Śląsk Wrocław zremisował we Wrocławiu z Lechią Gdańsk 1:1 po bardzo emocjonującej końcówce. Pierwsza bramka wpadła po fatalnym błędzie Kelemena, jego pomyłkę wykorzystał Wiśniewski. Wyrównał na minutę przed końcem Ćwielong.
Mecz rozpoczął się bardzo spokojnie. Obie jedenastki grały bardzo zachowawczo, wręcz jakby chciały badać się nawzajem. Po chwili jednak to Lechia zdecydowała się na poprowadzenie gry i niebawem mieliśmy pierwszą groźną akcję pod bramką Kelemena. Szansę miał Piotr Wiśniewski, ale został skutecznie zablokowany. Gospodarze nie chcieli pozostać dłużni i po kombinacyjnej akcji przewrotki próbował Stevanović. I prawie mu się udało zdobyć bramkę, jednak uderzył wprost w ręce Kanieckiego.
Aktywny był Stevanović, ale w swoim stylu psuł dobre akcje. Kolejną szansę miał po dośrodkowaniu Sochy, lecz spudłował z ok. 8 metrów. Grę zaczęli prowadzić gospodarze, ale jakoś się to nie kleiło. Bywały nieporozumienia z Moulounguim czy Sobotą. Po pierwszej połowie mieliśmy więc bezbramkowy remis. Poziom meczu nie zachwycał i pozostawało mieć nadzieję, że ta druga część będzie znacznie lepsza.
Na drugą połowę trener Levy zdecydował się postawić na Elsnera, którego wstawił zamiast Stevanovicia. Ale to Lechia mogła się cieszyć ze wspaniałego rozpoczęcia. No właśnie, mogła. Niestety Wiśniewski chybił. Nie chybił natomiast kilka minut później. Po fatalnym błędzie Kelemena Wiśniewski spokojnym strzałem zdobył bramkę dającą prowadzenie.
Śląsk do gonienia wyniku jest przyzwyczajony, ale nie można zapominać, że i sam dał się raz na tym złapać. Chodzi mi oczywiście o mecz z Jagiellonią, w którym prowadził 3:0, a zremisował 3:3. Tym razem jednak nie mógł się wstrzelić. Pudło Ćwielonga, świetna interwencja Kanieckiego po strzale Kaźmierczaka, czy znów pudło Pawelca i zmarnowana sytuacja sam na sam Soboty. Jak nie szło, to nie szło
Ale na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry w końcu się udało. Ćwielong okazał się tym asem. Tym jokerem, który dał Śląskowi remis. Mistrzowie Polski nie wykorzystali jednak okazji na odskoczenie Górnikowi i Piastowi.