Skarb kibica PKO Ekstraklasy: Lech Poznań – czy wystarczy czasu?


Lech Poznań zaliczył nieudaną rundę jesienną. Jego cele wciąż mierzą wysoko, pytanie tylko, czy wystarczy czasu, aby dogonić ligowych rywali

26 stycznia 2021 Skarb kibica PKO Ekstraklasy: Lech Poznań – czy wystarczy czasu?

Poprzednia runda dwojaka. Niby awans do fazy grupowej Ligi Europy, niby zachwyty nad grą "Kolejorza”, a tak naprawdę to wielka porażka w PKO Ekstraklasie. Nie umniejszamy sukcesu, bo oglądanie Lecha w czwartkowe wieczory to był jakiś powiew świeżości w szarej rzeczywistości polskiej piłki klubowej. Nowe doświadczenia i pieniądze na pewno się przydadzą, ale fakty są takie, że Lech już stracił szansę na mistrzostwo, a może nawet na puchary.


Udostępnij na Udostępnij na

Tradycją już jest, że Lech Poznań słabo prezentuje się piłkarską jesienią. Nie wiemy, co ma na to wpływ, ale to już jest norma. Kiedy przychodzi Turniej Czterech Skoczni, Kamil Stoch jest w formie, a w rundzie jesiennej „Kolejorz” zawsze jest w dołku. Tak jest i tym razem. Liga Europy jednak trochę osłodziła tę słabą dyspozycję w ekstraklasie. Katastrof z Pogonią czy Wisłą Kraków nikt jednak nie zapomni. Lech teraz rzuci się w pogoń za rywalami, zresztą jak zawsze, ale do mety już zostało niewiele czasu. O pozytywy i negatywy w grze „Dumy Wielkopolski” na jesień zapytaliśmy Dominika Stachowiaka.

– Jeśli chodzi o rundę jesienną, dało się podczas niej odnieść bardzo różne wrażenia. Ostatecznie jednak przeważyły te negatywne. Lech grał w Lidze Europy, co napawało optymizmem, ale w ekstraklasie zawodził, tracił mnóstwo bramek, głównie ze stałych fragmentów gry. „Kolejorz” często grał ładnie, ale nie było skuteczności, którą mieli ligowi rywale. Apogeum stanowiła porażka u siebie z Pogonią Szczecin 0:4. Czego zabrakło? Moim zdaniem zdecydowanie szerszej ławki rezerwowych, czyli to, z czym Lech zmaga się od dłuższego czasu. Brak klasowych zmienników dla Tiby, Satki czy Modera doprowadził do absurdalnej sytuacji, w której piłkarze grali przemęczeni czy z urazami. Drugą rzeczą, której w Lechu zabrakło, był częsty brak odpowiedniej reakcji trenera Dariusza Żurawia odnośnie do sytuacji na boisku. Zmiany były wykonywane za późno, ale też trzeba powiedzieć, że często nie przekładały się na poprawę sytuacji „Kolejorza” na boisku.

– Ostatnią rzeczą, którą wymienię w tej kwestii, będzie słaba postawa zespołu z Poznania przy stałych fragmentach gry, bo to właśnie one rzuciły się jesienią najbardziej w oczy. Teraz, kiedy do klubu trafił Bartosz Salamon, powinno być łatwiej o wygrywanie pojedynków w powietrzu, co zmniejszy ryzyko utraty bramki po rzucie rożnym. Niemniej jednak jest to element, nad którym Lech musi pracować.

Większość rundy to jednak próbowanie, kombinowanie, ryzykowanie tylko po to, aby skład wyglądał jakoś. Na dodatek słaba forma liderów, a może inaczej zmęczenie już w pewnym momencie niewyobrażalną liczbą spotkań. Gdy jeszcze dodamy niepewną obronę i kłopoty z kontuzjami, to wszystko daje nam problemy nie do przeskoczenia i powody, dlaczego Lech jest na 9. miejscu i traci do lidera 12 punktów.

Lech Poznań – przygotowania do rundy

Lech jak już co roku wyjechał na obóz do Turcji, a dokładnie do Belek. To tam można spotkać kilka polskich klubów każdej zimy. Nie inaczej było tym razem. W Turcji można załatwić też sparingi z wieloma ciekawymi rywalami, dlatego tak często jest odwiedzana przez polskie kluby. Także ładna pogoda, dobrze przygotowane boiska i w miarę tanie hotele sprawiają, że na przełomie stycznia ten kraj staje się centrum ekstraklasy. 

Pierwszym sparingpartnerem „Kolejorza” był Bandirmaspor. Drużyna z 2. ligi tureckiej została szybko napoczęta, a później spotkanie toczyło się pod kontrolą poznaniaków. Zaznaczamy jednak, że nie było to wybitne starcie Lecha, a w drugiej połowie Turcy kilkukrotnie zagrozili bramce Filipa Bednarka. Decydującą bramkę zdobył jeszcze w pierwszej połowie Bartosz Salamon. Drugim sprawdzianem „Kolejorza” było Dynamo Moskwa. Klub Sebastiana Szymańskiego jednak szybko przekonał się o sile lechitów. Dwie bramki zdobył Filip Szymczak, a po raz kolejny bardzo dobrze zaprezentowała się poznańska młodzież z Antonim Kozubalem na czele.

Następne dwa sparingi Lech rozegrał tego samego dnia. Przeciwnikami byli kolejno FK Rad i Szachtar Donieck. W tym pierwszym sparingu działo się naprawdę mało, a spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0. Na boisko wybiegli wtedy głównie wychowankowie, dla których takie mecze mają dużą wartość. Na mecz z Ukraińcami Dariusz Żuraw wyszedł już wyjściowym garniturem, choć zabrakło kilku postaci ze względu na kontuzje. Spotkanie w Calisia Sports Center zakończyło się wynikiem 1:1, a jedyną bramkę dla Lecha zdobył Filip Marchwiński. Co warte podkreślenia, bramka Viktora Kowalenki z karnego była jedyną straconą przez „Kolejorza” na obozie w Turcji. Napawa to optymizmem, gdyż to była właśnie pięta achillesowa w rundzie jesiennej.

– W sparingach pozytywnie można ocenić grę kombinacyjną Lecha. W oczy rzucały się gra na jeden kontakt i szybkie konstruowanie akcji, co powodowało, że zespół z Poznania stwarzał sobie dużo dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Drugim pozytywem, jeśli spojrzeć na liczby, jest tylko jedna stracona bramka. Co więcej, nie z gry, ale z rzutu karnego. Lech grał skutecznie w defensywie, podobał mi się Bartosz Salamon, który dobrze spisywał się w grze na wyprzedzenie i dawał dużo spokoju w szeregach obronnych „Kolejorza”. Również podobała mi się gra Filipa Szymczaka, który w takiej dyspozycji może skutecznie powalczyć z Mikaelem Ishakiem oraz odgrywać rolę dżokera w talii Dariusza Żurawia.

– Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o młodzieży, którą trener Lecha zabrał do Belek. Wszyscy piłkarze występujący dotychczas w drugoligowych rezerwach pokazali, że mogą być kolejnymi piłkarzami, którzy niedługo wypłyną w świat po grze w Lechu. Wszystkich, w tym mnie, oczarował Antoni Kozubal. „Mały Tiba”, bo tak został nazwany przez kolegów, zaskakiwał podaniami, które pomijały linię pomocy zespołu przeciwnika, oraz nie bał się brać gry na siebie, a przypomnijmy, że ten chłopak ma dopiero 16 lat. Lech będzie miał z niego jeszcze wiele radości. Również Krystian Palacz dał sygnał do tego, że może stać się następcą Tymoteusza Puchacza. Chociaż nie grał na lewej obronie, lecz na skrzydle, mogły podobać się jego pracowitość i naturalny ciąg na bramkę – dziennikarz strony aosporcie.pl Dominik Stachowiak.

Transfery

Przy Bułgarskiej doskonale wszyscy wiedzieli, że zimą będzie trzeba trochę popracować nad transferami. Już jesienią ławka była dość krótka albo inaczej – niewystarczająca na dobrą grę na trzech frontach. W grudniu także pożegnano się z Jakubem Moderem, któremu Brighton skróciło wypożyczenie. Trzeba było więc załatać dziurę po reprezentancie Polski. 

Lech pod tym względem zaczął działać bardzo szybko i już zdecydowanie wcześniej zaklepał sobie Jespera Karlstroma. Trudno stwierdzić, aby był to zawodnik jeden do jeden, ale jego celem ma być zabezpieczenie tyłów i dawanie więcej swobody w ofensywie Pedro Tibie. Szwed poprzednio reprezentował barwy Djurgardens, a nawet był kapitanem tej drużyny. Rozegrał w szwedzkim Allsvenskan 188 spotkań. Jest to zatem zawodnik już bardzo doświadczony, ale zarazem młody i głodny nowych wyzwań. Wydaje się to bardzo dobry ruch. Spodziewać możemy się też na dniach jeszcze jednego transferu do środka pola. 

– Zwrócę jednak uwagę na Jespera Karlstroema, o którym trochę zapomniano ze względu na to, że transfer ten został ogłoszony dużo wcześniej. Szwedzki pomocnik dobrze prezentuje się w rozegraniu piłki oraz w destrukcji, a także nie boi się wchodzić w drybling. Dobrze wygląda jego współpraca z Tibą, co napawa dodatkowym optymizmem – komentuje przyjście Szweda dziennikarz z Poznania.

Kolejną pozycją, która wymagała wzmocnień, była obrona, a szczególnie jej środek. To on był przecież w rozsypce w wielu spotkaniach, a w niektórych meczach grać tam musiał Tomasz Dejewski. Teraz taka sytuacja już nie powinna się przydarzyć. Drużynę poznańskiego Lecha wzmocnili Bartosz Salamon i Antonio Milić. O tego pierwszego jesteśmy spokojni, że będzie wzmocnieniem, a pokazał to już na obozie. Za to ten drugi jest wielką niewiadomą. Może okazać się kozakiem, a może zostać niewypałem jak jego rodak Karlo Muhar. Swoją drogą to chorwacki pomocnik nareszcie odchodzi z Poznania. Trzeba przyznać, że przy wielkiej radości kibiców. 

– Najciekawszym transferem powinien być powrót Bartosza Salamona do Poznania. Lech miał problemy z grą w defensywie, a piłkarz z takim doświadczeniem na włoskich boiskach powinien dać dużo więcej spokoju w obronie „Kolejorza”. Warunki fizyczne wychowanka Lecha dają spore nadzieje na większą skuteczność wygrywanych pojedynków powietrznych, z czym poznaniacy mieli problem – dodaje Dominik Stachowiak kilka słów o Bartoszu Salamonie.

Jeśli jesteśmy już przy odejściach, to definitywnie odszedł Paweł Tomczyk. Po wielu wypożyczeniach opuszcza Poznań, chyba trochę niespełniony, aby poszukać szczęścia w Widzewie Łódź. Za to na półroczne wypożyczenia odeszli Jakub Niewiadomski i Mateusz Skrzypczak. Boczny obrońca chce poszukać nowych doświadczeń w Fortuna 1. Lidze, a Skrzypczak po nieudanym wypożyczeniu w Niepołomicach będzie udowadniać swoją wartość w Stomilu Olsztyn. To bardzo ważne dla Lecha, aby ogrywać swoich wychowanków. Z Poznaniem na pół roku pożegnał się też Djordje Crnomarković, który wzmocni ligowego rywala Zagłębie Lubin.

Atut

– Nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że największym atutem Lecha w rundzie wiosennej powinna być ofensywa. „Kolejorz” przyzwyczaił nas do ładnej dla oka gry. Wiemy, że poznaniacy potrafią stwarzać sobie dużo okazji bramkowych. W sparingach dobrze prezentowali się Marchwiński, Awwad i Szymczak, atak Lecha nie będzie uzależniony od Ishaka i Ramireza, więc powinien tylko zyskać. Zwłaszcza że ci piłkarze mogą nie zdążyć na mecz z Górnikiem. To będzie dobry sprawdzian dla ich zmienników – odpowiada na nasze pytanie o największy atut Lecha dziennikarz portalu aosporcie.pl. 

Trudno się z tym nie zgodzić. Najlepszy Lech za Dariusza Żurawia to Lech ofensywny, kombinacyjny i stwarzający sobie multum sytuacji. Tego na jesień nie oglądaliśmy. Było to spowodowane oczywiście słabszą formą kluczowych graczy, teraz jednak wygląda na to, że „Kolejorz” wróci do normalnego trybu gry, a także do normalnej swojej gry. W maju i czerwcu poprzedniego roku pokazał, że gdy gra swoją piłkę, jest praktycznie nie do zatrzymania. Jakość w ofensywie jest ogromna. Nie zdziwimy się więc, jak Lech będzie bardzo skuteczny na wiosnę, a mecze z jego udziałem będą kończyły się wieloma bramkami. W końcu punkty w ligowej tabeli trzeba odrabiać.

Niewiadoma

W ostatnim sparingu przed meczem z Górnikiem Zabrze zabrakło kilku ważnych zawodników w kadrze. Na tej liście znaleźli się między innymi: Mikael Ishak (zszedł w 15. minucie), Jan Sykora, Lubomir Satka, Antonio Milić i Dani Ramirez (został w kraju, gdyż miał pozytywny wynik testu na koronawirusa). Przypominają się więc demony z jesienni, gdy Dariusz Żuraw musiał sobie radzić z wieloma absencjami. Niby nie są to groźne urazy, ale wiadomo, jak to się kończy. Dwa tygodnie przerwy od gry, później dwa tygodnie dochodzenia do siebie i robi się miesiąc. Nie wiadomo więc, w jakim składzie Lech wybiegnie na pierwsze spotkanie po przerwie. 

3 rzeczy, które wydarzą się w rundzie wiosennej

1. Lech rozpocznie pogoń za europejskimi pucharami

9. miejsce. Kto by się tego spodziewał jeszcze w sierpniu? To miał być ten sezon, w którym w końcu Piotr Rutkowski przyjdzie z kluczem do zakurzonej gabloty i włoży do niej jakieś trofeum. Najlepiej puchar za zwycięstwo w PKO Ekstraklasie. Niestety, zapowiada się na kolejny sezon bez jakichkolwiek trofeów, a to boli coraz bardziej poznańskiego kibica. Lech ma w tym momencie jeden z najlepszych składów w ekstraklasie. Jak nie najlepszy. Wzmocnienia, których dokonano, powinny przekuć się na dobre wyniki. Takich zawodników jak Bartosz Salamon i Jesper Karlstrom brakowało. W Poznaniu zapowiadają, że to nie koniec wzmocnień. Nie wyobrażamy sobie więc, aby Lech zakończył sezon na 9. miejscu. Tu od spotkania z Górnikiem Zabrze rozpocznie się pogoń za każdym punktem. Gdzie go to zaprowadzi? Zobaczymy.

2. Lech będzie preferował ofensywny styl

Co do spotkania z Górnikiem to Lech od pierwszego meczu będzie starał się grać ofensywnie i kombinacyjnie. To nie będzie „Kolejorz” z jesieni, tylko z wiosny. Agresywny i bezwzględny dla rywala. Nie będzie kalkulacji, że to słabszy skład, że coś tam. Od początku Dariusz Żuraw wystawi wszystkie najmocniejsze armaty do boju, a te armaty potrafią zrobić spustoszenie, a przekonali się o tym wszyscy latem. Dariusz Żuraw ma tak zwany samograj. Tam naprawdę nie trzeba kombinować, tylko po prostu dać swobodę takim piłkarzom jak Dani Ramirez czy Pedro Tiba. Jeśli nie oglądałeś regularnie polskiej ligi, to zalecamy włączenie sobie meczu Lecha na początek. Tego z wiosny.

3. Transfery do obrony przyniosą efekty

Jak już kilkukrotnie wspominaliśmy, największym problemem Lecha była obrona, a także stałe fragmenty gry. To był po prostu dramat. Gorsze pod tym względem były tylko dwa beniaminki. Transfer Bartosza Salamona powinien wprowadzić więcej pewności w obronie, a także przełożyć się na mniej straconych bramek. Spotkania sparingowe, choć to oczywiście tylko sparingi, pokazały, że już jest widoczna poprawa w tym aspekcie. Były trener „Kolejorza” Adam Nawałka mawiał: – Będziemy silni zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Lech na papierze również na takiego wygląda. Czas pokazać to na murawie.

Przewidywana jedenastka

Wyjściowa jedenastka wygląda bardzo solidnie. Jest kim straszyć. Oczywiście jest to tylko awizowany skład i na pierwszy mecz z Górnikiem Zabrze pewnie nie wyjdzie taka jedenastka. Miejsce w bramce wywalczył sobie Mickey van der Hart. Pozycja stopera też wydaje się dobrze obsadzona, gdyż można skorzystać z Antonio Milicia oraz kapitana poznańskiej drużyny Thomasa Rogne. Zmiennikiem Tymka Puchacza będzie Vasyl Kravets. Istnieje też możliwość, że „Puszka” może zostać przesunięty wyżej, a wtedy Ukrainiec zajmie jego miejsce. Prawa flanka obrony to królestwo Alana Czerwińskiego. Jeśli go zabraknie, Dariusz Żuraw najprawdopodobniej będzie kombinował z przesunięciem na tę pozycję Lubomira Satki lub Jakuba Kamińskiego.

Środek pola z Tibą, Karlstromem i Danim Ramirezem wydaje się optymalny. Jest zachowana równowaga pomiędzy atakiem a defensywą. Zadaniem Szweda będzie przede wszystkim zabezpieczanie tyłów, ale spokojnie jest to zawodnik, który bardzo dobrze sobie radzi w wyprowadzeniu piłki. Pedro Tiba za to powinien mieć mniej obowiązków w defensywie, a to sprawi, że częściej będziemy oglądać go w grze kombinacyjnej z Hiszpanem. Jeszcze przed rozpoczęciem rundy Lech powinien ściągnąć jeszcze jednego środkowego pomocnika, gdyż w tej chwili jest posucha na tej pozycji. Pierwszym do wejścia jest Filip Marchwiński.

Skrzydłowi Lecha są bardzo uniwersalni co do strony, na której grają. Wydaje się, że będzie to ostatnia runda Jakuba Kamińskiego w Lechu, a więc będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Podczas okresu przygotowawczego bardzo dobrze prezentował się również Michał Skóraś, a wna zapleczu jest jeszcze Jan Sykora. Z konieczności na skrzydle można postawić Mohammada Awwada. Kibice Lech nie ukrywają, że przydałby się jeszcze jeden skrzydłowy. Skład wieńczy Mikael Ishak. Jeśli będzie zdrowy, to zostanie pierwszym wyborem Dariusza Żurawia. Jego zmiennikiem ma być Filip Szymczak, który bardzo dobrze zaprezentował się na obozie w Turcji.

Słaba pozycja startowa

Tego, że Lech będzie zdobywał więcej punktów niż na jesień, jesteśmy pewni. Nic już jednak nie zależy od niego. Jego rolą jest po prostu punktowanie tydzień w tydzień. Większość ekspertów zgodnie mówi, że „Kolejorz” wciąż jest w grze o europejskie puchary, a w oknie zimowym bardzo mądrze się wzmocnił. Jest też cały czas w grze o Puchar Polski. Poprosiliśmy na koniec Dominika Stachowiaka o przewidywania co do rundy wiosennej w wykonaniu Lecha.

–- Lech niestety nie ma dobrej pozycji startowej na wiosnę. 12 punktów straty do prowadzącej Legii może być niemożliwe do odrobienia. Również walka o miejsca premiowane udziałem w europejskich pucharach będzie bardzo ciężka. Największą nadzieją „Kolejorza” na uratowanie tego sezonu wydaje się Puchar Polski. Optymistycznie powiem, że Lech skończy sezon na najniższym stopniu podium, za Legią i Rakowem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze