AS Saint-Etienne zremisowało z Paris Saint-Germain 2:2, mimo iż po 20 minutach goście prowadzili 2:0. Obie drużyny stworzyły znakomite widowisko pełne emocji i kontrowersji.
Spotkanie AS Saint-Etienne – Paris Saint-Germain bezapelacyjnie zasługiwało na miano hitu 29. kolejki Ligue 1. Niektórzy odważyli się nawet na uznanie tej potyczki za hit sezonu. Argumenty? Najlepsza drużyna 2013 roku w lidze francuskiej kontra ćwierćfinalista tegorocznej Ligi Mistrzów. Z jednej strony kocioł na trybunach i Pierre-Emerick Aubameyang, a z drugiej wielkie gwiazdy ze Zlatanem Ibrahimoviciem na czele. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem warto zauważyć, że pierwszy raz w wyjściowej jedenastce paryżan w lidze znalazł się David Beckham. Może nie chodzi tu o formę Anglika, ale o nieobecnych, w tym meczu wystąpić nie mogli bowiem kontuzjowani Thiago Motta, Jeremy Menez, Lucas Moura i Marco Veratti.
Pierwsze minuty zdecydowanie należały do gospodarzy. O swoim istnieniu często dawali znać dwaj snajperzy „Zielonych”, Brandao i Aubameyang. Nie zapomnijmy jednak, że w linii obronnej PSG gra najlepszy środkowy defensor świata Thiago Silva, a co za tym idzie – trzeba skonstruować naprawdę bardzo dobrą akcję, żeby zagrozić bramce Salvatore Sirigu. Zupełnym przeciwieństwem Brazylijczyka był za to Sall, który w 9. minucie jako ostatni obrońca został przepchnięty przez Pastore. Argentyńczyk znalazł się w sytuacji sam na sam z Ruffierem i spokojnym lobem wyprowadził Paris Saint-Germain na prowadzenie.
Bramka „El Flaco” była znakomitą wiadomością dla fanów PSG. Od tej pory drużyna Carlo Ancelottiego mogła grać to, co lubi, czyli karcić przeciwników niezwykle szybkimi kontratakami. W 16. minucie byliśmy świadkami właśnie takiej kontry z Lavezzim w roli głównej. Były piłkarz Napoli dobiegł do futbolówki w obrębie pola karnego gospodarzy, gdzie był już golkiper Saint-Etienne. Arbiter, ku radości stołecznej drużyny, odgwizdał karnego. Trzeba przyznać, że był to błąd pana Gautiera, ale od dawna wiemy, iż piłka nie zawsze jest sprawiedliwa. Do futbolówki podszedł tradycyjnie Zlatan i pewnym strzałem w lewe okienko zdobył drugiego gola dla PSG. Radość Szweda nie trwała jednak długo, gdyż sędzia nakazał powtórzyć „jedenastkę”. „Ibra” z miną rzeźnika gotowego do pracy pokonał Ruffiera po raz drugi, ale tym razem jego podcinka była prawdziwym majstersztykiem.
Skrzydła „Zielonych” zostały podcięte. Co prawda po drugiej bramce to oni przeważali, ale nie mieli pomysłu na zaskoczenie lidera, aż do 36. minuty. Dobrym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Aubameyang, Alex spanikował przy pressingu Brandao i lewym kolanem wpakował piłkę do własnej siatki. Czy Saint-Etienne zasługiwało na tego gola? Raczej nie, ale potraktujmy to jako rekompensatę za tego karnego, którego w praktyce być nie powinno.
Nieszczęśnik Alex nie dość, że trafił do własnej siatki, to na dodatek skleił te nieszczęsne skrzydła gospodarzy, którzy rzucili się do ataku. Niezłą okazję miał Cohade, ale Sirigu nie dał się zaskoczyć i zdołał obronić strzał rywala, który zamarkował centrę.
Po pierwszych 45 minutach to PSG schodziło do szatni w lepszych nastrojach, ale sprawa zwycięstwa nadal była otwarta.Druga połowa zapowiadała się niezwykle ciekawie. Natarcie gospodarzy vs. sprytne kontry gości.
Zmiana stron zadziałała na obie drużyny jak opakowanie persenu. Tempo gry znacznie spadło, tak samo jak emocje. Kilka szans miał Brandao, ale były to strzały rozpaczy. W 57. minucie wejście smoka mógł mieć Bodmer. Piłkarz PSG wypożyczony do Saint-Etienne wychodził na czystą pozycję, ale dużym palcem u nogi futbolówkę na rzut rożny zdołał wybić Beckham.
Kolejne minuty to lepszy fragment zespołu z Parc des Princes, który o dziwo dobrze spisywał się w roli atakującego. Za to w 68. minucie o swoim istnieniu przypomniał Aubameyang. Jeden z najlepszych napastników ligi francuskiej huknął jak z armaty wprost w okienko, ale na posterunku był Sirigu. Kto by pomyślał, że w takim gwiazdozbiorze mecze będzie wygrywał włoski bramkarz…
W 72. minucie stało się coś, czego nikt by się nie spodziewał. Zamieszanie w polu karnym wykorzystał Clerc i wpakował piłkę w samo okienko paryskiej bramki. Warto zauważyć, że tuż przed strzałem brutalnie Thiago Silvę sfaulował Brandao. Po raz drugi tego wieczoru można podkreślić, że piłka sprawiedliwa nie jest.
Przy rezultacie remisowym spodziewany był zryw PSG, ale gra się nie zmieniła. W 88. minucie po faulu na Ibrahimoviciu do rzutu wolnego z 24 metrów podszedł David Beckham. Wspomnienia ożyły, ale czar szybko prysł, gdy Anglik nie trafił w światło bramki.
W doliczonym czasie gry paryżanie mieli ostatnią szansę na zdobycie kompletu punktów. Tym razem do bramki było 25 metrów i znów do futbolówki podszedł Beckham. Efekt? Tylko rzut rożny, który również Anglik zmarnował.
PSG prowadziło, ale zabierze do stolicy tylko jeden punkt. Brawo dla Saint-Etienne, które uratowało Ligue 1 przed dominacją Paris Saint-Germain.
AS Saint-Etienne 2:2 Paris Saint-Germain