lewa obrona błaga o litość

Zarówno prezes, jak i dyrektor sportowy upierają się przy tezie, że kadra jest zrównoważona i nie trzeba dokonywać korekt. Dodają, że popiera ich w tym trener Djurdjević. Popiera, bo co innego ma zrobić? Musi grać tym, co dostarczą mu prezes z dyrektorem sportowym. Tymczasem każdy średnio zorientowany kibic we Wrocławiu doskonale wie, że tej kadrze brakuje zarówno ilości, jak i jakości. Najlepszym przykładem jest tutaj lewa obrona obsadzona przez beznadziejnego Victora Garcię. Na zmianę ma młodego Oliwiera Wyparta, który nie rozegrał nawet minuty na poziomie ekstraklasy.

Jest też Patryk Janasik, który nawet na swojej nominalnej prawej obronie jest piłkarzem mocno przeciętnym, więc nie można oczekiwać, że będzie lepszy, kiedy gra po drugiej stronie boiska. Po odejściu Dino Stigleca obsadzenie lewej obrony kimś choćby zbliżonym umiejętnościami do Chorwata powinno być jednym z priorytetów. Włodarze Śląska uznali jednak, że takiej potrzeby nie ma, czego następstwem jest dziewiętnastolatek z Lubina, który właśnie po tej lewej stronie Śląska objeżdża jak amatorów Garcię, Verdascę, jeszcze raz Garcię, po czym wchodzi w pole karne jak po swoje, obrabia jeszcze Poprawę i pakuje piłkę do siatki.

Po meczu podjęto próbę wypożyczenia Luisa Maty z Pogoni Szczecin, ale Śląsk nie był w stanie opłacić pełnej pensji zawodnika „Portowców”. Lepszą ofertę złożyło Zagłębie Lubin i można powiedzieć, że znów w pewnym sensie ograło wrocławian.

Napastnicy bez ambicji, umiejętności i zdolności do strzelania bramek

Kolejną pozycją, która nie została wzmocniona, chociaż zdecydowanie tego wymaga, jest atak. Erik Exposito nie wygląda na piłkarza, który da się pokroić za strzelanie goli dla Śląska Wrocław. Jak zauważył Łukasz Gikiewicz w rozmowie z portalem Interia.pl, Hiszpan woli zostać w Śląsku i bić się o utrzymanie, niż walczyć o mistrzostwo z Rakowem Częstochowa, bo we Wrocławiu ma lepszy kontrakt. To wyraźnie pokazuje, co jest dla Exposito najważniejsze. Sebastian Bergier miał odejść do Polonii Warszawa, ale władze Śląska uznały, że oferta „Czarnych Koszul” za Bergiera jest nieakceptowalna. Włodarze Polonii z kolei uznali, że wymagania finansowe Śląska są zbyt wygórowane, i temat upadł. Problem z Bergierem jednak jest taki, że poziom, który prezentuje zawodnik Śląska, jest zdecydowanie bardziej odpowiedni dla drugoligowej Polonii niż dla ekstraklasowego Śląska.

Na koniec zostaje Caye Quintana, czyli napastnik, który… nie strzela goli. W futbolu chodzi o to, żeby zdobyć więcej bramek od przeciwnika. We Wrocławiu uznano, że człowiek, który powinien być za to odpowiedzialny, potrzebny nie jest. Skoro nie sprowadzono nowego napastnika, to trzeba będzie przygotować do gry Erika Exposito, który po raz kolejny nie przepracował z drużyną całego okresu przygotowawczego. Hiszpan zapewne nie jest w najlepszej formie, a i tak przewyższa swoich konkurentów do miejsca na pozycji numer 9.

Dziura w środku pola

Jakby tego było mało, w środek pola spadła potężna bomba, bo ze składu na przynajmniej dwa miesiące wypadł Petr Schwarz. Sprawdźmy, kim można go zastąpić. Trener Djurdjević do wyboru ma młodego Adriana Bukowskiego, Michała Rzuchowskiego, który jak na razie jest wielką niewiadomą i utalentowanego Karola Borysa. Co ciekawe, szesnastoletni Borys ma w PKO Ekstraklasie więcej minut (194) niż dziewiętnastoletni Bukowski (110) i mający 29 lat Rzuchowski (111). W środku pola zostaje więc ta trójka, Patrick Olsen, a także ociężały i na razie bardzo słaby Nahuel Leiva. Mógłby tam zagrać jeszcze Adrian Łyszczarz, ale z tego, co słyszę, wynika, że klub nie wiąże z nim przyszłości i próbuje się go pozbyć. Może kontuzja Schwarza to zmieni.

Zapytałem byłego zawodnika Śląska Wrocław Piotra Ćwielonga, kto według niego powinien zastąpić kontuzjowanego czeskiego pomocnika.

– Postawiłbym na Borysa. Niech gra i się rozwija. Słabszy od innych nie będzie, a jak pokazują przykłady wielu klubów na młodych, utalentowanych zawodnikach, którym daje się grać, można zarobić całkiem dobre pieniądze w przyszłości.

Może w końcu stawianie na młodzież w Śląsku Wrocław nie będzie tylko obietnicą bez pokrycia zapowiadaną niemal przed każdym sezonem. Szkoda tylko, że klub został do tego zmuszony przez przykrą kontuzję kluczowego zawodnika.

Szykuje się znów nerwowa walka o utrzymanie

– Śląsk Wrocław wygląda tak samo jak w tamtej rundzie. Coś próbuje, ale nie widać wiary w to, że można zrobić coś więcej. Jeszcze jeden, dwa takie mecze i wrocławianie dołączą do grupy walczącej o utrzymanie, a wtedy może się zrobić już naprawdę gorąco – dodaje Piotr Ćwielong.

Owszem, może zrobić się gorąco i może dojść do sytuacji, kiedy w końcu limit szczęścia się wyczerpie i trzeba będzie sobie radzić w realiach pierwszoligowych, a to dla Śląska może być jak gwóźdź do trumny. Dariusz Sztylka w telewizji klubowej zapewniał, że zespół na wiosnę na pewno będzie wyglądał zdecydowanie lepiej niż jesienią. Na razie jego zapewnienia warte są tyle samo, ile obietnice stawiania na wrocławską utalentowaną młodzież.

Terminarz jest trudny. W lutym wrocławian czekają wyjazdy do Szczecina i Łodzi oraz wizyty we Wrocławiu Lecha i Korony. Mecze z drużyną z Kielc zawsze były dla Śląska trudne. W ostatnich 10 meczach koroniarze wygrywali 5 razy, 2 razy był remis i 3 razy wygrywał Śląsk.

Organizacyjnie Śląsk Wrocław

Swoją drogą dziwne dla mnie jest to, że przedstawiciele cały czas podkreślają, że sytuacja finansowa klubu nie pozwala na zatrudnianie kolejnych piłkarzy, a co chwilę słyszy się o nowych ludziach zatrudnianych w klubowej administracji. Może warto trochę zmniejszyć liczbę dyrektorów, menadżerów, koordynatorów, prezesów i zainwestować na przykład w dział skautingu? Trudno się bowiem dziwić, że drużyna pod względem jakościowym nie wygląda najlepiej. We Wrocławiu dział skautingu składa się w zasadzie z jednej osoby, która ogląda piłkarzy w programach komputerowych, i na tej podstawie wydaje rekomendacje. Oczywiście przegląda też oferty zaprzyjaźnionych agencji menadżerskich. Szef tego jednoosobowego działu ma też pod opieką kilku studentów wolontariuszy, którzy jeżdżą po okolicznych miejscowości i szukają perełek.

Jak widać po kadrze, do tej pory żadnej nie znaleźli. Inną ciekawą sprawą jest fakt, że szefem działu skautingu w Śląsku jest człowiek niemający skautingowych kompetencji. Michał Hetel to zaufany człowiek dyrektora sportowego, który swego czasu był trenerem w jego szkółce piłkarskiej. Następnie razem ze Sztylką trafił do rezerw Śląska, w których został jego asystentem. Kiedy Sztylka został dyrektorem sportowym, Hetel błyskawicznie trafił do działu skautingu. Oczywiście krzywdzące byłoby twierdzenie, że każdy transfer to niewypał. Jednak ostatnio coraz więcej tych nietrafionych i ogólny rozrachunek zaczyna wyglądać coraz gorzej.

Wizerunek? A komu to potrzebne?

Śląsk Wrocław od wielu lat zawodzi swoich kibiców. Coraz więcej fanów głośno wyraża swoje niezadowolenie, zaznaczając, że władze klubu skutecznie obrzydzają im Śląsk. Trudno się im dziwić. Kompromitujące mecze, walka o utrzymanie, marketing leżący na dnie, przegrane spory sądowe z byłymi piłkarzami. Do tego stadion świecący w barwach przeciwnika podczas derbów to tylko kilka przykładów z ostatnich kilku miesięcy, a w ostatnich latach było tego znacznie więcej. Jeden z użytkowników Twittera zebrał to wszystko w jedną nitkę. Przeglądając ją, trzeba się mocno zastanowić, czy jest bardziej śmiesznie czy jednak strasznie.

Klub próbuje się ratować wyjściem do kibiców. Opublikowano ostatnio na YouTube film pt. „(Nie)zadane pytania”, w którym prezes Waśniewski i dyrektor Sztylka odpowiadają na pytania i wątpliwości kibiców oraz dziennikarzy. Pomysł świetny, ale samo wykonanie już nieco mniej, bo słowa obu panów zostały niemal błyskawicznie i brutalnie zweryfikowane przez mecz z Zagłębiem Lubin. Choćby te o szerokości i jakości kadry.

Czas zejść ze sceny

Od wielu już lat wyraźnie widać, że miasto Wrocław nie ma ani pomysłu, ani kompetencji na rozwój tego klubu. Zakulisowe rozgrywki polityczne wolę pozostawić bez komentarza. Jedyne, na co stać obecnych włodarzy, to średni lub bardzo słaby poziom z przebłyskiem raz na pięć lat. Do tego słabe wymówki o obracaniu się w specyficznej sytuacji finansowej. Chyba już czas odpuścić. Dograć ten sezon. Spróbować się jakimś cudem utrzymać i oddać klub w ręce ludzi kompetentnych. Śląsk Wrocław od lat stoi w miejscu, a opowieści o braku chętnych na zakup klubu inwestorów lub inwestorów takich, którzy się nie nadają, można włożyć między bajki. Potencjał we Wrocławiu jest ogromny. Szkoda byłoby go już całkiem zmarnować.

Tadeusz Pawłowski, legenda Śląska Wrocław, w krótkiej rozmowie powiedział mi ciekawe zdanie:

– Na każdym pudełku z zabawkami napisane jest, dla dzieci w jakim wieku są te zabawki przeznaczone.

Myślę, że jest to bardzo trafne i dobitne w kwestii zarządzania Śląskiem Wrocław.

Komentarze
!!! (gość) - 1 rok temu

To jest sabotaż a nie zarządzanie klubem! Prywatne poletko za publiczne pieniądze, kosztem podatników, kosztem klubu i poziomu sportowego. Spadek do 2 ligi mamy na 99% i pewnie nawet wtedy wymyślą jakąś ściemę. W tym są dobrzy. Nikt nie prowadziłby swojej firmy w taki sposób. Jest mnóstwo prezesów i dyrektorów na ciepłych posadkach i nic z tego nie wynika, marnotrawione są fundusze. Tak się zastanawiam czy to nie jest odpowiedni moment, żeby wkroczyła prokuratura.

Odpowiedz
wojak5036 (gość) - 1 rok temu

Od kilku lat jak tylko Prezesem został P.Waśniewski pisałem , że ze Śląskiem będzie bardzo źle. Zdecydowana większość ludzi na forum SlaskNet traktowała mnie jak "debila" który pisze by tylko pisać. Nie trafiały do nikogo argumenty że z roku na rok jesteśmy coraz słabsi piłkarsko i tragicznie zarządzani. Nie ukrywam że pisałem źle o Prezesie i Dyrektorze Sportowym ale także o kibicach z sektora "B". Dla mnie stali się takimi samymi "nieudacznikami" jak w/w panowie. Ludzie "wtajemniczeni" w realia kibicowskie doskonale wiedzą o co chodzi. Portal kibiców SlaskNet również stał się "zakładnikiem" dobrej zmiany w klubie za rządów Sutryka. Nie można było źle pisać na powyższe tematy , bo natychmiast były usuwane posty a nawet blokowane konta. Śląsk jest już na dnie z którego się nie podniesie. Wrocławianie mają dość finansowania klubu z ich podatków. Obawiam się że to jeszcze nie jest koniec "dziadostwa" w moim ukochanym WKS-ie. Szambo i "ówno" wypłynie jak wylądujemy w 1 lidze , tylko że wtedy będzie już za późno na łzy. Gikiewicz ma 100% racji w tym co powiedział o Śląsku i naszych piłkarzach. Za to wszystko osobiście odpowiadają Piotr "Schetyna" Waśniewski i Dariusz Sztylka. Śląsku WALCZ bo Prezesi się zmieniają i nadejdą lepsze czasy dla Ciebie.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze