W piątek, 4 lutego, Sporting Lizbona na własnym stadionie podejmował broniący się przed spadkiem zespół Naval de Maio. Podopieczni Paulo Sergio, którzy w tym sezonie prezentują się znakomicie, wierzyli, że bez problemu uda im się zdobyć kolejne trzy punkty. Jednak goście sprawili im wielką niespodziankę.
Faworytem – z racji posiadanego potencjału piłkarskiego, jak również miejsca zajmowanego w tabeli – byli gospodarze. Piłkarze Sportingu Lizbona, którzy kilka dni wcześniej sensacyjnie przegrali z Estroilem w ramach pucharu ligi, chcieli dobrym występem w lidze zrekompensować kibicom rozczarowanie.
Od pierwszego gwizdka, zgodnie z przewidywaniami, do ataku ruszyli piłkarze Sportingu Lizbona. Podopieczni Paulo Sergio szybko zdominowali przebieg spotkania, spokojnie kontrolując każdy ruch przeciwnika. W 33. minucie fantastyczną akcję przeprowadzili gospodarze i do siatki trafił Liedson. Wydawać by się mogło, że utrata bramki sparaliżuje rywala. Tymczasem zespół Naval de Maio swoimi częstymi atakami wywołał w szeregach gospodarzy duże zamieszanie. W 43. minucie kibice drużyny gości oszaleli z radości. Do wyrównania doprowadził Fabio Junior. Gdy wydawało się, że sędzia Bruno Esteves zakończy pierwszą część spotkania, do siatki na 2:1 trafił Michel Simplicio.
Atmosfera w szatni Sportingu musiała być gorąca, gdyż nikt nie spodziewał się, że 15. w tabeli Naval de Maio będzie tak dzielnie walczyć przeciwko trzeciej drużynie. Po zmianie stron do odrabiania strat przystąpili gospodarze, jednak wyraźnie defensywnie ustawiona drużyna rywala skutecznie odbijała ataki Sportingu. Zmasowane ataki przyniosły w końcu efekt. W 60. minucie do wyrównania doprowadził Helder Postiga. Nie minęło jednak siedem minut i znów z bramki cieszyli się goście, którzy uwierzyli, że mogą pokonać drużynę Sportingu. Do bramki trafił Nicolas Godemeche.
Zaskoczeni piłkarze Sportingu Lizbona wiedzieli, że jeśli dalej chcą myśleć o dogonieniu lidera FC Porto, nie mogą przegrać tego spotkania. Im bliżej było końca meczu, tym więcej nerwów było w poczynaniach zawodników gospodarzy. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem gości, honor drużyny uratował Liedson.
Wynik 3:3 jest wielkim zaskoczeniem. Sporting Lizbona, który miał walczyć o mistrzostw Portugalii, nie potrafił sobie poradzić z broniącym się przed spadkiem zespołem Naval de Maio.