Schalke remisuje z Hamburgerem


Niedzielne spotkanie Hamburger SV – Schalke Gelsenkirchen zapowiadało się jako starcie kolejki. Na szumnych zapowiedziach się nie zakończyło, bowiem mecz dorównał poziomem do rangi. Po pełnym akcji spotkaniu padł remis 2:2


Udostępnij na Udostępnij na

Faworytem meczu na HSH-Nordbank Arena w Hamburgu byli goście. Schalke to drużyna, która – depcząc po piętach prowadzącemu Bayernowi – utrzymuje szansę na mistrzostwo Niemiec. Hamburger SV to zespół, który również znajduje się w górnej części tabeli. Różnica punktowa przed tym meczem przekraczała jednak liczbę dziesięciu oczek na korzyść Schalke. Ponadto gospodarze to bardzo zapracowana drużyna. W ostatnich dwóch tygodniach rozegrała aż cztery mecze, z racji występów w Lidze Europejskiej. W spotkaniach tych nie najlepsze świadectwo wystawiła sobie defensywa zespołu. Piłkarze z Hamburga stracili bowiem w sumie 12 bramek.

Początek spotkania to głównie walka w środku pola, z pojedynczymi, mało groźnymi akcjami z obu stron. Już w tym momencie gry dało dostrzec się taktykę Schalke opartą na bardzo ofensywnie nastawionych bocznych obrońcach, Rafinhi  i Schmitzu.  W 14. minucie w klasyczny dla siebie sposób uderzył Ruud Van Nistelrooy. Piłka przeszła minimalnie obok słupka. Mniej więcej od 20. minuty spotkania goście przejmowali inicjatywę. Dobrym przykładem jest akcja z 27. minuty, gdy Rozehnal stracił piłkę na rzecz Kuranyiego, ten z kolei rozegrał dwójkową akcję z Farfanem i stanął oko w oko z byłym bramkarzem Konigsblauen, Frankiem Rostem, jednak tym razem górą był doświadczony golkiper. Kiedy wydawało się, że Schalke udokumentuje przewagę bramką, nieoczekiwanie gola strzelili goście. Miało to miejsce w 40. minucie spotkania, gdy Van Nistelrooy strzelił bramkę, dobijając piłkę wypuszczoną z rąk Neuera po rzucie wolnym wykonywanym przez Trochowskiego. Gospodarze chcieli pójść za ciosem, do końca połowy sunęły ataki na bramkę gości, lecz nie przyniosły one efektu bramkowego.

Również początek drugiej połowy to ataki Hamburgera SV. Swoje okazje mieli Trochowski i Van Nistelrooy. Strzał pierwszego obronił Rost, a drugi sam nie trafił w bramkę. W 61. minucie po raz kolejny groźnie uderzał Trochowski. Gdy wydawało się, że gospodarze powiększą swoją przewagę, Schalke wyrównało stan meczu. Była to podobnie zaskakująca bramka, jak pierwszy gol dla HSV. W obu przypadkach zespół, który zdobywał gola, nie posiadał przewagi na boisku. Gola w 62. minucie zdobył najlepszy strzelec drużyny, Kevin Kuranyi. Piłkę ze skrzydła wrzucił Baumjohann, błąd popełnił Rozehnal, który podał głową futbolówkę do napastnika Schalke. Temu nie zostało nic innego, jak z bliska skierować ją do bramki. 

W 66. minucie Baumjohann upadł w polu karnym po faulu Van Nistelrooya. Wolfgang Stark podyktował rzut karny, który wykorzystał Rakitić. Sędzia nakazał powtórkę, gdyż w pole karne za szybko wbiegł Kuranyi. Chorwat wykorzystał „jedenastkę” po raz drugi, kierując piłkę w lewy dolny róg bramki strzeżonej przez Rosta. W 74. minucie miała miejsce niecodzienna akcja Schalke. Edu otrzymał prostopadłe podanie od Baumjohanna, minął Rosta, skierował piłkę w stronę bramki. Piłka nie przekroczyła jednak linii, gdyż wybił ją leżący na ziemi Rincon. Uczynił to… głową. W 77. minucie gry Pitroipa wyrównał stan meczu, ustalając wynik spotkania na 2:2.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze