Skarb Kibica Fortuna 1. Ligi: ŁKS – zmazać ekstraklasową plamę


ŁKS brutalnie zweryfikowany przez ekstraklasę. Zaczyna walkę o powrót do elity

28 sierpnia 2020 Skarb Kibica Fortuna 1. Ligi: ŁKS – zmazać ekstraklasową plamę

Trzeci sezon z rzędu, w którym łodzianie będą się bić o najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce. Dwa lata temu walka o ekstraklasę zakończona happy endem, przed rokiem nieudana misja ratowania gry w elicie. Kolejny rozdział bitwy ma przynieść odmieniony obraz łódzkiej drużyny, nauczonej doświadczeniem i z pokorą patrzącej na pierwszoligowych rywali. Czy po sezonie 2020/2021 znów na koszulkach "Ełkaesiaków" dumnie będzie widnieć hasło "Ekstraklasa jest już nasza"?


Udostępnij na Udostępnij na

ŁKS wrócił do ekstraklasy kompletnie nieprzygotowany. I to na wielu płaszczyznach. Błędów by można wyliczać wiele, ale po fakcie nie ma to już większego sensu. Dla łodzian przyszedł czas na futbolowy renesans. Skończyła się obfita w sukcesy, lecz przykro zakończona era Kazimierza Moskala, a nową historię Rycerzy Wiosny zaczął pisać Wojciech Stawowy. Od pojedynku z Odrą Opole rozpoczyna się dla ŁKS-u kolejna misja pt. „Ekstraklasa”.

Przygotowania do sezonu

Łódzki Klub Sportowy centralną część przygotowań do nadchodzącego sezonu spędził w Woli Chorzelowskiej, gdzie zespół trenował łącznie przez sześć dni. Łodzianie pod koniec pobytu na obozie przygotowawczego rozegrał dwa spotkania sparingowe z Koroną Kielce oraz Stalą Mielec. Jako że mecze odbywały się jeden po drugim, to trenerzy łódzkiego klubu desygnowali do gry dwie niezależne „jedenastki”.

Mimo prowadzenia do przerwy w pierwszym spotkaniu przeciwko Koronie Kielce 2:0 po golach Pirulo oraz Adama Ratajczyka, ŁKS przegrał ostatecznie 2:4. Drugi mecz, w którym łodzianie zagrali w zestawieniu znacznie bardziej zbliżonym do podstawowego, zakończył się ich zwycięstwem nad Stalą Mielec 1:0 po bramce Przemysława Sajdaka.

Ostatnim sprawdzianem dla Łódzkiego Klubu Sportowego przed meczami o stawkę miała być potyczka przy Alei Unii 2 z KKS Kalisz. Parę godzin przed pierwszym gwizdkiem klub wydał jednak komunikat o odwołaniu sparingu ze względu na brak kompletu wyników badań na obecność przeciwciał koronawirusa w zespole. Momentalnie ukazały się plotki mówiące o zakażeniu jednego z zawodników koronawirusem, ale następnego dnia zostały one zdementowane przez klub.

Próbą generalną przed początkiem rozgrywek Fortuna I. Ligi było spotkanie w ramach 1/32 Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław. Rycerze Wiosny, będący w dogrywce o krok od wylotu z rozgrywek, dzięki bramce w 120. minucie debiutującego Piotra Gryszkiewicza zdołali doprowadzić do konkursu rzutów karnych, w których okazali się lepsi od rywala grającego poziom rozgrywkowy wyżej i awansowali do dalszej fazy Pucharu Polski. Kapitan ŁKS-u – Arkadiusz Malarz – na Twitterze krótko podsumował istotę zwycięstwa: Potrzebowaliśmy tego jak powietrza!

Transfery

Rewolucji nie było, bo być nie miało. Zgodnie z tym, co mówił prezes Tomasz Salski, ŁKS nie chce ze względu na niepowodzenie w PKO Ekstraklasie przebudowywać zespołu i zaczynać jego budowę od nowa. Kosmetyczne zmiany, delikatne podrasowanie niedoskonałości i praca na tym samym organizmie. Pierwsze powodzenie projektu w postaci awansu do dalszej fazy Pucharu Polski już jest. Teraz pozostaje czekanie na efekty w 1. lidze.

Oczywiście, gdyby spojrzeć na liczbę transferów, to wcale ŁKS się w letnim okienku nie hamował. Sęk w tym, że znaczna część wzmocnień to piłkarze, którzy do pierwszej drużyny dopiero za jakiś czas będą pukać. Łodzianie zbroją się na przyszłość, aby wychować piłkarzy takich, jak Adam Ratajczyk czy Jan Sobociński – dojrzałych i gotowych na najwyższy poziom.

W klubie, co w pełni zrozumiałe, skupiono się przede wszystkim na wzmocnieniu defensywy. Zeszły sezon wytknął wszystkie defensywne problemy ŁKS-u, zatem reakcja na nie musiała być natychmiastowa. Tym bardziej, że klub opuścił przez ostatnie dwa sezony galowy prawy obrońca drużyny, Jan Grzesik, który zasilił szeregi beniaminka PKO Ekstraklasy – Warty Poznań.

Tylko na jego pozycję ściągnięto aż czterech zawodników mogących grać w roli prawego obrońcy: Mateusza Bąkowicza, Tomasza Nawotkę, Marcela Wszołka oraz Jakuba Tosika. W teorii problemu z załataniem ewentualnej luki po Grzesiku być nie powinno, tym bardziej że od jakiegoś czasu przestawiany na prawą flankę defensywy jest Maciej Wolski, ale wcale nie musi być aż tak kolorowo. Wszołek ze względu na poważny uraz wypada z gry na co najmniej jedną rundę, a Tosika trener Stawowy będzie chciał prawdopodobnie wykorzystywać w roli defensywnego pomocnika, zatem sytuacja prawej strony obrony nie jest wyjątkowo klarowna.

Gdy wydawało się, że kadra łodzian na nadchodzący sezon jest już skompletowana, klub ogłosił kolejny defensywny transfer. Zespół, prawdopodobnie jako ostatni, zasilił Daniel Celea – piłkarz, którego naturalnym środowiskiem boiskowym jest środek obrony. Do ŁKS-u trafił z ligi rumuńskiej, w której z powodzeniem bronił barw Sepsi OSK. – Zaimponował nam swoją twardą, skuteczną i nieustępliwą grą w obronie oraz w powietrzu, a także umiejętnością crossowego podania – chwalił Rumuna szef scoutingu ŁKS-u, Łukasz Mika.

W Łodzi duże nadzieje pokłada się także w sprowadzonym z Escoli Varosovia za namową trenera Stawowego Kelechukwu Ebenezerze Ibe-Torti. Pochodzący z Nigerii, ale mający już polski paszport zawodnik dostał szansę oficjalnego debiutu przeciwko Śląskowi i na boisku imponował ponadprzeciętną dynamiką połączoną z bardzo dobrą techniką. „Kelly’ego” uważa się za jednego z większych talentów młodego pokolenia w 1. lidze i nadchodzący sezon ma być dla niego przepustką i wdrożeniem do wielkiej piłki.

Jeszcze niedawno moglibyśmy napisać, że wzmocnienia łódzkiego klubu nie pociągnęły za sobą strat w postaci odejścia istotnych postaci drużyny, jednak narracja nieco musiała ulec zmianie po transferze Jana Grzesika oraz odejściu Jakuba Wróbla, który mimo że liczby miał bardzo mizerne, to w rundzie wiosennej był często eksploatowanym przez trenera Stawowego piłkarzem. Oprócz wspomnianej dwójki oraz piłkarzy z drugiego rzędu bądź od jakiegoś czasu występujących w rezerwach ŁKS-u, pożegnano jeszcze jedynie Łukasza Piątka, który wrócił do Polonii Warszawa, z której wybił się na wyższy polski poziom. Poza tym, przynajmniej na tę chwilę, pozostałe ważne ogniwa dalej są w Łodzi. Pod dużym znakiem zapytania stoi jedynie przyszłość Ricardo Guimy, który po rzekomej kłótni z trenerem Stawowym, został zesłany do rezerw ŁKS-u.

Atut

Zaufanie do swojej filozofii budowania klubu oraz do tych samych ludzi. W Łodzi decyzji nie podjęto pod wpływem emocji. Teoretycznie rzecz biorąc, po tak nieudanym ekstraklasowym sezonie mogłoby dojść do rzeszy zmian. Od dyrektora sportowego, przez sztab trenerski, aż po samych zawodników. Prezes Tomasz Salski w dalszym ciągu obdarza jednak zaufaniem te same osoby, chcąc tym samym trzymać się swojego projektu.

Odstępstwem od tego było oczywiście zwolnienie trenera Moskala, mimo zapewnienia, że w razie spadku, ŁKS pożegna się z ekstraklasą z nim na ławce trenerskiej. Plany skomplikowała jednak pandemia i znacznie skrócony okres przygotowawczy do następnego sezonu. Poza tym jednak prezes Salski, mimo licznych głosów krytyki, pozostał wierny wizji drużyny dyrektora sportowego Krzysztofa Przytuły, a co za tym idzie – zaufał także piłkarzom, którzy mimo niepowodzenia w ekstraklasie, mają ambicję na ciągłą walkę o najwyższe cele. Jeśli wierność wartościom i ludziom przełoży się na wyniki sportowe, to w przyszłym sezonie ŁKS znów może zawitać poziom rozgrywkowy wyżej.

Niewiadoma

Wojciech Stawowy. Uczciwie patrząc – ile jak dotąd meczów ŁKS-u pod wodzą następcy Kazimierza Moskala można było uznać za naprawdę udane i zagrane w stylu, które zapewniłby choćby względny spokój kibicom? Niestety, bardzo niewiele. Przed meczem ze Śląskiem zaledwie jedno zwycięstwo w meczach o punkty (w Łodzi przeciwko Rakowowi), poza tym dobra pierwsza połowa na własnym stadionie przeciwko Wiśle Kraków i w zasadzie to tyle. Wielu pozytywów na próżno szukać.

A z kolei znacznie więcej było kompromitacji. Generalnie, nie przekonał Wojciech Stawowy do siebie społeczności ŁKS-u. Oczywiście, zespół przejmował w niezwykle trudnym momencie mając bardzo niewiele czasu na wdrożenie swojej filozofii gry. Ale jednak przez długi czas było bardzo źle. Nadzieja dla łodzian w tym, że okres przygotowawczy wystarczył na należyte przygotowanie drużyny do walki o awans, a spotkanie ze Śląskiem nie było tylko jednorazowym wybrykiem. Pierwsze kolejki zweryfikują – albo ŁKS ruszy po ekstraklasę odmieniony i zmotywowany, albo dalej będzie uwiązany w sidła miłej dla oka, ale kompletnie nieefektywnej gry.

Trzy rzeczy, które wydarzą się w tym sezonie

1. Co najmniej trzech młodzieżowców zadebiutuje w pierwszej drużynie

W ŁKS-ie w zasadzie każda boiskowa pozycja może zostać pokryta zdolnym i obiecującym młodzieżowcem. Prężnie działająca akademia systematycznie wydaje owoce swoje pracy w postaci kolejnych młodych piłkarzy gotowych na wielką piłkę. W zeszłym sezonie pokazali się między innymi Ratajczyk, Sajdak czy Arndt, a już teraz do bram pierwszej drużyny pukają kolejni. Nie bez przyczyny pokładane są w nich duże nadzieje, stąd należy się spodziewać, że pomału kolejni nastolatkowie będą wprowadzani do zespołu Wojciecha Stawowego.

W bramce coraz wyżej ceniony jest 16-letni Olek Bobek, trener Stawowy bardzo chwali Mieszko Lorenca, łódzcy działacze w defensywie bardzo liczą na Oskara Koprowskiego czy sprowadzonego Mateusza Bąkowicza, a od dłuższego czasu przymierzany do debiutu jest także Artur Sójka. Zaplecze jest bardzo duże, a przecież trzeba pamiętać o Kelechukwu Ebenezerze i Piotrze Gryszkiewiczu, którzy zadebiutowali już w Pucharze Polski ze Śląskiem czy o Marcelu Wszołku, który po wyleczeniu kontuzji ma stawać się coraz istotniejszą postacią pierwszym zespole Wojciecha Stawowego. W ŁKS-ie młodzież ma stanowić przyszłość drużyny.

2. Jan Sobociński znów zacznie grać pierwsze skrzypce w obronie ŁKS-u

Zeszły sezon odkreślony bardzo grubą kreską, a w obecnym Sobociński ma za sobą już świetny mecz ze Śląskiem oraz powołanie do reprezentacji U-21 Czesława Michniewicza. Powoli wydaje się, że nieszczęście opuszcza defensora ŁKS-u i ten zaczyna grać na adekwatnym do swojego potencjału poziomie. Jeśli tylko podtrzyma poziom z pierwszego oficjalnego meczu sezonu, to Rycerze Wiosny znów będą mieli ogromny pożytek ze swojego wychowanka.

Jan Sobociński: Pech się dla nas nie kończył (WYWIAD)

3. ŁKS będzie miał zawodnika z dwucyfrową zdobyczą bramkową

Skuteczność napastników także została brutalnie zweryfikowana przez ekstraklasę. Rafał Kujawa, który w 1. lidze był jednym z najskuteczniejszych zawodników, poziom wyżej był w stanie trafiać do bramki zaledwie w dwóch meczach, a Łukasz Sekulski strzelający na pierwszoligowych boiskach w barwach ŁKS-u średnio co 92 minuty, w zeszłym sezonie zebrał marne pięć trafień.

Odmieniony ŁKS, z bardzo skutecznym pod koniec zeszłego sezonu Samu Corralem i skrojonym do gry na poziomie 1. ligi Sekulskim, powinien wreszcie odblokować swoje strzelby. Na wysoki poziom zaczynają wchodzić też Trąbka czy Pirulo, zatem my nie mamy wątpliwości – nadchodząca kampania musi wyłonić z kadry ŁKS-u piłkarza, który będzie na siłach, aby systematycznie trafiać do bramek rywali.

Ciekawostka

Pierwszoligowy sezon ŁKS zainauguruje meczem z Odrą Opole, z którą rozegrał ostatni mecz w 1. lidze przed powrotem ekstraklasy. Wówczas to (ponad 15 miesięcy temu) pewni awansu łodzianie, mimo prowadzenia na wyjeździe do przerwy 3:0, tylko zremisowali kończące tamten sezon spotkanie. Co więcej, bardzo prawdopodobne wydaje się, że względem „jedenastki” meczowej z tamtego meczu, ŁKS rozpocznie piątkowy mecz inauguracyjny Fortuna 1. Ligi w kompletnie innym zestawieniu i wymienionymi wszystkimi zawodnikami.

Przewidywana jedenastka

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze